6

113 5 16
                                    

Per. Niemiec

*Skip time o tydzień*

Siedziałem z Polen na sofie w moim salonie. Piliśmy szampana, chyba najlepszego w moim życiu. Nagle Polen odłożył swój trunek na stolik. Podszedł do mnie i wdrapał się na moje kolana. Również odłożyłem napój. Niespodziewanie Polen wbił mi się w usta.

- Niemcy. Może zróbmy małą rozrywkę. Co?- zapytał podniecającym mnie głosem. Zaczął rozpinać mi koszulę.

- Polen jesteś za młody.- powiedziałem przeczesując palcami jego włosy.

- Daj spokój. Wiek to tylko liczba.- powiedział ściągając swoją koszulkę.- Pieprz mnie.- powiedział po czym znowu mnie pocałował. Wziąłem go na ręce i zaniosłem go do sypialni. Walnąłem go na łóżko. Polen nie miał  już  na sobie spodni. Zawisłem nad nim i zacząłem mu robić malinki. Za to on dobierał się do moich spodni i bokserek.

- No to zaczynamy zabawę.- powiedziałem gdy oboje byliśmy bez ubrań.
















Otworzyłem oczy. No tak to był sen. Co najlepsze tym razem nie obudziłem się sam. Nade mną stał Schweiz .

- Deutschland znowu zasnąłeś przy Polen. Chłopie idź do domu.- przymknąłem oczy.

- Zobowiązałem się do bycia jego opiekunem i lekarzem. On w tym momencie nie ma nikogo, a ja muszę być przy nim. Chłopak miał wypadek, a co jeśli coś nagle mu się stanie i nie otrzyma pomocy?- Schweiz ciężko wzdechnął.

- To może chociaż kawy?- zapytał . Pokiwałem głową. Cousin wyszedł z pokoju i zostałem sam na sam z Polen. Szkoda, że to był tylko sen, który na dodatek został mi przerwany. Położyłem głowę na klatce piersiowej Polaka. Wsłuchiwałem się w bicie jego serca. Zbliżyłem twarz do jego ust. Musnąłem je parę razy. Po głaskałem go po głowie. Do pokoju wszedł Szwajcaria z kubkiem kawy. Wręczył mi go po czym wyszedł. Powoli sączyłem swój napój. W pewnym momencie zobaczyłem jak Polen otwiera oczy.

- K- kim jesteś?- zapytał słabo i jakby był przerażony. Nie błagam nie . Nie mów mi że stracił pamięć. Łzy same napływały mi do oczu.

- Polen. Błagam nie mów mi,że straciłeś pamięć.- powiedziałem płacząc.

- Aaaaaa. To ty Niemcy. Nie pamięci nie straciłem, tylko po prostu mam strasznie rozmazany widok i prawię nic nie widzę. Czekaj łapię ostrość.- wziąłem dłoń młodszego i zacząłem ją całować.-  No dobra już normalnie widzę.- młodszy uśmiechnął się szeroko.- Znaleźliście Węgra?- zapytał podekscytowany chłopak. I co mu do cholery powiedzieć?

- W pewnym sensie, to tak.- na twarzy Polaka zawitał uśmiech.- Polen ........... Twój brat nie żyje. Es tut mir leid.- młodszy przestał się uśmiechać. Nagle Polenowi zaczęły spływać po policzkach łzy.

- Co?- młody zaczął płakać.- Jak to?

- Jak wracał od ciebie to miał wypadek. Nie przeżył do rana. Skłamałem bo myślałem, że tak będzie lepiej. Myliłem się. Gdyby nie ja to nie wpadłbyś pod samochód. Jeszcze raz es tut mir leid Polen.- powiedziałem ledwo powstrzymując się od płaczu. Chłopak lekko mnie przytulił. Głaskałem Polena po plecach, żeby go trochę uspokoić. Spojrzałem na zegarek. Powoli dochodziła 12. Po dwóch minutach przyszedł obiad. - Zjesz coś? Hm?- zapytałem. Młodszy pokręcił głową. W tym momencie nie wiem co robić. Chciałem wstać.

- Błagam nie zostawiaj mnie.- powiedział ciągnąc mnie za rękę.

- Młody za chwilę wrócę. Obiecuje.- powiedziałem całując go w czoło. Wstałem i poszedłem do pokoju lekarskiego. Stałem przy automacie do kawy i czekałem na napój. Podszedł do mnie Schweiz.

- I jak z Polen?- zapytał zza pleców.

- No nie najlepiej. Obudził się i dowiedział się o śmierci Ungarn. Nie przyjął to za dobrze.- oznajmiłem smutno. Nagle poczułem uderzenie gorąca. Kuzyn przyłożył mi rękę do czoła.

- Ales gut?- zapytał zmartwiony.- Gott Deutschland masz strasznie gorące czoło. Może lepiej idź do domu.- powiedział kuzyn. Absolutnie. Przecież Polen mnie teraz potrzebuje.

- Nein. Nie idę do domu. Dobrze się czuję. - powiedziałem trzymając kubek gorącej kawy. Schweiz wyciągnął termometr.

- 37.9 . Nie ma takiej opcji, że tu zostajesz. W tym momencie idziesz do domu.- powiedział wręcz tonem rozkazującym.

- Ale Polen tam na mnie czeka. Nie mogę go zostawić.- mężczyzna ciężko wzdechnął. Wręczył mi tabletki przeciwgorączkowe. Poszedłem do Polen. Chłopak siedział zapłakany w kącie łóżka. Podszedłem do niego i zacząłem go głaskać po plecach. Obrócił głowę w moją stronę. Chłopak pogłaskał mnie po policzku.

- Niemcy nie wyglądasz najlepiej. Może idź do domu?- pokręciłem głową. Wyciągnąłem tabletki i je zażyłem.

- Polen nie zostawię cię. Wiesz o tym.

- Poradzę sobie. Kto jest twoim szefem?- zapytał stanowczo.

- Schweiz. A dlaczego pytasz?- zapytałem głaszcząc  chłopaka po głowie. Młodszy odłączył kroplówkę i wstał. Syknął z bólu.- Polen nie możesz wstawać.- powiedziałem. Polen nie posłuchał. Zrobił parę kroków. Chwycił mnie za rękę i wyszedł z pokoju. Szliśmy korytarzem, nawet nie wiem dokąd.

- Szwajcaria!- krzyknął chłopak widząc mojego kuzyna.

- Hallo Polen. Alles gut?- zapytał.

- Nie. Weź mu zmierz temperaturę.- powiedział dość stanowczo. Schweiz wyciągnął termometr i zrobił co mu Polen kazał.

- 38.1 . Mówiłem ci, żebyś poszedł do domu. Masz odpocząć. Dam ci chorobowe.- powiedział trochę poddenerwowany.

- A co z Polen? Nein ja tu zostaję.

- Słuchaj albo w tym momencie idziesz do domu albo cię zwalniam. - zaszantażował mnie. Popatrzyłem na Polena. Chłopak spuścił głowę w dół i był bliski płaczu.

- Poradzę sobie.- powiedział Polak. Po jego policzku spływała samotna łza. Wytarłem ją rękawem mojej koszuli.

- No dobrze. Ale masz do mnie dzwonić i informować o stanie zdrowia Polena. Jasne?- Szwajcar pokiwał głową. Przytuliłem Polaczka. Odprowadziłem go prosto do pokoju, podpiąłem mu kroplówkę i pocałowałem go w czoło. Wyszedłem z jego pokoju. Poszedłem do pokoju lekarskiego i ściągnąłem kitel. Gdy zakładałem kurtkę to w drzwiach stanał Schweiz.

- Masz iść prosto do łóżka. Jasne?

- Ja, naturllisch. - powiedziałem. Kuzyn poklepał mnie po plecach. Wyszedłem z budynku i ruszyłem w stronę domu. Pierwsze co zrobiłem po przyjściu to było wzięcie gorącego prysznica. Przebrałem się w piżamę i położyłem się w łóżku. Po pewnym czasie zasnąłem.

*Skip time*

Obudziłem się następnego dnia z bólem głowy, gardła , mięśni i wysoką gorączką. Wolnym krokiem poszedłem do kuchni. Nastawiłem wodę w czajniku. Do kubka włożyłem tabletkę aspiryny. Gdy woda się zagotowała to zalałem lekarstwo wrzątkiem. Wypiłem napój i odłożyłem kubek do zlewu. Wyszłem na zewnątrz , żeby sprawdzić pocztę. Spojrzałem w stronę szpitala.

- Co jest?.....- Zapytałem sam siebie.

______________________________________

Słowa : 981

Pacjent GerPolWhere stories live. Discover now