Rozdział 8.

50 5 0
                                    

   Ashton milczał od momentu, w którym Calum opuścił jego dom. Wziął długą, gorącą kąpiel zastanawiając się nad wydarzeniem sprzed kilkunastu minut. Znał swojego przyjaciela jak mało kto i wiedział doskonale, że Calum lubi dziewczyny. W swoim jakże krótkim życiu poderwał ich masę. Nawet sam Ashton nie potrafił przypomnieć sobie wszystkich ich imion. Nie potrafił też uwierzyć w to, że kolejnym celem jego przyjaciela stała się Ibbie. Oczywiście, dziewczyna była śliczna i miała całkiem znośny charakter, ale całkowicie nie pojmował działań swojego przyjaciela. Winił samego siebie o to, że dopiero teraz zorientował się, do czego zmierza Calum w stosunku do dziewczyny. Dlaczego? Bo samemu Ashtonowi zaczynało zależeć na niej. Bo widział w niej coś bardziej wartościowego niż ładna buzia. Ale tak naprawdę widok całującego chłopaka policzek Ibbie obudził w Ashtonie pokłady zazdrości.

   Kiedy światło mignęło w łazience chłopak spojrzał na jasną poświatę i zrozumiał, że prąd powrócił. Z niechęcią opuścił ciepłą łazienkę i od razu udał się do kuchni po coś gorącego do picia. Dzisiejszy incydent ze samochodem sprawił, że jego samopoczucie znacznie się pogorszyło. Wciągając na siebie bluzę po chwili znalazł się przy kuchence i zaparzył sobie gorącej herbaty. Z trzymanym w dłoni kubkiem ruszył w stronę salonu, w którym miał zamiar spędzić resztę nocy. Dopóki Ibbie zajmowała jego pokój zdany był na niezbyt wygodną sofę przez kolejne kilka nocy. Jednak tym razem dziewczyna nie udała się do jego starego pokoju.

   Zdziwiony zauważył, że właśnie siedziała okryta kocem na jego tymczasowym miejscu spania. Odstawiając parujący kubek na drewniany stolik zajął miejsce obok niej i założył dłonie na karku. Ibbie milczała wpatrując się przed siebie na ciemny ekran telewizora i co chwilę poprawiała osuwający się materiał z jej ramion.

-Co cię łączy z Calumem? - zapytał Ashton przerywając ciszę panującą w pokoju.

   Dziewczyna spojrzała na niego marszcząc czoło i chwilę wpatrywała się uważnie w jego oczy zanim odpowiedziała.

-To mój przyjaciel - wzruszyła nieznacznie ramionami i przeczesała dłonią włosy odgarniając je nieco na plecy.

-Słabo kłamiesz - zauważył odwracając głowę w stronę okna.

-Dlaczego miałabym kłamać? - Zaśmiała się lekko poprawiając na miejscu i sięgając po jego herbatę, znad której unosiła się para.

-Jeśli coś do niego masz powinnaś to przemyśleć.

-Dobrze kochany, starszy braciszku. Będę uważać na innych chłopców. - Ashton spojrzał na nią spod przymrużonych powiek. - Po prostu go lubię, Ash. Tak samo, jak na przykład lubię ciebie. - upiła mały łyk napoju niemal parząc sobie przy tym język. Odstawiła kubek z powrotem na miejsce i ponownie otuliła się ciepłym kocem. Ashton od razu przeanalizował jej słowa i spojrzał na nią z lekkim niedowierzaniem.

-Lubisz mnie?

-A nie powinnam? - Odparła pocierając kciukiem swój nadgarstek.

-Powinnaś - zaśmiał się dźwięcznie, na co Ibbie od razu zwróciła uwagę spoglądając na niego.

   Ashton miał bardzo specyficzny śmiech, który szybko zapadał w pamięci, jakby należał tylko do niego, jakby nikt inny nie śmiał się w podobny sposób. Przynajmniej Ibbie nie znała żadnej osoby, która śmiała się tak jak on. Słysząc dźwięk jego głosu również się uśmiechnęła.

-To był długi dzień - westchnął po chwili.

-I zdecydowanie za bardzo przerażający - oznajmiła.

-Bałaś się tej burzy? - Zdziwił się spoglądając na jej twarz.

-Calum wcale nie pomógł przychodząc tutaj z tym horrorem. Jednak i tak jestem mu wdzięczna, za to, że posiedział ze mną przez te pół godziny.

Nothing stay the same | irwinWhere stories live. Discover now