𝟐𝟏. 𝐊𝐢𝐥𝐤𝐚 𝐦𝐢𝐥𝐢𝐦𝐞𝐭𝐫ó𝐰

Start from the beginning
                                    

Przygryzłam zmartwiona wargę, słysząc to, jednak nie drążyłam tematu.

- Nic mi się nie klei, proszę pana...

- Nie mów do mnie "proszę pana". Zrozumiem jeżeli nie chcesz mówić do mnie odrazu "tato", ale wystarczy po imieniu, hm?

- Jasne, przepraszam, Cam.

- Już lepiej. - Posłał mi uśmiech. - Twoja mama błagała mnie niemal na kolanach, abym cię jej nie zabierał. Żebym zostawił was w spokoju.

- Zgodziłeś się?

- Hailie, nie chciałem. Ale twoja mama tak płakała, trzymając mnie za dłonie. A organizacja wtedy jeszcze nie była tak ogarnięta, jak teraz. Było dużo, dużo gorzej. A ja miałem mnóstwo rzeczy na głowie, wraz z trójką małych dzieci i dwójką nastolatków...

- Ale pomimo to, mogłeś się ze mną czasem spotkać.

- Nie mogłem. Taka była umowa z Gabriellą - pokręcił smutno głową. - A ja się nie posłuchałem...

- Słucham? - głowa wystrzeliła mi w górę, słysząc ostatnie słowa.

- Przy drinku wypaliłem Monty'emu, że mam córę. Kazał mi następnego dnia wsiadać w samolot i po ciebie lecieć.

- Kto to Monty? I... dlaczego ci się nie udało mnie wziąć?

- Mój młodszy brat - spojrzał się na mnie, po czym szybko wyjaśnił sytuację. - Zabrałem Cię twojej babci. Gabrielli wtedy nie było w domu, więc ja szybko wpakowałem Cię do samochodu i odjechałem.

- Dziwne, że nic z tego nie pamiętam...

- Miałaś trzy latka. I zapalenie płuc. Zatrzymałem się w hotelu, w którym twoja mama nas znalazła - pokręcił z uśmiechem głową, uśmiechając się na następne słowa. - Nawrzeszczała na mnie tak, że nie mieści się to w głowie. Końcowo udało mi się wywalczyć u niej kolejny warunek.

- Jaki, jaki? - prawie stanęłam na równych nogach, tak się wkręcając w opowieść. Oczy zapewne miałam wielkie jak spodki.

- Po osiemnastce mieliśmy się spotkać. Ja i chłopcy z tobą.

- Ale przecież zginąłeś.

- W takiej sytuacji pewnie tylko twoi bracia by się z tobą spotkali. A po chwilowym nadbudowaniu kontaktu, pewnie i ja.

Następne chwile siedzieliśmy w ciszy. Musiałam sobie wszystko co teraz usłyszałam poukładać w głowie, a Camden mi na to pozwolił.

- Cieszę się, że mi to opowiedziałeś. I że jednak mam ojca... - zaczęłam, na co on się szeroko uśmiechnął, więc ja podniosłam palec wskazujący, aby go zastrzec. - Ale. Nie wyobrażaj sobie za dużo, Cam. Nie będę odrazu twoją córeczką, która pada Ci w ramiona na każdy twój widok. Nie po tym jak przez całe życie musiałam żyć bez ciebie. Uwierz, nie było łatwo.

- Oczywiście - puścił mi oczko. - Będziemy nad tym pracować. Zjemy jutro śniadanie we dwójkę?

Z chwilą wahania pokiwałam głową.

***

Obracałam się w lustrze, obserwując swoje odbicie.

Był śliczny i ciepły poranek, a ja właśnie się szykowałam na śniadanie z ojcem.

Nie chciałam się stroić, więc włożyłam białą, koronkową sukienkę z grubymi ramiączkami, opadającymi na moje ramiona. Sięgała przed kolano, więc gdyby któryś z braci miałby się przyczepić, w razie gdyby mnie spotkał, to mało miałby do czego.

Hailie Monet - 12yWhere stories live. Discover now