Rozdział 8

Mulai dari awal
                                    

- To chyba oznacza, że dobrze.

- Wspaniale! - Pisnęła radośnie i zawiesiła mi się na szyi.

- Widzę, ze bardzo chcesz do niego iść, więc co tu jeszcze ze mną robisz?

- A nasza kawa? - Chloe spojrzała na mnie niepewnie.

- Może poczekać. No uciekaj!

Dziewczyna ucałowała mój policzek i radośnie pobiegła w stronę chłopaka. Widziałam ten błysk w jej oczach i nie byłam w stanie postąpić inaczej, a kawy mogłam napić się sama w domu. Jestem pewna, ze ona postąpiłaby dokładnie tak samo.
Zmieniłam swój kurs i obrałam za cel przystanek. Znajdował się na przeciwko mojej szkoły. Spojrzałam na rozkład, który pokazywał, że za 10 minut będzie mój autobus. Zwykle o tej godzinie jest tu mnóstwo osób, a dziś wyglądało na to, że będe musiała wracać sama. Wyciągnęłam z kieszeni kurtki telefon, żeby zająć się czymś w wolnej chwili i w tym samym momencie, ktoś od tyłu przyłożył mi dłoń do ust. Zaczęłam się wyrywać, ale na nic były moje starania. Mężczyzna był dużo większej postury, niż ja i nawet nie drgnął.

- A więc to ty jesteś młoda Richards? Niezła z Ciebie dziewczyna. - Facet przejechał wzrokiem po moim ciele, a jego spojrzenie paliło.

Co za stary wstrętny zbok!

- Zanim mój szef Cię zabije, jestem pewien, że nie odpuści sobie numerku z taką ładną panienką.  - Po jego słowach przez moje całe ciało przeszły ciarki z przerażenia.

Starałam się krzyczeć, ale wtedy facet mocniej zatykał mi usta swoją obrzydliwą ręką.
Mężczyzna pociągnął mnie w tył i wepchnął do stojącego obok samochodu. Kiedy już siedziałam na tylnim siedzeniu, a on zajął miejsce kierowcy, mogłam mu się przyjrzeć. Facet był wysoki, umięśniony i miał bardzo mocne rysy twarzy. Był na pewno dużo starszy, niż ja. Na jego ramieniu było widać z pod koszulki kawałek tatuażu, a jego cały wygląd budził we mnie postrach.

- Cz-czego ode mnie chcesz? - Spytałam przerażona.

- Chce twojej śmierci, jak pół miasta. To chyba oczywiste - Parsknął śmiechem i wciąż uważnie przyglądał się drodze.

Jak pół miasta? O co tutaj chodzi? Kto chce mnie zabić i dlaczego? Zaczęłam rozmyślać nad słowami wypowiedzianymi przez mężczyznę.

*Zack*

Rano chciało mi się spać, ale po południu, gdy już swoje odespałem postanowiłem, że czas pomęczyć blondynkę. Niech nie myśli, ze jej tak łatwo ze mną pójdzie.Przecież nie byłbym sobą, gdybym tak po prostu odpuścił? Jestem Zack i nigdy nie odpuszczam. No chyba, że jest 8 rano i jestem zmęczony. Wtedy jest szansa, ze odpuszczam.
W dosyć dobrym humorze wyjechałem z domu i skierowałem się w stronę szkoły Cam. Oczywiście wcześniej Alex wysłał mi jej rozpiskę zajęć i w końcu wiedziałem o której kończy lekcje. Podjechałem pod budynek i wysiadłem z auta. Zacząłem się rozglądać po dziedzińcu szkoły, ale nigdzie nie widziałem swojej zguby. Lustrowałem po terenie grupki uczniów, ale nigdzie jej nie było. W końcu zauważyłem jej przyjaciółkę w towarzystwie jakiegoś chłopaka. Jak jej tam... Chloe, czy jakoś tak. Podszedłem w jej stronę i pociągnąłem ją za ramię, jednocześnie odciągając od typa z którym stała. Gość krzywo się na mnie spojrzał.

- Co ty wyprawiasz? - Krzyknęła brunetka.

- Gdzie jest Camila?

- Sądzę, że nie chciałaby żebym Ci mówiła. - Dziewczyna wzruszyła ramionami.

Czy ona się ze mną droczy?

- Albo mi powiesz gdzie ona jest, albo połamie twojemu chłopakowi wszystkie kości. - Spojrzałem na mężczyznę stojącego obok niej.

Tak bardzo nie chce Cię kochaćTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang