Prolog

4 0 0
                                    

Siedziałam na swoim łóżku myśląc o narastającej pogodzie, było lato więc co się dziwić?
- Susan! Choć no już idziemy na tą imprezę... -szepcze cicho Ben otwierając drzwi od mojego pokoju.
-Zamknij te drzwi! Sukienkę ubieram! -krzyczę widząc nogę przy drzwiach, ale od razu jej nie ma.
-Masz 10 minut tylko! -krzyczę a ja patrzę się przed siebie, bordowa czy biała sukienka? Bordowa jest piękna, rozcięte plecy oraz udo na jednej nodze, koronka w dekolcie. Biała natomiast jest długa oraz rozcięcie na lewym udzie, plecy mają odsłonięte a dekolt jest ułożony w literkę V.

Szybko biorę bordową, wiedząc że pasuje do moich blond włosów i zielono niebieskich oczu które odziedziczyłam po matce oraz ojcu, niestety moja rodzina zmarła z powodu wypadku samolotu w roku 1997.
Miałam wtedy tylko 4 lata, teraz mam 27 a 24 sierpnia czyli za dwa miesiące 28 lat.
Biorę torebkę z telefonem oraz szminką, otwieram drzwi i widzę.. Bena z czarną obsiciskującą koszulką i czarnymi spodenkami, jego włosy były rozczochrane a oczy zaspane.
- O japier.. Piękna jesteś! -krzyknął i mnie przytulił, poczułam ciepło kiedy mnie zaczął tulić, odwzajemniłam uścisk.
-Jedziemy do tego Tiri riri? -spytałam a on złapał mnie za ręke i pociągnął do wyjścia, wsiadłam do jego dodge chellengera i wziełam telefon do ręki, poczułam jak zaczyna mnie palić gardło na widok nieznanego numeru i wiadomości.

Od: Nieznany.
Witaj różyczko, ten Ben mi się nie podoba, trzymaj się od niego z dala bo będzie dużo krwi...

Patrzyłam się jeszcze bardziej stresując na twarz Bena, on nic nie wiedział, myślał że to tylko zwykły wypad na imprezę do Margo. Wysiadłam z auta z pomocą Bena i poszłam do drzwi, otworzyłam i poczułam ten brzydki zapach papierosów oraz metalicznego smaku.
-Ben, moglibyśmy pójść do tamtego konta? -spytałam widząc jak patrzył się na rudą dziwkę tańczącą na rurze.
-Co?.. Znaczy jasne, tylko pójdę do toalety okej? -pyta się na co ja kiwam głową, idę w stronę kanapy sama.

Siadam i odsuwam się w stronę ściany, wyciągam telefon i zaczynam oglądać relacje na Instagramie. Spoglądałam co chwilę w stronę parkietu widząc Bena tańczącego z rudą dziewczyną. Wyłączyłam telefon i podeszłam do barmana, spojrzał na mnie i od razu zrobił drinka z lodem i wódką. Biorę drinka i idę w stronę kanapy, siadam na wcześniejsze miesjce i szukam wzrokiem Bena, lecz go nie widzę nawet kiedy ta ruda stoi i czeka na coś.

-Susan... Widziałem typa patrzącego na ciebie, znasz czarnowłosego chłopa z czerwonymi oczami? -pyta się mnie Ben pojawiający obok mnie i siadający po przeciwnej stronie.
-Nie? Ale i tak mnie tacy nie kręcą Ben. -mówię w jego stronę, on patrzy znów w jakąś stronę i widzę czerwone oczy patrzące w ekran, po chwili otrzymuje wiadomość a czerwonooki patrzy się na mnie.
Spoglądam na telefon widząc wiadomość, znów od tamtego numeru.

Od: Nieznany.
Zostaw tego Bena, czuję w nim jakąś złą aurę, błagam różyczko.

Napisał spoglądając na mnie i wywiercając dziurę w boku mojej głowy.

Do: Nieznany.
Jeb się z rudą szmatą bo lepiej pasuje do ciebie :*

Napisałam do chłopaka, od razu się na mnie popatrzał wzrokiem mordercy, uśmiechnełam się do niego a on od razu znikł z moich oczu.
-Czyli jednak komuś się spodobałaś... -nie dokończył bo uderzyłam go mocno w tył głowy chociaż był po drugiej stronie kanapy.
-Ała! A to za co?! -krzyknął trzymając się miejsca gdzie go uderzyłam, wypiłam drinka i szybko wstałam łapiąc Bena za ręke prowadząc w stronę parkietu, dym nikotyny i alkoholu przywrócił mnie do życia.
-Tańczymy?! Leci bad romance Lady Gaga!! -krzyczę w jego stronę a on od razu mnie kręci w miejscu, czuję się niesamowicie tańcząc do mojej ulubionej trochę piosenki, kiedy akurat czuję ręke chłopaka na mojej talii ale od razu od niego odbiegam i idę do barmana prosząc by zmienił piosenkę na Floki & Soult down czy jakoś tak, chłopak pokazuje jaką a ja kiwam głową i szybko podbiegam do Bena, akurat idealnie leci kawałek który kocham najbardziej.
-Na serio?! Najlepsza muza!! -krzyczy chłopak, patrzę i widze że tylko garstka została na parkiecie w tym ja i Ben, zaczynamy tańczyć do muzyki widząc że mój kawałek leci w maszą stronę.
-Jesteś najlepszy Ben, dzięki że przyszłeś z mną. -powiedziałam a on pokazał swój śnieżnobiały uśmiech który kocham jak się uśmiecha.
-Ty Też jesteś najlepsza Susan. -odpowiada kręcąc mnie na parkiecie, czuję się jakby to idealnie było parę dni temu kiedy ja, Cloe, Ben i Joe tańczyliśmy w innym klubie do piosenki Ariany Grande, nie pamiętam tytułu ale pamiętam jak nas prawie wyjebali za to że Joe wychlał z ponad czterdzieści szotów przez dwie godziny.
-Potrzebuje trochę wina.. Kupisz mi Ben? -pytam na co chłopak kiwa głową i idzie w stronę barmana, siadam na naszą zajętą kanapę na której nie ma nikogo, obserwuje ludzi tańczących do piosenki I kissed girl.
-Proszę, oto twoje wino.-odpowiada Ben idący w moją stronę, nawet przez taką głośną piosenkę go słyszę. Zabieram od chłopaka wino i powoli zaczynam wypijać, nie myślę o problemach jakie mogę mieć jutro, bo nimi co może mi zrobić jakaś Julie czyli moja matka chrzestna?
-Ben.. Może chciałbyś pójść jutro na rollercoaster? Do tamtego oczywiście opuszczonego pamiętasz? -pytam się chłopaka, jego oczy się rozszerzają i zaczyna dotykać swoich skroni cicho przy tym przeklinając.
-Jutro akurat mam warsztaty u Kerry'ego.. Więc jutro nie może za tydzień? -pyta wymijająco moje pytanie, wiem że coś się tam kryje ale czy on na serio nie może choć raz zrobić coś głupiego?
-Dobra.. Ale napewno za tydzień pójdziesz bo jak nie to pójde z Cloe! -krzyczę głośno by mnie usłyszał po wypitym winie od razu ciągne Bena na parkiet i zaczynam się ruszać do piosenki Fireball od Pitbull i John Ryan.
-I'm a Fireball!! -krzyczę na cały głos a za mną inni, widzę jak ludzie zaczynają wychodzić z kanap i tańczą do piosenki i śpiewają piosenkę.
-I'm on Fire.. Fireball!! -krzyczę kiedy kolejny raz słyszę piosenkę, zaczynam się sama z siebie śmiać nie wiedziąc z jakiej przyczyny.
-I'm a Fireball!! -krzyczy jakiś chłopak przedemną i Benem kiedy zaczynamy się bić kto lepiej umie tańczyć.
Zaczynam iść w stronę kanapy i oddając pieniądze barmanowi za to że włączył piosenkę o jaką prosiłam.
-Scream & Shout! And Scream & Shout and let it all out!! -krzyczę jeszcze głośniej ma co chłopacy zaczynają się na mnie patrzeć, zaczynam ruszać się ciałem a później widzę rurę obok innej sceny, szybko do niej podbiegam i zaczynam wirować rozkaładając nogi w literę V, nie raz uczyłam się tańczyć na rórze, zaczynam trzymać się dwoma rękami rury a nogi rozkładam jeszcze szerzej, biorę jedną nogę oplatając wokół zimnego metalu a drugą wystawiam poza metal.
-Uuh!!! -krzyczy jakiś chłopak z tłumu patrzącego na mnie i tańczącego, widzę czarnowłosego chłopaka obok barmana karzącego coś zrobić, lecz nie słyszę, ale akurat w tym momencie słyszę piosenkę za którą oddałabym serce. The Real Slim Shady piosenka Eminem.
-Ouh -krzyczy tłum w moją stronę, na chwilę schodzę z rury i ściągam sukienkę mam na sobie teraz tylko czarną obsiciskującą koszulkę bardzo krótká na ramiączka i krótkie majtki w koronkę.
Zaczynam zawieszać nogę wyżej niż daje radę, zaczynam się kręcić do ulubionej piosenki mojego taty a w tym też mojej.
-Ostro!!! -krzyczy tłum w moją i zaczyna się nowa piosenka, zaczyna się piosenka Worth it od Fifth Harmony i Kid Ink.
-Worth it! Dawaj Susan! -krzyczy w moją stronę Ben zaczynając mnie nagrywać, lubię być popularna z swojej opinii internetowej.
Rozkładam nogi w literę L a później w O, przez co moje ręce zaczynają się strasznie niewytrzymałe.
Patrzę się na ludzi którzy patrzą na mnie coraz bardziej mnie stresując, widzę jakiegoś mężczyznę w średnim wieku patrzącego na mnie, na pewno jest starszy ale jego oczy wyrażają zachwyt.
Napewno to musi być szef, ubrany w czarny garnitur oraz luźne czarne spodnie, włosy rozczochrane na boki a koszula odpięta do trzeciego guzika.

-Kręć tyłkiem mała! -krzyczy jakiś chłopak, natychmiast się zatrzymuje.
Patrzę się na mężczyznę który to powiedział, szybko przestaje tańca i podchodzę to typa, od razu wyciągam ręke i uderzam go prawym sierpiowym na co chłopak upada przedemną.
-Kurwa! Idiotka! -krzyknął na co ja kopnełam go w stronę policzka nogą, miałam szpilki więc musiało go to sto razy mocniej boleć.
-Auh! -krzyczy chłopak i upada głową na policzek, podnoszę go jedną ręką do góry i uderzam w żebro, napewno będą dzwonili na policję z mojego powodu.
-Nigdy, kurwa nigdy nie nazywaj mnie mała, bo znów dostaniesz wpierdol ale tym razem w twoje pierdolone jaja, rozumiesz idioto? Jeśli nie to mogę cię jeszcze trochę pobić... -chciałam dokończyć swoją wypowiedź ale Ben złapał mnie szybko za talię i zaczął trzymać tak mocno by mnie nie wypuścić.
Chciałam uderzyć tego bezwartościowego człowieka w twarz albo tym bardziej w niewyparzony język.
Czuję się jakbym miała właśnie wyburzyć ręce i nogi temu mężczyznie bez szacunku, moje gardło było bardzo mocno czerwone i mnie piekło.
-Wracamy do domu Susan. -odpowiadział Ben, łapiąc mnie za ręke i biorąc torebkę oraz sukienkę do ręki, zaczeliśmy iść w stronę czarnego dodge chellengera.

True love or false friendship Where stories live. Discover now