Rozdział II

72 3 0
                                    

Obudziłam się o świcie. Miałam plan, zanim jeszcze zasnęłam. Zaskakująco łatwo było wymknąć się z domu i złapać taksówkę przy głównej drodze. Wracając do mieszkania, ostrożnie otwieram drzwi. Jest dopiero piąta rano. Jest bardzo cicho… ale w dziwny sposób. Dlaczego powietrze w mieszkaniu jest dziwne? Słucham uważnie. Ktoś tu jest, ale staraja się milczeć. Wchodzę do salonu, zdenerwowana i widzę, że drzwi Lii są otwarte. Coś jest bardzo nie tak. Lia nigdy nie zostawia otwartych drzwi do swojej sypialni, kiedy nie ma jej w domu. Gdyby spała, usłyszałabym jej ciche, dziecięce chrapanie, ale jest cicho. Gdy sobie to uświadamiam, z pokoju wychodzi mężczyzna. Widzę tylko pistolet, który we mnie celuje.

— Gdzie jest Lia? — Pytam.

Kiwa głową z powrotem do pokoju Lii

— Nila. — Zaglądam do środka i widzę Lie przywiązaną do krzesła. — Proszę pomóż...

Ledwo może wydusić z siebie słowo. Płacze i jest wyraźnie przestraszona. Niedobrze mi, gdy ją widzę. To moja wina. Kiedy widzę, jak moja najlepsza przyjaciółka płacze, mój strach zmienia się w złość. Ale muszę zachować zdrowy rozsądek.Ten facet ma broń.

— Czego chcesz?

— Wiesz, dlaczego tu jestem. Nic od ciebie nie chce. Jestem tu w jednym celu: zabić cię. Chyba ją też będę musiał teraz zabić.

— Nie. Ona nic nie wie!

— Ale ona zobaczy, jak cię zabijam.

Zaczyna iść w moją stronę, a ja powoli się cofam.

— Słuchaj, nic nie widziałam ostatniej nocy. Nie ma takiej potrzeby. Wszystko, co widziałam, nie ma ze mną nic wspólnego. Nawet nie wiem, o co w tym wszystkim chodziło.

Śmieje mi się w twarz.

— Słuchaj, ja nic nie wiem. Po prostu wykonuję pracę, za którą mi płacą.

— Ale nadal możemy o tym porozmawiać…- Uśmiecha się i nic nie mówi.

Przez cały czas podchodzi do mnie, a ja jednocześnie wycofuje się do tyłu. A potem uderzam w ścianę. O mój Boże! To pułapka! Nie mam drogi ucieczki. On ciągle podchodzi do mnie. Uśmiechając się, celuje pistoletem w moją twarz. Jedyne, co mogę zrobić, to patrzeć dalej na broń. Czas zwalnia do pełzania. Mężczyzna zbliża się do mnie, a pistolet staje się coraz większy.

— Nie wiem, jak możesz czuć się dobrze, zabijając dwie niewinne kobiety.

— Dostanę pieniądze, kiedy umrzesz. Nic innego się dla mnie nie liczy.

Widzę w jego oczach, że mówi prawdę. Dla tego człowieka nic się nie liczy.

— Nila! Pochyl się w dół i ukryj się.

Działam pod wpływem chwili i robię to, co usłyszałam, że mam zrobić. Gdy ktoś walczy z mordercą, ja biegnę z powrotem do sypialni Lii. Z sypialni dostrzegam jak Antonio wytrąca pistolet z ręki zabójcy.

— Marcus! Chwyć broń.

Marcus chwyta pistolet u swoich stóp. Następnie uderza mężczyznę w twarz, ale mężczyzna jest twardszy, niż się spodziewał i stoi. Philip wkracza do walki i choć jest trzy do jednego, zabójca walczy dziko.

— Spierdalaj, śmieciu! — Krzyknął. Wreszcie Philip wyciąga broń i zastrzela go.

— O mój Boże! — Jestem świadkiem morderstwa…

— W porządku, Nila. To koniec. — Philip mówi z pewnością w głosie.

Nie mogę uwierzyć w to, co dzieje się w naszym mieszkaniu. Szybko rozwiązuję Lie. Przytulam ją i czuję, jak drży jej ciało.

ᴢ̇ᴏɴᴀ ᴍᴀꜰɪɪ - ᴊᴀᴅ ᴡᴇ̨ᴢ̇ᴀ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz