Rozdział 1

212 16 1
                                    


- Dziękuję bardzo!-zapłaciłam i wysiadłam z taksówki.

O to jestem. Widzę przed sobą akademiki. Postanowiłam, że zamieszkanie w nim będzie lepszym rozwiązaniem niż samotne wieczory we własnym mieszkaniu. Z tego co słyszałam trafiłam do pokoju, ze sympatyczną i zabawną dziewczyną. Przyjaciółki niestety nigdy nie mialam. Przynajmniej koleżanki z którymi się w liceum zadawałam, nie mogę nazwać przyjaciółkami. Zawsze były podstępnymi żmijami. Nie warto takim ufać, tym bardziej się zwierzać ze swoich problemów.

Mam ogromną nadzieję, że tu tak nie będzie i w końcu znajdę tą jedyną prawdziwą przyjaciółkę, a może przyjaciela? W związku byłam dwa razy, ale były to nastoletnie miłości. Teraz wolę starszych ode mnie mężczyzn. Jeśli mam być w związku to z dobrze wychowanym i inteligentnym mężczyzną. Już nie interesują mnie szczeniackie zachowania i brak szacunku do dziewczyn.

Ale nie przyjechałam tu dla facetów. Chce studiować prawo, aby wymierzyć sprawiedliwość takim dupkom jak np zabójcy moich rodziców. Dupek nie poniósł jakiejś większej odpowiedzialności. Dostał tylko 15 lat za kratami. Uważam, że powinien dostać dożywocie. On po 15 latach wyjdzie z więzienia i będzie mógł dalej żyć, a moich rodziców niestety nikt nie przywróci do życia. Wiem, że takie studia to nie błahostka i, że tak szybko prawniczką nie zostanę, ale od zawsze byłam ambitna i jeśli coś sobie postanowię to przykładam się do tego całą sobą.

Nie wiem jak dam radę wnieść do swojego akademiku aż 3 walizki i 2 torby sportowe. Może poproszę kogoś o pomoc? Widzę, że dużo osób sobie spaceruję po naszym ogrodzie obok akademików. Raz się żyje..

- Hej! Przepraszam, że ci przeszkadzam ale widzę, że masz zawieszkę z napisem Harvard, chodzisz tu do szkoły?

- O cześć! Widzę, że jesteś tu nowa. Ja już studiuję 3 rok na Harvardzie, mam w planach zostać lekarzem, jeśli to wyjdzie będę z siebie dumny- zaśmialiśmy się obydwoje.

- Miło mi cię poznać, jestem Vivian Anderson.- podaje mu rękę.

- Ciebie również miło poznać Vivian, jestem Maximilian White, znajomi mówią na mnie Max.

- Jesli chodzi o mnie, mam w planach zostać prawniczką, też będę z nas dumna jak wyjdzie nam to. Haha- zaczęliśmy się z blondynem śmiać.- Mam pytanie, też mieszkasz w akademiku?

- Tak, tak, jeśli chcesz mogę cię oprowadzić, ale najpierw ci może pomogę zanieść rzeczy do twojego akademiku, co ty na to?- zaproponował Max.

Skoro nalegasz...

-Oo tak chętnie, przyda mi się pomoc.

Max wziął jedną torbę i dwie walizki, ja resztę. Zaprowadził, mnie pod mój pokój przy okazji trochę mi opowiedział o szkole. Zostawił mnie w pokoju, żebym mogła się zaaklimatyzować i urządzić po swojemu. Narazie jestem sama, ciekawe kiedy przyjdzie dziewczyna o której tyle słyszałam.

Po 2 godzinach w końcu opadłam na łóżko. Jakie wygodne...
Mój pokój wygląda teraz zajebiście przytulnie.
Ciężko uwierzyć, że już za kilka dni jest rozpoczęcie roku. Z jednej strony się cieszę, z drugiej komu się chce iść do szkoły? Ale doszły mnie słuchy, żeby nie porównywać liceum ze studiami. Jeśli trafi się na przyjemnych profesorów , lekcje w tedy są w porządku i bardzo komfortowe. Jeśli jednak nie... masz w tedy ogromną szansę nie zdać z danego przedmiotu. Boże, dopomóż mi i ześlij mi wszystkich miłych profesorów. Nie jestem wierząca ale ten jeden raz, okaż mi łaskę i się nade mną zlituj.

Słyszę przekręcanie zamka. W progu drzwi stanęła brunetka z ciemno zielonymi oczami. Wygląda jak diablica. Ale za to jaka seksowna diablica..
Vivian nie zmienisz orientacji..

- Staraa cześć!!- mówi brunetka. Zostawia walizki i idzie w moim kierunku i mnie przytula.- Jestem Ava, cieszę się, że to akurat z tobą dzielę akademik a nie z jakimiś kurwami. Za przeproszeniem. - zaczęłam się śmiać, bo dokładnie takie samo zdanie miałam na ten temat.

- Witaj, jestem Vivian, ale mów mi Vivi jeśli ci wygodniej. I też się cieszę, że to z tobą będę mieszkać, a nie z tymi-pokazałam cudzysłów palcami-„kurwami".

-Wybrałaś już kierunek studiów?

- Tak, będę studiować prawo, a ty?

- O kurwa, za mocne, bo ja też. -zaczęła krzyczeć z podekscytowania- Tak się cieszę, już cię lubię. Ale tak szczerze nie wiem co ja robię na prawie, bo nie przestrzegam żadnych przepisów.

Zaczęłyśmy śmiać i rozmawiać na różne tematy. Tak jak podpowiadało mi moje przeczucie, warto było iść mieszkać w akademiku, bo czuję, że z Avą złapaliśmy ten sam vibe, mimo tego że się różnimy. Wyglądamy jak ogień i woda. Nasze charaktery też są totalnie różne, ja jestem bardziej tą spokojną a Ava spontaniczną i wybuchową. Ale przeciwieństwa się przyciągają, prawda?

Te kilka dni zleciały nam niemiłosiernie szybko, i za nim się oglądnęłyśmy już jutro jest rozpoczęcie roku. Przez te kilka dni poznaliśmy dużo wspaniałych osób. Zwiedziłyśmy każdy kąt Harvardu, aby wiedzieć gdzie co jest. Gdy zobaczyłam jaka potężna jest biblioteka i jaka śliczna. Nie mogła mnie Ava z niej wyciągnąć. Kocham czytać książki, zwłaszcza z motywem enemies to lovers... . Moja relacja przez te kilka dni z Avą rozwinęła się niesamowicie szybko. Czuję się przy niej komfortowo, i czuję, że zostaniemy przyjaciółkami na dobre i na złe.

***
Do zobaczenia!!❤️

𝑫𝒂𝒏𝒈𝒆𝒓𝒐𝒖𝒔 𝒍𝒐𝒗𝒆Where stories live. Discover now