Rozdział Dwudziesty Czwarty

2.7K 157 76
                                    

-Ja nie wiem, Harry. Nie lubię ryzykować, jeśli chodzi o moje życie-powiedziałam zapinając pas. Harry odpalił silnik, mam ciarki przez ciągłe uczucie jego ust na moich.

-Cóż, nie masz wyboru, musisz być ze mną. - wymamrotał, rozejrzał się i wyjechał na drogę.

-Nie rozumiesz jak bardzo to jest niebezpieczne? - uniosłam głos.

-Wiem, Tabitha. Ale wiem również, że jesteś odważna i silna.

-Mogłabym być najsilniejszą osobą na tej planecie, ale i tak nie chcę tego.- obraziłam się. Skrzyżowałam ramionami na klatce jak małe dziecko przez co zarobiłam tylko chichot od Harry'ego.

-Czemu jesteś taka zdenerwowana walką z demonami, jeśli jeden stoi po twojej stronie?

-Czemu jesteś po mojej stronie_ zapytałam ciekawa.

-Nienawidziłam Zayna. Czy kiedykolwiek byłaś w klasie gdzie jesteś mądrzejsza od nauczyciela?

-Taa, właściwie cały czas, ja...

-Cóż, właśnie tak czułem się cały czas. - przerwał mi przewracając oczami.

-Więc chciałeś być królem Piekła?- zapytałam sarkastycznie.

-Myślałem o tym.

-Czekaj, jesteś poważny?

-Tak, czemu?- spojrzał na mnie ze złączonymi brwiami.

-Nie wiem. Chyba po prostu nie jestem do tego przyzwyczajona.- wzruszyłam ramionami i zamknęłam oczy, ale natychmiast je otworzyłam. Nie chcę znowu przeżywać jakiś momentów banshee.

-Co się stało?- szeroko otwarte oczy Harry'ego spotkały się z moimi.

-Nic, po prostu nie chcę znowu tego doświadczyć.

-Potrzebujesz snu.

-Nie, nie potrzebuję.

-Tabitha, jeśli nie pójdziesz spać, pozbawię cię przytomności. - zastraszył mnie z uśmiechem na ustach, którzy upewnił mnie, że tylko żartuje.

-Jestem poważna, te rzeczy są za bardzo traumatyczne.

-Cóż, musisz się z tym pogodzić. Właśnie tym jesteś.- Wzruszyła ramionami i z powrotem popatrzył na drogę.

Oparłam się i spojrzałam przez okno. Właśnie tym jestem. Świrem, który jest duszony kiedy ktoś jest obok. Pozwoliłam na złapanie mojej babci demonom, którzy teraz chcą mnie zabić. Właśnie tym jestem.

Z głębokim wdechem, zamknęłam oczy i zmusiłam się aby ich nie otwierać. Zobaczyłam babcię przywiązaną do krzesła. Ale to nie jest coś na co jestem zmuszona patrzeć i to jest najgorsze. Aby spróbować wymazać ten obraz, zaczęłam myśleć o czymś lepszym.

Zobaczyłam twarz Harry'ego. To na pewno nie jest nic lepszego, ale mogę go lepiej znieść niż babcię, która jest torturowana.

Jego zielone oczy wypełniały całą moją głowę, widzę tylko głęboką zieleń. Czuję jak moje ramiona się rozluźniają, a oddech staję się głębszy.

Cholera. Czemu ze wszystkich rzeczy, które mogą mnie uspokoić, muszą to być oczy Harry'ego?

Zignorowałam nieszczęśliwy zbieg okoliczności i pozwoliłam sobie na dalsze odpłynięcie w zieleń jego oczu.  Zanim się zorientowałam, tonęłam w w jego zielonym morzu pełna nieświadomości.

-Dawaj, suko, idziemy- głos Harry'ego wyrwał mnie ze słodkiego snu.

-Przepraszam?- jęknęłam, przecierając oczy.

dEVIL - tłumaczenie // H.S.Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum