3. Aspirujący Króliczek Playboya

857 5 1
                                    

– Jest do ciebie bardzo podobna, Mason. – stwierdził starszy z mężczyzn. Niski ton jego głosu i brzmiący w nim pomruk sprawiły, że po moim ciele przeszła fala niepokoju. Zauważyłam, że po wejściu tego faceta mój brat stał się burkliwy i lekko najeżony.

– Spotkaliście się już? – w głosie Masona wyczułam podejrzliwą nutę. Spuściłam wzrok na swoje nagie, blade uda, aby uciec przed ciemnobrązowymi oczami obcego mężczyzny.

Zapadła chwila ciszy.

Nie chciałam, aby ktokolwiek na mnie skarżył, tym bardziej, że moja jakże elokwentna wypowiedź dotyczyła klubu, którego Mason był menadżerem. Jakby nie patrzeć, to odpędzałam mu klientów...

Może powinnam przyznać się bratu, że wykrzykiwałam wulgaryzmy pod szkołą, a jego tajemniczy znajomy niestety to usłyszał?

Ten mężczyzna wyglądał na naprawdę eleganckiego i nieprzeklinającego człowieka. Nosił białą, perfekcyjnie wyprasowaną koszulę, której rękawy starannie podnosił nad wysokość łokci. Oczywiście nie umknął mi również Rolex na jego nadgarstku.

Prezentowałam się przy nim naprawdę żałośnie, a mój przypadkowy strój nagle wydawał się być niesmacznie wulgarny. Boleśnie zdałam sobie sprawę z tego, że wyglądam, jakbym aspirowała do roli Króliczka Playboya.

– Około tydzień temu. – wstrzymałam oddech, gdy mężczyzna znów się odezwał. – Odwiedzałem swoje stare liceum, byłem ciekaw, co się tam zmieniło od mojego wyjazdu. Ta młoda dama jest bardzo miła, wraz ze swoją koleżanką wskazała mi aktualne miejsce gabinetu dyrektora.

Prawie opadła mi szczęka. Mężczyzna kłamał jak z nut i nie pozwolił sobie nawet na jedno zawahanie w głosie. Prawie się najeżyłam, gdy subtelnie wyciągnął rękę w moją stronę.

– Gdzie moje maniery... – błysnął neutralnym i nienachalnym uśmiechem, ewidentnie uważając, by nie przekroczyć żadnej mojej granicy. – Mam na imię Oliver. Miło cię poznać i dziękuję za pomoc tamtego dnia.

Ostrożnie ścisnęłam jego dłoń, a mężczyzna bardzo uważał, by nie zmiażdżyć moich smukłych palców.

– Jestem Stella... Mi równiez bardzo miło Pana poznać...

Nasz pierwszy dotyk był krótki i formalny. Oliver puścił moją dłoń, przełożył kubek kawy z powrotem do prawej ręki i obrócił się przodem do kierunku jazdy. Wydawało się, że już po chwili zapomniał o tym uścisku.

Ja natomiast zaczęłam gapić się tępo na własną rękę.

Mason w końcu ruszył, a mężczyźni stracili zainteresowanie moją osobą.

Nie mogłam pozbyć się wrażenia, że dalej czuję na skórze chłodny dotyk Olivera. Posiadał lodowatą i silną dłoń, z ledwo wyczuwalnymi zgrubieniami, które wskazywały, że miał do czynienia z jakimiś fizycznymi zajęciami.

Dyskretnie wsunęłam prawą rękę między kolana, aby jakoś rozmyć targające mną wrażenie.

– "Odetta" szykuje się na żniwa. – usłyszałam bezemocjonalny głos Masona. – Ale mamy braki w personalu. Emily wyjechała na studia do Nowego Yorku, Nate połamał nogę, a nową barmankę musieliśmy zwolnić, bo w ogóle się nie sprawdzała.

– Zależy mi na tym, aby personel był wysoce przeszkolony. Pamiętaj, że chcę w "Odettcie" tylko osoby z odpowiednimi certyfikatami i kursami. To samo tyczy się DJ-ów.

– Tutaj to nie jest takie łatwe. – mruknął Mason. – Dostaliśmy pełno CV, ale większość to dzieciaki, które szukają pracy dorywczej, tak maksymalnie co drugi dzień. Tutaj rynek jest zupełnie inny, niż w Los Angeles.

You're killing me, Daddy [18+]Donde viven las historias. Descúbrelo ahora