Negocjacje

80 13 30
                                    

***Amelia***


Czy zwariowałam,wybierając imię dziecku,którego płci nawet nie znam?Możliwe. To dlatego,że od początku chciałabym się do niego zwracać po imieniu, a nie jakimś zdrobnieniu. Wszystko byłoby fajnie,gdybyśmy tylko potrafili z Wojtkiem dojść do jakiegokolwiek konsensusu.Na razie wszystko,co podoba się mi, jest przez niego odrzucane i odwrotnie.Ja podsunęłam Klarę,a on na to,że będzie za dużo,,r" i dzieciak sobie prędzej język połamie niż się przedstawi.Rozumiem. Ale czy Klara Rutkiewicz nie brzmi pięknie? On wymyślił Idalię,która mi kojarzy się,nie wiem,czemu, z ,,Niewolnicą Izaurą". Z jakiejś nieznanej mi przyczyny,skupiliśmy się na imionach dla dziewczynki.Czyżby odezwała się we mnie ta słynna matczyna intuicja? Może. Jedno jest pewne. Mimo swojego początkowego przerażenia, pokochaliśmy to dziecko chyba jak nikogo innego na świecie.


***


-Znalazłam imię!-wołam bardzo z siebie zadowolona.


-Dawaj.


-Diana.Podoba się?


-Diana Rutkiewicz.Kurde,ładnie.Po królewsku- kiwa głową.


-Boże,tobie wreszcie się coś podoba!


-Myślałem o Adriannie-wyznaje.


-Hmmm....całkiem niezłe.


-To co,skarbie,syna nazywamy Marian? No wiesz.. po Zembali.


-Nigdy w życiu!Nie będę dziecka krzywdzić!Mariannę jeszcze przeżyję,ale Marian...nie. Zembalę bardzo szanuję,ale się na to nie zgodzę.


-Skoro już przy kardiochirurgach jesteśmy,to...jak myślisz,co poszło nie tak w sześćdziesiątym dziewiątym?


-Chyba wiadomo.Pacjent zmarł na stole.


-Ale co zawiodło?Moll źle się za to zabrał?


-Wiesz...-zaczynam,układając sobie wszystko w głowie.-Trudno powiedzieć.Jestem pełna podziwu za odwagę,bo w tamtych czasach o transplantacjach nie mówiło się za wiele,jeżeli w ogóle o tym rozmawiano,ale wydaje mi się,że Jan po prostu porwał się z motyką na księżyc. Wielu kwestii chyba do końca nie przemyślał i wyszło jak wyszło. Co nie zmienia faktu,że jest uważany za jednego z lepszych kardiochirurgów.  .Ostatnio znalazłam papiery ze swojej operacji i całkiem przypadkiem odkryłam,że właśnie  jego syn,też kardiochirurg,tyle że dziecięcy, zoperował mi serce. Pewnie ściągnęli go do Zabrza,bo często się tak dzieje. Aż poczułam się wyjątkowo-śmieję się.

Miłość bez barier TOM IIOnde as histórias ganham vida. Descobre agora