Rozżalenie

36 7 9
                                    

***Amelia***


Każdy z nas słyszał powiedzenie ,,robić dobrą minę do złej gry" zapewne setki, o ile nie tysiące razy w  życiu. O tym, jak bardzo jest prawdziwe, przekonałam się...na weselu przyjaciółki, dosłownie kilkanaście dni temu za sprawą jej kuzynki. Mimo że wesele Gabi było piękne, to wszystko posypało się po zdaniu...jednej osoby, której imię zupełnie wyparłam. Pamiętam, że zaczynało się na M. Bardzo się na tę imprezę cieszyłam. Dzień przed wyjazdem czas strasznie mi się dłużył, a później...z utęsknieniem odliczałam godziny do wyjazdu do domu. Ale, jak myślisz, powiedziałam komuś, że jest mi tam źle? Nie! Przeciwnie, zapierałam się, że świetnie się bawię i jest idealnie. Powtarzałam te kłamstwa przez dobrych kilka godzin, chyba po to, żeby sama  zacząć w to wierzyć, bo przecież kłamstwo powtórzone tysiąc razy, w końcu stanie się prawdą, nie? Pękłam dopiero w momencie, kiedy po weselu wszyscy porozchodziliśmy się do pokoi. Uśpiłam Diankę i...po prostu się rozpłakałam. Po wysłuchaniu w milczeniu mojej historii, powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu: ,,Walić ginekologów!". Gabi do tej pory o tej akcji nie wie. A ja nie wiem, czy jest sens jej o tym mówić. Nie chcę burzyć jej szczęścia. Dopiero co wyszła za mąż. Powinna się z tego cieszyć, a nie zadręczać jakimiś moimi problemami. No właśnie... a może ,,panna M." nie miała nic złego na myśli? Może to ja jestem przeczulona na własnym punkcie i nie da się mi nic powiedzieć? Może to był taki żart, a ona ma specyficzne poczucie humoru?


***


Powoli dochodzę do siebie. Właśnie mam zamiar wstać z łózka, kiedy dzwoni do mnie przyjaciółka:


- Hej, lepiej ci już?- stawia mi pytanie. Źle mi z tym, ale trochę ją okłamałam. Kiedy zobaczyła mnie dzień później z zeszklonymi oczami, wcisnęłam jej kit, że  to przez zbliżający się okres i idącą za nim huśtawkę emocjonalną.  Czuję się z tym okropnie, dlatego decyduję się na powiedzenie jej prawdy.


- Trochę tak. Ale wiesz, to wcale nie był okres...


- Jesteś w ciąży- zakłada. - O to chodzi?


- Nie. Nie jestem. Po prostu coś na twoim weselu usłyszałam i trochę mnie to podłamało.


- Co się stało?


- Twoja kuzynka, ta ginekolog, stwierdziła, że...ja wcale nie urodziłam Diany. Że ja wcale nie wiem, jak poród wygląda. 


Słyszę jej ciche, pełne irytacji westchnienie.


- Ja pierdolę...ona tak zawsze. Myśli, że jak ma rodziców lekarzy i sama posiada tytuł doktora, to jest jakimś nadczłowiekiem i może innym dyktować, co mają robić i jak żyć. Bardzo cię za nią przepraszam- mówi ze skruchą. - Miało jej nie być. Ale że udało jej się z kimś zamienić dyżurami, zadzwoniła jakoś tydzień przed, że jednak przyjedzie. 


- Nie ty mnie powinnaś przepraszać. 


- Teoretycznie tak. Ale to taki typ, któremu nigdy przez gardło nie przejdzie: ,,Przepraszam, to moja wina". Mam nadzieję, że chociaż przez chwilę bawiłaś się dobrze. 


- Nawet taką dłuższą. 


- Mam z nią pogadać? Powiedzieć, że cię zraniła?


- Po co? Powiedziała, co powiedziała. Nie chce mi się tego roztrząsać. 


***



- Powiedziałam jej- informuję męża. - I mam wrażenie, że sprawiłam jej przykrość. Tego się właśnie bałam. 


- Tobie też raczej nie byłoby miło, gdyby ktoś się źle czuł na twoim weselu. Ale myślę, że powinna o tym wiedzieć. W końcu...jednym z ich obowiązków było dopilnowanie, żeby wszyscy czuli się komfortowo. 


- I w sumie się udało. 


- No właśnie się nie udało!  Ty z tego wesela powinnaś wrócić zachwycona, a nie załamana. Proszę cię, miej trochę więcej szacunku dla swojej psychiki, skarbie. Naucz się walczyć o siebie, co?


- Postaram się...



Cześć!

Do końca zostało nam od pięciu do dziesięciu rozdziałów...(tak, ja też ubolewam)

Więc pytam jeszcze raz, tak dla pewności:

Chcecie po tej książce od razu wystartować w ,,trójkę", czy jednak najpierw poznać kolejnych bohaterów, których również bardzo chciałabym Wam przedstawić?

Dajcie znać w komentarzach:)

Mam nadzieję, że rozdział Wam się podoba<3

Do następnego!

P.

Miłość bez barier TOM IIWo Geschichten leben. Entdecke jetzt