Wypłyńmy

22 1 2
                                    

Dotarli na miejsce. Wiatr akurat przestał wiać, zrobiło się bardzo spokojnie. Gwar wioski stąd był ledwo słyszalny. Kręciło się tu mało osób.

- Wejdziesz sama, czy ja mam cię wnieść? - zapytał spoglądając na nią kątem oka.

Ona spojrzała się na niego dziwnie. Dostrzegła, że podniósł lekko kącik ust, trudno było wychwycić to przez jego bujną brodę, jednak ona zwracała na takie rzeczy uwagę.

Przez to, że tak długo milczała, mężczyzna ruszył przed siebie. Błyskawicznie z krawędzi mostu przeskoczył na okręt. Zaraz po tym odwrócił się do niej twarzą i wyciągnął rękę w jej stronę, dając tym do zrozumienia, że wesprze ją podczas tego skoku.

Dziewczyna zamiast jednak skoczyć od razu, przeleciała uważnie kolejny raz okręt wzrokiem. Był naprawdę ogromny, ale starała sobie przypomnieć, czy widywała większe. Nie miała pewności, czy to była tvitugsessa, czy rzeczywiście potężny drakkar. Nie mogła stwierdzić, nie miała przecież o takich rzeczach bladego pojęcia.

- No dalej, Eivor - pospieszał ją mężczyzna z wciąż wyciągniętą ręką. - Może jednak powinienem cię wnieść? Bądź co bądź dzieciom trudniej jest...

- Nie jestem dzieckiem – wręcz warknęła na niego, równocześnie przygotowując się do rozpędu.

- No jasne. Zapomniałem, że jedenaście wiosen to już nie dziecko...

Eivor nie dała mu dokończyć. Zaczęła bardzo szybko biec w stronę krawędzi i wykonała skok. Ledwo udało jej się przeskoczyć. Mężczyzna orientując się, co właśnie zrobiła, przytrzymał ją, żeby nie wpadła do wody. Stojąc już twardo na okręcie, Eivor rozejrzała się. Chodziło tu parę osób niosących skrzynie lub bronie, niektórzy schodzili pod pokład.

- Łatwizna, nie? - mężczyzna znów wyrwał ją z rozmyślań, dziewczyna zerknęła na niego, jednak ten odwrócił się nagle do niej plecami. - Pójdę tylko im pomóc, ty możesz się tutaj rozejrzeć - rzekł nie spoglądając na Eivor, po czym oddalił się od niej.

Ona nawet nie odprowadziła go wzrokiem. Miała coś poważniejszego na głowie. Eivor zaczęła odczuwać, że nie jest na lądzie. Fale wody powodowały unoszenie i opadania okrętu, było to dla niej bardzo niekomfortowe. Im bardziej o tym myślała, tym bardziej się bała. Pierwszy raz była na jakimkolwiek okręcie. Z każdą kolejną falą miała wrażenie, że statek najzwyczajniej się wywróci, a wszyscy na pokładzie, razem z nią, pójdą na dno.

Kiedy zaczęły drżeć jej nogi, rozejrzała się wokół, aby jakoś odwrócić swoją uwagę. Jednak jej oczy zatrzymały się na wielkim galionie. W kształcie smoka. Ten to dopiero wyglądał przerażająco, nawet za bardzo. Eivor zamiast więc się uspokoić, zaczęła bardziej panikować. Dobrze wiedziała, że przed wypłynięciem odkrywało się smocze galiony, jednak z tej perspektywy wyglądał naprawdę nieciekawie. Tak, jakby to smok prowokował morze do bujania okrętem. A smoki mogły być do tego zdolne, są przecież chytre...

- I co, Eivor? Płyniemy? - dziewczyna na te słowa aż podskoczyła. Odwróciła się, on stał za nią. Musiał jakoś okrążyć okręt. Zaczęła przeskakiwać wzrokiem od smoka do mężczyzny. Miała już łzy w oczach. Chciała na ląd.

- Nie płyniemy - odpowiedziała mu cicho.

- Bo... Co? Dlaczego? - był nieźle zszokowany.

Miała już tego dość. Czuła jedynie fale i obecność smoka. Galionu, ale wciąż smoka. W ogóle nad niczym się nie zastanawiając, rozpędziła się i przeskoczyła z okrętu z powrotem na most.

- Eivor. Eivor! - krzyczał za nią, jednak dziewczyna zaczęła od razu biec co tchu. Mężczyzna szybko stracił ją z oczu.

Ona zaś chciała uciec jak najdalej stąd. Nie oglądając się ani razu za siebie, dobiegła do końca osady. Wkroczywszy do lasu zwolniła tempa.

WypłyńmyWhere stories live. Discover now