4.5 Wanilia, wiśnie i Espresso

504 4 0
                                    

Moim największym błędem było uwierzenie, że żyję w baśni. 

Niewiele rzeczy kochałem bardziej od wschodów słońca i porannego Espresso.

Uwielbiałem czuć na języku gorzki smak czarnej kawy i gardziłem ludźmi, którzy hańbili jej smak cukrem. Uznawałem, że niektóre rzeczy powinny zostać lekko nieprzyjemne, a czasami prawdziwe niebo kryło się w goryczy. Troszkę tak, jak przy szklaneczce mocnej whisky albo okazjonalnie wypalonym papierosie.

Niespiesznym krokiem wszedłem do aneksu kuchennego i z rozkoszą zaciągnąłem się zapachem parzonego Espresso. Wyłapałem, że aromat mojej ukochanej kawy zmieszał się ze znajomą nutką wanilii i słodkiej wiśni.

Blask wschodzącego słońca wpadał przez wysokie okna do środka, wprawiając marmurową podłogę w lśnienie.

Tam właśnie ją zobaczyłem.

Stała przy drzwiach balkonowych, które znajdowały się tuż przy aneksie i prowadziły na przestronny taras. Catherine wpatrywała się zamyślonym wzrokiem w iglaste drzewa oraz jaskrawozielone grzbiety gór. Trzymała w drobnych dłoniach kubek, a po chwili przeniosła na mnie swoje cielęce spojrzenie.

Mój Boże.

Posłała mi nieśmiały uśmiech i wskazała na hebanowy blat.

– Dzień dobry, Oliverze. Zaparzyłam ci kawę. – oznajmiła słodko, a ja zerknąłem na filiżankę do Espresso.

Skinąłem lekko głową, lecz nie podszedłem do swojego ukochanego napoju.

Zlustrowałem spojrzeniem całą sylwetkę dziewczyny; jej blade nogi, szczupłą talię i nieco szersze biodra. Mierzyłem wzrokiem subtelny zarys piersi oraz lekko wystające obojczyki.

Wychwyciła moje spojrzenie i spuściła głowę, a jej śliczną twarz przykryła kurtyna prostych blond włosów. W pierwszej chwili nawet pomyślałem, że wstyd dziewczyny jest w stu procentach szczery.

A potem dostrzegłem lekki cień zadziornego uśmiechu, który wkradał się na jej piękne usta.

Pogrywasz sobie ze mną, Cat.

Podszedłem do niej wolnym krokiem i stwierdziłem w myślach, że wygląda podobnie do bezbronnej łani.

Stanąłem naprzeciwko dziewczyny i ująłem palcami jej podróbek. Uwielbiałem fakt, że sięgała mi nieznacznie ponad ramię, a przez swoją drobną sylwetkę pozostawała wobec mnie całkowicie bezslina.

Stanowczym ruchem zadarłem jej głowę, a kurtyna jasnych włosów rozchyliła się wystarczająco, bym mógł ujrzeć schowane pod nią maślane oczy.

Uwielbiałem głęboki lazur jej tęczówek, który swoją barwą przywodził mi na myśl wody pobliskiego jeziora cyrkowego.

Czułem się rześki po porannym prysznicu, ale wciąż potrzebowałem czegoś pobudzającego. Tym razem nie chodziło mi tylko o kawę.

Leniwym ruchem przeniosłem kciuk na dolną wargę mojej kobiety. Jej usta swoją miękkością oraz różowym kolorem przypominały mi dojrzałe maliny.

Westchnęła rozkosznie i przymknęła powieki, a ja nachyliłem się lekko, by musnąć oddechem jej prawe ucho.

Dziewczyna zadrżała i wydała z siebie zduszony jęk. Wsunąłem palec pomiędzy jej zachęcająco rozchylone wargi, a chwilę później poczułem, jak zaciska usta wokół mojego kciuka.

Drugą rękę skierowałem w stronę jej potylicy. Poczułem pod palcami aksamitne kosmyki jasnych włosów, które miały zapach krwistoczerwonych wiśni.

Zacisnąłem dłoń na miękkich puklach, by po chwili stanowczo za nie pociągnąć i zmusić dziewczynę do jeszcze większego zadarcia podbródka. Na twarzy Cat pojawił się przelotny grymas bólu, ale jej wzrok przesycony był pożądaniem.

– Za chwilę usiądziesz na blacie, a ja sprawię, że poranek stanie się dla ciebie szalenie przyjemną częścią dnia. – mój głos przypominał niski i głęboki pomruk, a spojrzenie pozostawało zbyt intensywne, żeby Cat odważyła się odwrócić wzrok. Trzymałem dziewczynę w sztywny i bezkompromisowy sposób, aby mieć pewność, że nie odwróci głowy.

Wpatrywała się we mnie jak w boga. Zwolniłem nieco uścisk na jej włosach, by mogła twierdząco skinąć głową. Niespiesznie wyjąłem kciuka z jej ust, a pomiędzy moim palcem i tymi wspaniałymi, malinowymi wargami powstała maleńka strużka śliny.

Puściłem Catherine i postąpiłem krok do tyłu. Obserwowałem, jak zmierza w stronę hebanowego blatu, rozkosznie przy tym dysząc. Nieporadnie wdrapała się na drogi mebel i usiadła przodem do mnie.

Jej blond włosy zdawały się być już nieco zmierzwione, a policzki zdobił jaskrawy rumieniec. Widziałem, że klatka piersiowa dziewczyny unosi się i opada o wiele szybciej, niż zazwyczaj.

Nie zamierzałem się spieszyć.

Chciałem, by mnie wyczekiwała i czuła w każdej komórce ciała, że to ja jestem jej Panem. Mogłem kazać jej siedzieć całą wieczność i sprawić, by długimi godzinami modliła się o moment, kiedy w końcu postanowię dotknąć jej ciała.

Podszedłem do swojego Espresso i ostrożnie chwyciłem malutką filiżankę. Ledwo powstrzymałem błogi uśmiech, gdy gorzki smak rozlał się w moich ustach. Nieustannie czułem na sobie głodne i niecierpliwe spojrzenie Cat.

Odstawiłem filiżankę i stanąłem przed drżącą dziewczyną. Jej rozszerzone źrenice niemal krzyczały, że była naćpana pożądaniem.

Ująłem palcem wskazującym jej podróbek i delikatnie go uniosłem, a po chwili złączyłem nasze usta w leniwym pocałunku.

Catherine smakowała karmelowym Latte Macchiato. Języki muskały się delikatnie, a serca biły głośniej z każdą chwilą. Krew w moich żyłach huczała coraz mocniej.

Przeniosłem usta na smukłą szyję dziewczyny, jednocześnie wdychając słodki zapach jej skóry.

Waniliowy balsam, którego używała zawsze po kąpieli, doprowadzał mnie do szaleństwa.

Wyraźnie słyszałem jej drżący oddech przy uchu. Catherine jęknęła głucho, gdy położyłem zimne dłonie na jej rozgrzanym udzie. Uwielbiałem różowy szlafrok z aksamitu, który miała na sobie. Odsłaniał znaczną część tej idealnej, alabastrowej skóry i ładnie podkreślał zachęcające zaokrąglenia sylwetki.

Wodziłem palcami wzdłuż jej uda, cały czas posuwając dłoń wyżej. Złożyłem delikatny pocałunek na obojczyku, wyrywając z ust Cat kolejny słodki jęk.

Sprawnym ruchem rozwiązałem kokardkę na różowym szlafroku. Dziewczyna spojrzała na mnie pożądliwie, gdy odsłoniłem jej szczupły brzuch, piersi i kuszące podbrzusze.

Przeniosłem wzrok na jej blade sutki i przyłożyłem palec do jednego z nich. Ciałem Cat wstrząsnął dreszcz. Uwielbiam sposób, w jaki moje chłodne ręce kontrastowały z jej rozgrzaną skórą.

– A teraz... – mruknąłem gardłowo. – Rozchyl nogi.

***

Stella Lee nie miała nic wspólnego z wiśniami i wanilią.

Pachniała przesłodzoną watą cukrową, a wstyd w jej spojrzeniu był szczery.

You're killing me, Daddy [18+]Where stories live. Discover now