1

13 3 0
                                    


-Nie musisz mi nic dawać.

-Nie, nie. Jako twój przyjaciel, czuję się zobowiązany. A ponieważ zapomniałem o twoich urodzinach, pozwolę ci wybrać jakiego tylko chcesz niewolnika.

Einar zaśmiał się cicho. Wiedział, że prezent nie ma być oznaką przyjaźni. Ich relacja opierała się prawie całkowicie na interesach, poza nimi nie mieli żadnych innych wspólnych tematów do rozmów.

-Za tymi drzwiami kazałem zgromadzić wszystkich moich niewolników. - Glum dotknął z dumą ciemnego drewna. - Pozwalam ci wybrać z nich jednego, możesz wziąć kogo tylko pragniesz.

-Masz moją dozgonną wdzięczność, za tak hojny prezent, Glumie. - Einar skłonił się lekko. - Z pewnością nie zapomnę tego, co dla mnie zrobiłeś.

-Dziękować mi będziesz dopiero, jak zobaczysz moje wszystkie skarby. - Zatarł ręce. - A jest w czym przebierać, możesz mi wierzyć. Mam sporo niewolników najlepszej jakości. Parobków, kucharki, nałożnice, a także dzieci, jeśli jesteś zainteresowany. Wybór jest tak samo wspaniały, jak na królewskim dworze. Jedyne czego mi brakuje do zbioru, to magicznie uzdolnionych, ale oni trafiają się niezwykle rzadko.

Glum wyciągnął mięsistą dłoń i szarpnął mocno klamkę. Przed ich oczami ukazało się niewielkie pomieszczenie, w którym cuchnęło od potu i moczu. Na wyłożonej sianem podłodze stało blisko trzy tuziny niewolników w różnym wieku. Ledwo mieścili się wszyscy w pokoju, gnieździli się jeden na drugim, deptali po stopach, uderzali kajdanami kulili pod ścianami. Niewyraźne światło świec oświetlało ich przerażone twarze i ogromne, pozbawione życia oczy.

-Jak już mówiłem, bierz kogo chcesz, Einarze.

Einar skinął powoli głową. Nie potrzebował niewolnic, kobiet miał już dużo. Sprzątały dla niego i gotowały, a także pomagały się ubierać i planować kolejne dni. Nałożnicami natomiast nie był zainteresowany.

Skierował swój wzrok na postawnych mężczyzn. Z ramion jednego z nich spływała świeża krew.

-Czyżbyś szukał kogoś do pracy fizycznej?

-Tak... - odparł po dłuższym zastanowieniu. - Mój jedyny parobek nie wystarcza. - Podszedł wolnym krokiem do zranionego mężczyzny. Wyglądał na silnego, doświadczonego w pracy w polu. Jednak jego twarz zdradzała młody wiek. - Często traktujesz go batem?

-Żeby tylko – parsknął Glum. - Jest pyszny i pewny siebie. Łatwo z nim mieć nie będziesz.

Einar zajrzał w oczy osiłka, które ani drgnęły. Patrzył na niego z namacalną nienawiścią, tylko grube kajdany powstrzymywały go przed chwyceniem szlachcica za gardło i złamaniem karku.

-Nie potrzebuję w swoim domu buntowników – wymówił cicho te słowa, nie przerywając kontaktu wzrokowego. Chwilę później Einar przeciskał się już w dalsze rzędy niewolników, uważając, by nie zabrudzić swoich szat.

Jego wzrok przykuł inny mężczyzna. Nieco niższy i mniej barczysty od poprzedniego, a także zdecydowanie starszy. Patrzył mętnie w podłogę, zwiesiwszy nisko głowę. Kajdany ciągnęły jego dłonie w dół, jednak ten twardo trzymał je na wysokości bioder. Einar chwycił mocno jego biceps i ścisnął. Mięśnie niewolnika postawiły gwałtownie opór.

Zadowolony szlachcic wytarł dłoń w chustkę i poprawił okulary. Rozkazał mężczyźnie unieść głowę i spojrzeć mu w oczy.

-Panie, nie wolno mi... Nie jestem godny...

-Unieś zatem głowę, bym mógł przyjrzeć się twej twarzy.

Powolnie wykonał polecenie, uporczywie wbijając wzrok w podłogę. Einar podłożył mu palec pod brodę i nakierował jego głowę wyżej, na wysokość swoich oczu.

-Idealny – wymruczał cicho.

Odsunął się, pozwalając niewolnikowi wrócić do poprzedniej pozycji.

-Glumie, wezmę... - w momencie, gdy odwracał się do przyjaciela, mignęła mu delikatna dziewczęca postać. Gdyby w tym momencie mrugnął, nie zauważyłby jej delikatnego ruchu. Siedziała skulona w rogu, czarne niczym noc włosy okrywały ją całą, chowając przed światem. Ich spojrzenia spotkały się na ułamek sekundy, krótszy niż uderzenie serca, jednak to wystarczyło, by wpłynąć na decyzję Einara. - Wezmę tamtę dziewczynę – oznajmił.

Glum podążył za spojrzeniem drugiego szlachcica. Parsknął śmiechem, widząc dziewczynę.

- Myślałem, że szukasz parobka, Einarze, a nie nałożnicy.

- To teraz nie ma znaczenia, Glumie. Powiedziałeś, że dasz mi jednego niewolnika, jakiego wybiorę, a ja wybrałem ją.

- Toż to zwykła nałożnica! Nie potrafi wykonywać żadnych poleceń, poza nieruchomym leżeniem i rozłożeniem nóg, a i w tym nie jest odpowiednio dobra!

- Dosyć, Glumie – powiedział ostro Einar. - Nie twoja sprawa, na co mi używana przez ciebie nałożnica, więc bądź łaskaw i zamilcz.

- Jak sobie życzysz – parsknął urażony szlachcic.

Pierwotny PłomieńWhere stories live. Discover now