3. Koszmar minionej nocy

1.8K 86 36
                                    

Kiedy rozum ustępuje miejsca sercu, a twoje uczucia przewyższają rozsądek, zaczynasz robić wiele głupstw. Nie potrafisz obiektywnie ocenić zagrożenia, tak naprawdę nawet go nie znasz, bo dotychczasowe, które już tak dobrze poznałaś, zniknęło.

Myślałam, że źródłem wszystkich moich problemów był Ghost. Jednak w chwili, gdy jego serce przestało bić, zdałam sobie sprawę, że cały ten czas żyłam w błędzie. Utknęłam w martwym punkcie, bez żadnej poszlaki, bez dowodów i wskazówek.

-Jesteś zamyślona - stwierdził nagle Aiden - Co jeszcze chodzi ci po głowie.

Westchnęłam, pocierając swoje dłonie o siebie, bo przez panujący chłód, skostniały, a ja nie mogłam poruszyć palcami.

-Nie wiem co dalej - przerwałam, unosząc głowę ku czarnemu niebu - To wszystko się tak skomplikowało. Dalej nie wiem kto i po co zabił mamę. Przecież nie miała wrogów, była szanowanym lekarzem. Niczego nie ukradziono, a ktoś wyraźnie czegoś szukał...- mówiłam, jak w szale. Nie potrafiłam połączyć wydarzeń, tak aby wszystko układało się w całość. Coraz mocniej pocierałam dłonie o siebie, a temperatura między nimi wzrastała.

Wtedy chłopak złapał moje dłonie i ścisnął je na tyle mocno, że przestałam nimi poruszać. Spojrzałem na niego zamglonym wzrokiem, oczy piekły mnie od wcześniej wylanych łez i zimnego wiatru.

-Wszystkiego się dowiemy. Obiecałem, że ci pomogę i to zrobię.

Wpatrywałam się w jego promienny uśmiech, gdy nagle do naszych uszu dotarły czyjeś głosy.

-O dzięki ci babciu! Tutaj jesteście! - krzyknął Miles, biegnąc w naszą stronę, omal nie zahaczając stopą o wystający kamień. Za nim biegła jeszcze Olivia i Shawn, a z kolejnego samochodu wysiadała reszta paczki.

Zdziwieni przyglądaliśmy się biegnącym w naszą stronę znajomym. Zeszliśmy z pomostu, który na pewno nie utrzymałby nas wszystkich.

-Skąd wiedzieliście, że tutaj jesteśmy - Aiden zadał pytanie, na które obydwoje chcieliśmy poznać odpowiedź.

Duszący Miles próbował coś z siebie wydusić, lecz po przebiegnięciu stu metrów opierał się jedynie o swoje kolana, próbując nabrać powietrza.

Jakim cudem ten człowiek wytrzymuje na naszych treningach?

-Przeszukaliśmy wszystko, co mogliśmy. To Shawn wpadł na to, że któreś z was może tutaj będzie i jesteście - mówiła Liv, w tym samym czasie ciągnąc swojego brata za ramię i pomagając mu stanąć w pionowej pozycji.

- Jesteście oboje - dodała po chwili Shawn, a na jego twarzy pojawiła się niewyobrażalna ulga, jakby właśnie ktoś zdjął stukilogramową sztangę z jego piersi.

Bauer nagle zmienił wyraz twarzy pod ciężkim spojrzeniem Wooda. Cała reszta rozglądała się sytuacji, bojąc się w jakikolwiek sposób zareagować.

-Dałeś jej odejść - wypalił nagle Aiden. Jego głos był cichy, lecz stanowczy. Poruszające się na jego szyi jabłko Adama i uwidaczniające się żyły zwiastowały kataklizm. Moje nogi i ręce były przygotowane do jakiejkolwiek interwencji. Wymieniliśmy z Lewisem szybkie spojrzenie, bo wiedziałam, że sama nie będę w stanie zatrzymać Aidena, który powolnym krokiem zbliżał się do przyjaciela - Gdyby nie ty...- podchodził coraz bliżej, że wzrokiem wbity w Shawna, który stał sztywno. Nawet nie próbował cofnąć się przez piorunującym wzrokiem kumpla. Nagle Aiden zatrzymał się kilka centymetrów od blondyna i uniósł głowę, napinając przy tym każdy mięsień na plecach - Gdyby nie ty, już dawno bym ją stracił - powiedział spokojnie, po czym przyciągnął Shawna do siebie i złapał w męski uścisk.

Divine SerenityWhere stories live. Discover now