Rozdział 9.

47 5 0
                                    

   Ibbie dłuższy czas uważnie przeglądała puszki z farbą znajdując się w jednym z miastowych sklepików, wyposażonych w sprzęt do drobnych remontów i tego typu rzeczy. Kiedy Ashton poprosił ją, aby wybrała dla jego nowego samochodu idealny kolor farby, dziewczyna nie mogła się nie zgodzić. I w taki oto sposób spędziła już dwadzieścia minut stojąc przy ogromnym regale z farbami.

   Irwin pracował dziś jak zwykle, a Sophie zajęta była swoim młodszym rodzeństwem, dlatego dziewczyna sama musiała wybrać się do sklepu i zaopatrzyć Ashtona w pożądaną farbę. Jak na złość chłopak nie chciał jej chociażby zdradzić, jaki kolor preferuje, a co dopiero pomóc jej w wyborze odpowiedniego odcienia. Postanowił, że całkowicie zda się na jej gust, a ona w tym momencie była w kropce.

   Trzymając w obu dłoniach dwa różne kolory zastanawiała się, który z nich wybrać. Młody chłopak, który pracował dorywczo w tym sklepie po raz kolejny podszedł do niej i zapytał, czy nie potrzebuje pomocy, a ona za każdym razem zapewniała go, że poradzi sobie sama. Blondyn z przeczesaną na bok grzywką uważnie obserwował ją od dłuższego czasu, co sprawiało, że Ibbie nie potrafiła skupić się na swojej decyzji.

   Chłopak wydawał się być nieco młodszy od niej, a jego rozbieganie spojrzenie i lekko czerwone policzki zdradzały, że jej wizyta w sklepie całkowicie jest dla niego krępująca. Nie kojarzyła go ani ze szkoły, ani z miasta, więc postanowiła nie rozmyślać o jego osobie.

   Kiedy poczuła wibracje w telefonie od razu sięgnęła do tylnej kieszeni swoich krótkich szortów i wyjęła komórkę. Uśmiechnęła się krótko widząc nazwę osoby, która próbowała się do niej dodzwonić i szybko odebrała telefon.

-Hej - przywitała się wesoło.

-Jak ci idzie wybieranie koloru? - Zapytał Ashton, a ona wyczuła, jak uśmiecha się po drugiej stronie.

-Podaj mi chociaż pierwszą literę twojego ulubionego koloru - poprosiła.

-Ibbie, ufam ci i wierzę, że wybierzesz coś idealnego.

-Och! Czyli różowy jest całkiem trafnym wyborem - rzuciła do słuchawki chcąc nieco się z nim podroczyć, tak jak on robił to z nią.

-Ibbie! - zaoponował od razu, na co zaśmiała się głośno zwracając uwagę młodego chłopaka, który podniósł na nią wzrok znad kasy fiskalnej.

-A tak poważnie, to zastanawiam się nad czerwonym bądź niebieskim.

-Poprzedni lakier był czerwony. Nie mogłem już na niego patrzeć - westchnął do słuchawki.

-Czyli niebieski - zgodziła się wkładając do koszyka cztery puszki z farbą. - A tak właściwie to nie powinieneś teraz pracować? - Zaciekawiła się podchodząc do lady, a kasjer chwycił pierwszą puszkę i wbił ją na kasę.

-Mam właśnie przerwę obiadową.

-Już myślałam, że się obijasz, Irwin.

   Chłopak ponownie zaśmiał się na jej uwagę i Ibbie usłyszała, jak wymienia kilka zdań z jakąś kobietą. Trzymając nadal telefon przy uchu podtrzymała go ramieniem, kiedy młody chłopak podał jej przeźroczystą reklamówkę z puszkami farby, a ona sięgnęła po portfel i podała mu banknot pieniędzy, który wcześniej zostawił jej Ashton, prosząc tym samym, aby wybrała się do sklepu po jego zakupy.

-Pani Elena potrzebuje pomocy. Muszę kończyć.

-W porządku. Michael podjedzie zaraz po mnie z Calumem.

-Z Calumem? - Zdziwił się.

-Wiesz, chłopak ma nie małe pojęcie o malowaniu i zdecydowanie pomoże nam odmienić twoje autko.

Nothing stay the same | irwinWhere stories live. Discover now