Rozdział Drugi

21 4 23
                                    

– Przesuń w prawo chociaż jednego! – wykrzyczała Serena, leżąca tuż obok mnie.

Była sobota. Od wesela Rosemary i Tylera minął tydzień. Mijał też czwarty dzień unieruchomienia mojej nogi. Nie chodziłam za wiele. Głównie leżałam przed telewizorem i zdalnie załatwiałam jak najwięcej spraw związanych z rozpoczynającą się za kilka miesięcy kolejną trasą koncertową Rosemary. Organizowałam też nowe kontrakty dla Tylera, zmusiłam go do odbycia kilku pokazowych treningów z licealistami i sprawiłam, że podpisał umowę na zostanie twarzą płatków śniadaniowych. Gdy nie pracowałam, nudziłam się przeokropnie, dlatego postanowiłam zaprosić dwie najbliższe mi kobiety – Serenę i Sabrinę. Trzecia, naj-najbliższa, połączyła się z nami zdalnie.

Już od pierwszych minut przyjaciółki zaczęły realizować swój niecny plan, w który nie zostałam wtajemniczona. Przyniosły moje ulubione lody, chipsy i ciastka. Zabrały także białe wino, które rozlały do plastikowych kubków – dobrze wiedziały, że mycie naczyń idzie mi opornie, a zmywarki nie opróżniam przez kilka dni. Połączyły się z Rosemary na laptopie i chwyciły mój telefon, instalując aplikację randkową. Zapierałam się, lecz niewiele to dało.

Wiedziały, że zbliżała się szósta rocznica mojego rozwodu. Już wcześniej wspominały, że powinnam była znleźć sobie kogoś na poważnie i wrócić do miłosnej gry, lecz ja nie miałam do tego głowy. W przeszłości trochę randkowałam, lecz każde spotkanie kończyło się albo klapą, albo złudną nadzieją.

– A ten? – spytała Sabrina, pokazując na łysego mięśniaka, który prężył muskuły w lustrze na siłowni.

– No chyba zwariowałaś! – pisnęłam, wkładając kolejną łyżkę lodów do ust. – Żadnych sportowców. Tyler mnie wystarczająco zniechęcił.

– Hej! Mówisz o moim mężu, pamiętaj – powiedziała Rosemary z głośnika laptopa.

– Sorry, Keller – mruknęłam, kryjąc uśmiech. – Nadal się nie przyzwyczaiłam.

– Dobra, dałam mu w prawo i was połączyło. Teraz tylko czekać, aż napisze. Jedziemy dalej – powiedziała poważnie Sabrina. – Ten wygląda jak psychopata, więc odpada. Ten chyba jest prawnikiem, dogadacie się. Połączyło was – referowała w skupieniu. – Ten nie, ten za stary, ten dzieciaty, ten wygląda jak twój eks...

– Pokaż! – wtrąciłam, przez co pokazała mi ekran telefonu. – Bo to on! O Boże, fuj! – powiedziałam z kwaśną miną. – Właśnie spotkałam byłego męża na Tinderze! Przecież on niedawno się zaręczył!

– Najwyraźniej już po zaręczynach... – szepnęła Serena, zerkając na ekran. – Dobra, dawaj go w lewo. Szkoda czasu. Ten fajny, daj mu lajka. Ten też. Ten ma ładne oczy.

– Może mi pokażecie? – wtrąciłam oschle.

– Nie – odpowiedziały chórkiem.

Wzdychałam za każdym razem, kiedy pojawił się dźwięk nowej pary. Nigdy nie byłam zbyt chętna na korzystanie z tego typu aplikacji. Miałam kilka podejść. Poznałam parunastu ciekawych facetów, przeżyłam randki, lecz nigdy nie skończyło się to niczym poważnym. Zresztą – okazywało się, że moje standardy są nieco wyższe i odkąd zostałam rozwódką, nie miałam zamiaru już nigdy więcej ich zaniżać. Wolałam być sama, niż użerać się z mężczyzną, który nie potrafił docenić mojego oddania. Bo właśnie to robiłam w miłości – oddawałam całą swoją duszę.

– Lekarz – szepnęła Serena. – Fajny. Trochę sportowiec. Ale co on trenuje, to nie wiem.

– W prawo, od razu – dopowiedziała Rosemary z ekranu.

– Albo mu się nie spodobałaś, albo jeszcze cię nie odkrył – szepnęła Sabrina.

– Pewnie ma dyżur – wtrąciła Rose.

Ogień we mnie szuka wody [18+]Where stories live. Discover now