Rozdział 3 - Gdzie jest ta moja siła?

153 14 37
                                    

Cassidy

Kiedy już udało mi się przysnąć, usłyszałam dźwięk budzika, oznaczający, że musiałam wstawać. Jak to każdy od zawsze powtarzał nowy dzień, nowe możliwości... ale nie byłam tego taka pewna. Dzisiaj czekała na mnie szkoła i nie byłam tym faktem jakoś bardzo usatysfakcjonowana.

Od zawsze uczyłam się sama, więc tak naprawdę nigdy nie byłam w „normalnej szkole". Matka już w pierwszej klasie zapisała mnie na nauczanie domowe, bo stwierdziła, że nic nie może zatruwać mojej głowy poza tańcem. Zapomniała tylko, że każde wypowiedziane przez nią słowo, sprawiało, że coraz bardziej umierałam od trucizny, którą sama wlewała w moje gardło.

Szybko wzięłam do ręki telefon, żeby wyłączyć ten irytujący alarm. Zobaczyłam na ekranie, że była 5:30, więc stwierdziłam, że trzeba zacząć się szykować. Przecież nie chciałam spóźnić się do szkoły pierwszego dnia. To by była totalna katastrofa.

Po wczorajszej kolacji nie byłam w stanie rozpakować nawet swoich rzeczy, więc wszystko dalej leżało w walizkach. Byłam wykończona, mimo że nic tak naprawdę się nie wydarzyło. Jednak była jakaś prawda, w tym, że słowa potrafią bardziej zaboleć niż czyny.

Wzięłam szybko pierwsze lepsze ubrania, żeby nie robić bałaganu w bagażu i ruszyłam w stronę łazienki. Dopiero w drugim pomieszczeniu zorientowałam się, że miałam w rękach luźną, szarą bluzę z małym logiem firmy na piersi. Uważałam, że jest śliczna i żałowałam, że dopiero teraz mogłam ją spokojnie nałożyć. Moja matka uważała, że jest za duża i wyglądam w niej jak chłopak. Co z tego, że mi się podobała...

Kiedy ogarnęłam się na tyle, by stwierdzić, że wyglądam dobrze, zeszłam na dół na śniadanie. Nie wyglądałam może jakoś wspaniale, ale nie mogłam się oszukiwać. JA NIGDY NIE MOGŁAM WYGLĄDAĆ PIĘKNE. Przecież całe życie miałam na sobie tonę makijażu, najdroższe możliwie kreację, a nigdy nie wyglądałam cudownie. No cóż... Możesz się urodzić, mając anielską urodę albo po prostu wmawiać sobie do końca życia, że istoty wyższe postawiły cię w złej kolejce.

„Cassidy, jak ty wyglądasz?", „Dlaczego to właśnie ja musiałam trafić na takie obrzydliwe dziecko? „Dziecko, nie możesz obżerać się tak przed..."

STOP!

Przestań mieszać mi w głowie! Może i mała Cassidy nie potrafiła ci się postawić, ale teraz jej już nie ma. Nie uda ci się przejąć mojej głowy. Nie pozwolę na to. Jestem silna.

Dopiero, gdy zeszłam na dół, zobaczyłam ludzi, którzy próbowali mnie uratować, nie wiedząc jak bardzo byłam zepsuta. Może powinnam im powiedzieć, zanim będzie za późno? Nie, nie mogłam tego zrobić. Straciłabym ich. Widziałam wczoraj, jak im na mnie zależało, więc wolałam dalej udawać i pokazywać wszystkim, że udało mi się złączyć małe kawałeczki mojego serca w całość.

- Cassie – wykrzyczała mała dziewczynka z pełną buzią po czym podbiegła i chciała mnie przytulić, ale stanęła, patrząc na mnie z szeroko otwartymi oczami. – Wyglądasz pięknie. Ja też chcę takie warkocze. Mamusiu! Zrób mi taką fryzurę – powiedziała Maddie.

- Słonko, nie mamy czasu spóźnisz się na zajęcia, po za tym ja nawet nie mam takich zdolności.

Widziałam smutek w oczach małej dziewczynki. Może to było spowodowane moją przeszłością, ale nie umiałam przejść obojętnie obok osoby, która przeżywała jakiś problem. Nie wiedziałam, czemu, ale polubiłam Maddie i powoli zaczynałam traktować ją jak siostrę. Miała w sobie coś takiego, co potrafiło mnie uspokoić. Szybko nachyliłam się do dziewczynki i zaczęłam szeptać jej do ucha.

Last dance for youWhere stories live. Discover now