16. Księga przodków (2)

150 13 0
                                    

Rozejrzałam się po pomieszczeniu w całości wykonanym z drewna i z uśmiechem pokazałam Patrickowi złotą księgę leżącą na biurku przed oknem. Podeszliśmy do niej, a ja spróbowałam ją otworzyć, ale ku mojemu zdziwieniu, nie posłuchała się mnie. Spróbowałam raz jeszcze, jednak skończyło się tak samo. Nie wiedziałam, co o tym myśleć, położyłam rękę na księdze i niczym ślepiec, wyczuwałam wypukłe zdobienia w kształcie pnączy, które powinny się kończyć na nazwie królewskiego rodu. Nachyliłam się nad księgą, a moje włosy opadły dookoła mnie niczym kurtyna. Na środku księgi znajdował się tekst, którego na początku nie mogłam rozszyfrować ze względu na archaizmy, ale także łodygi wplecione w litery. W końcu, gdy już byłam pewna, co jest tam napisane, cofnęłam się o krok, wciąż jednak patrząc na księgę.

Nazwa głosiła: „Mej córce zrodzonej z mroku i podobnym do niej dzieciom".

Nie rozumiałam tego, jak rodzina królewska mogła być zrodzona z mroku? Zastanawiałam się przez dłuższą chwilę i myślami wróciłam do Halloween, podczas którego Anastazja poznała Marcusa. Stwierdziła wtedy, że w moim przebraniu nawet pasuję na elfa, to właśnie wtedy zaczęłyśmy naszą rozmowę o legendach. Ludzie różnie tłumaczyli sobie powstanie mojej rasy, chociaż tak naprawdę nigdy nas nie spotkali, a przynajmniej nie mogli wiedzieć kim jesteśmy, bo z wyglądu byliśmy do nich bardzo podobni. No może poza rzucającą się w oczy urodą. Na szczęście jak na elfa byłam dosyć brzydka, co w ludzkim świecie i tak odbiegało od normy, dzięki czemu w Londynie często na ulicach i w galeriach dostawałam propozycje pracy w modelingu.

– Patrick, co wiesz o podziale w królestwie elfów?

– Jakim podziale? – zapytał zmieszany.

Westchnęłam przeciągle i usiadłam pod ścianą, gdzie po chwili dołączył do mnie chłopak.

– Istnieją elfy, które swym pięknem potrafiły wprowadzić ludzi w stan osłupienia, dzięki czemu niemądrzy ludzie robili wszystko, co chciał taki oto elf, siostrzaną mocą jest taniec, gdy piękne panny zatańczą, człowiek tak się w nie zapatrzy, że przeleci mu przez palce jego własne życie. Istnieją też bardziej miłe moce, jak na przykład latanie, taką mocą odznaczają się straże i posłańcy w moim królestwie. Jak pewnie przypuszczasz, ja nie mam takich mocy, bo jestem strażniczką, a my występujemy nie tak często jak można by przypuszczać. Na przykład twój brat, nie ma mocy, ale potrafi wyczuć, kiedy coś się z tobą dzieje. Takie osoby jak i ich moce, były kiedyś nazywane esencją, za tą nazwą kryło się wiele znaczeń, ale wszystkie sprowadzały się do tego, że osoba obdarowana tą mocą potrafiła nie tylko wyczuwać niebezpieczeństwo u swoich podopiecznych, według legend jesteśmy najbliżsi pierwszym władcom, bo posiadamy ich moc.

– Ponoć oni byli okrutni.

Przytaknęłam lekko głową i nie pozwalając sobie na zatopienie się w myślach, mówiłam dalej:

– Wykorzystywali moce do złych celów, potrafili wyssać z człowieka, a nawet z elfa, jego duszę. Ba, pewnie robili dużo innych rzeczy, ale nie zostały one spisane, pewnie w obawie przed powrotem do tamtych czasów. Wiesz, nie chcieli dawać nam pomysłów na sianie zniszczenia. Sam widzisz czym była esencja, a mimo wszystko takie osoby zaliczały się do białych bądź też jasnych elfów.

– To jakie były te złe?

– Szeptacze. Ich moc była okrutna, potrafiły każdego doprowadzić do szaleństwa, poprzez wchodzenie w jego myśli i pozostawianie tam strasznych obrazów oraz złych myśli. Przez nich wiele osób zginęło. Każdy, kto był przez dłuższy czas narażony na ich towarzystwo, kończył tak samo, rzucał się ze skały, żeby uciszyć głosy.

– Dlaczego się ich nie pozbyto?

– Tam gdzie jest dobro, musi też istnieć zło. Dlatego król wziął ich pod swoją ochronę, jednak to nie pomogło i dużo szeptaczy zginęło.

Niezłomna: Strażniczka czarownicOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz