𝟏𝟒. 𝐒ł𝐨ń𝐜𝐞

2K 92 13
                                    

Wchodziłam do szkoły bardzo spięta.

Musiałam się zobaczyć z moją przyjaciółką, Laurestine. Chciałam sprawdzić czy wszystko u niej okej.

Po odwieszeniu kurtki w szafce i dojściu pod odpowiednią salę, nigdzie jej nie widziałam. Nie pojawiła się również na pozostałych lekcjach. Ani w poniedziałek, ani we wtorek, ani nawet w czwartek.

W piątek też jej nie było, a ja na końcu lekcji już nie wytrzymałam, dlatego kiedy tylko zauważyłam pod szkołą Faustinę i Maribel, dziewczyny z którymi pod nieobecność Laure siedzę na stołówce i czasem wymieniam kilka słów na przerwach, podeszłam do nich i po krótkim przywitaniu zadałam pytanie.

- Wiecie może dlaczego nie ma wciąż Stine? Tak się składa, że nie mam jej numeru, i no...

- Złapała ją grypa. - Faustie odpowiedziała i wyjęła paczkę arbuzowych gum z plecaka, wyciągając opakowanie w moją stronę, a później w stronę brunetki stojącej obok nas. - Chcecie?

- Nie dziękuję. Skąd wiesz?

- Ich mamy się przyjaźniom. - Wtrąciła się zielonooka.

Faustina i Maribel, wraz z Biancą oraz Vanessą (których dzisiaj wyjątkowo nie było), przyjaźniły się od przedszkola. Lubiłam z nimi siedzieć i chwilę pogawędzić, jednak często przywoływały wspomnienia w których ja nie brałam udziału, lub wspominały o tym, że podoba im się któryś z moich braci, co przyprawiało mnie o odruch wymiotny.

Kiwnęłam ze zrozumieniem głową i rozejrzałam się po parkingu, w poszukiwaniu znajomej twarzy, któregoś z mojego rodzeństwa. Przewróciłam oczami na, jak zwykle, palącego Tony'ego, z którym dzisiaj wracałam.

- Muszę poczekać aż Tony skończy palić. - Westchnęłam z powrotem odwracając się do dziewczyn. One też się wpatrywały w tą grupkę chłopaków.

- No proszę, Hailie, czemu nie chcesz się zgodzić, aby chociaż dodał mnie na instagramie? - Zamarudziła po raz setny Maribel.

Wzniosłam oczy do nieba i zacisnęłam usta. Po chwili znów przeniosłam wzrok na stojącą przede mną dziewczynę, patrząc się na nią, tym samym wzrokiem, którym patrzył na mnie któryś z braci, gdy chciał mnie przestraszyć. Z satysfakcją widziałam, że na dziewczynie również zadziałało i jej wyraz twarzy już nie był taki pewny.

- Nie patrz się na mnie tym wzrokiem... wyglądasz jak... - Zielonooka przełknęła ślinę.

- Jak twoi bracia. - Dokończyła Faustie.

- Gdy są na kogoś mocno wkurwieni. - Dodała Maribel. Obie pokiwały głowami, a ja się zaczęłam coraz bardziej uśmiechać, aż wreszcie parsknęłam i spuściłam wzrok, szczerze rozbawiona ich reakcjami i zadowolona z siebie, że udało mi się powtórzyć wyraz twarzy chłopców.

W końcu podniosłam głowę i zbliżyłam się do Maribel, łapiąc ją za ramiona i patrząc się jej w oczy, juz łagodniej. Podobało mi się, że była prawie tak niska jak ja.

- Maribel, chciałbym, ale jesteś dla niego za młoda. Przecież jesteś w moim wieku, a mnie traktuje jakbym nawet nie miała trzech lat! W dodatku nie obserwuje nawet mnie.

- Bo ty nie masz medii. No i młodsza siostra to młodsza siostra. To co innego niż ja.

Pokręciłam głową i spojrzałam za siebie, bo właśnie usłyszałam wołający mnie głos.

- Dobra dziewczyny, muszę lecieć! - Uśmiechnęłam się do nich i odeszłam machając. Odkrzyknęły mi jakieś pożegnanie, ale nie skupiałam się zbytnio na nim, bo właśnie nagle runęło z nieba i chciałam jak najszybciej dotrzeć do auta Tony'ego.

Hailie Monet - 12yWhere stories live. Discover now