~~ Pijaczyna ~~

25 0 0
                                    

Gdy też dwóch pracowników zbrojeniówki, rozmawiało w dość ,,nieprzyzwoity sposób", pewien mężczyzna leżał na klatce schodowej prowadzącej do lokum pewnego bruneta. Trzymał on butelkę niszowego trunku podśpiewując sobie wesoło, o tym kogo w przyszłości zabije. Jego głos rozchodził się po klatce niosąc za sobą tekst przyśpiewki wykrzykujący wręcz:

- ,, Na łłcee błędem lezećć i błęde grał naaa kościłłachh słwjj ofjearyy... "

Tak też ,,śpiew" mężczyzny trwał w dalszym ciągu w najlepsze, lecz nagle, a wręcz z nikąd objawiła mu się kobiecina dzierżąca w swej dłoni miotłe. Była ona sąsiadką wcześniej już wspomnianego pracownika zbrojeniówki. Zwała się ona
Yōko, a była to 82 letnia staruszka
dla ,której wiek nie miał najmniejszego znaczenia, bynajmniej w momencie, gdy na klatce schodowej leży na oko 25 letni pijak, bełkoczący coś o chęci mordu. Tak więc pani Yōko zamachała się swą miotłom, by przywalić niedoszłemu mordercy, jak głosiły o tym ,,przyśpiewki" nią właśnie. Wten rozległ się krzyk jeszcze do niedawna leżącego mężczyzny, a po nim plątanina słów kierowanych w stronę staruszki, mówiących:

- Czo pani rrłobi, to pośszpiewać nie moszna. Panii jeszt feee. -rzekł on zdruzgotany

- Jak to tak można w biały dzień się zachować, krzty rozsądku Pan nie ma! - odezwała się kobiecina,

- Ta dzisiejsza młodzież... Tylko pijaństwo jej w głowie. Do pracy by się Pan wziął, a nie takie głupoty w głowie!- rzekła rozwścieczona,

- Płaaani przesacza... - odezwał się mężczyzna,

- a mogła bby ppanni poratowacz zagubionego w słym szyciu... - dodał,

- 200 leniami niepogarsze... -zabełkotała pijaczyna,

- wstydził by się Pan, jeszcze o pieniądze będzie mnie prosił - rzekła Yōko, zamachując się poraz kolejny miotłom,

Wten rozległ się chuk, po którym nastąpił przeciągły jęk mężczyzny. Jak się okazało miotła uderzyła go z impetem w głowę, nabijając mu zapewne przy tym pokaźnego guza. Następnie staruszka, poraz trzeci, w zaistniałej już od parunastu minut sytuacji zamachnęła się swym ,,narzędziem zbrodni" co odstraszyło, już uciekającego (przynajmniej jak na siebie) pędem niedoszłego śpiewaka mijającego w tym też momencie drzwi prowadzące do klatki schodowej w ,której to do niedawna przebywał. Pani Yōko nie chciała jednak dać za wygraną, tak więc cisnęła owym przedmiotem niczym dzidą, w stronę delikwenta, który na swoje nieszczęśnie jej podpadł. Miotła trafiła po raz kolejny mężczyzne, który leżał teraz z twarzą wlepiną w pobliski trawnik. Zobaczywszy to, kobiecina uśmiechnęła się lekko do siebie, po czym podeszła do uciekiniera, aby zabrać od niego swoją miotłe.
Gdy to też uczyniła, jęknęła swe słynne - ,, Ta dzisiejsze młodzież", poczym oddaliła się od nieszczęśnika.

W tym też momencie mężczyzna wstał z trawnika, przy akompaniamencie jęków spowodowanych bólem głowy, po czym ubrudzony ziemią ,udał się w stronę pobliskiej ławki, by w dalszym ciągu upijać się, a zarazem śpiawaç sobie o przyszłych zabójstwach. Wten mężczyzna zdał sobie sprawę z tragedii, która go w tym też momencie dopadła. Mianowicie zostawił swoją butelkę niedopitego jeszcze trunku na klatce schodowej. Pijak zaklnoł, po czym wydobył z siebie jęk pełen rozpaczy spowodowany brakiem możliwości upojenia, lecz jego krzyk zagłuszył zblirzający się motor w kolorach ciemnej czerwieni, kierujący się w jego stronę. Kierowcą pojazdu okazała się kobieta, mogąca być idealną ofiarą dla niedoszłego mordercy.

Wten pojaz zatrzymał się przed nim, a pijaczyna wnet rozpoznała kobiete:

- Dłuuuuuuugggggg!!! - wykrzyknoł uradany mężczyzna, po czym dodał oburzony

Bestia_ | ~Kunizai~                        Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz