rozdział 22

20 1 0
                                    

Ledwo zwlokłam się z łóżka i wzięłam prysznic. Zjadłam przyrządzone przez mamę śniadanie i wypiłam kawę. Wczorajszy dzień był ciężki, a moje chęci do życia były na jeszcze niższym poziomie niż zazwyczaj.
Po szkole snułam się jak cień. Odetchnęłam z ulgą wychodząc z budynku. Pożegnałam się z Arią pod jej domem i biegiem ruszyłam przed siebie. Wpadłam do domu. Wrzuciłam mrożone frytki do piekarnika i wyjęłam puszkę fanty z lodówki.

Ja: Mam pomysł jak zemścić się na Ashley. Wchodzisz w to?
Olivia: Znowu pakujemy się w kłopoty?
Ja: Być może.
Olivia: Podoba mi się to. Co mam zrobić?
Ja: Przyjdź dziś do mnie nocować.
Olivia: Okej.
Ja: <3

Otworzyłam puszkę i w ciszy czekałam na moje frytki. Dopóki nie zadzwonił telefon. Zmarszczyłam brwi. Ostatnio, kiedy Caden dzwonił, źle to się skończyło.
- Hej- przywitałam się podchodząc do lodówki i wyjmując ketchup- co tam?
- Jesteś w domu?
- A, gdzie mam być?
- Wracam z treningu i pomyślałem, że wpadnę na chwilę. Chyba, że nie chcesz.
Uśmiechnęłam się.
- Możesz przyjechać.
- Będę za pięć minut.
Rozłączyłam się i czekałam na frytki. Za dwie minuty wyjęłam je z piekarnika. Wysypałam na talerz i nalałam ketchupu. Byłam w trakcie maczania frytki w ketchupie, gdy zadzwonił dzwonek. Sprawdziłam, kto to i wpuściłam Cadena.
- Hej- powiedział - jak się czujesz?
- Dobrze, a ty?
- Wyładowałem emocje na worku, więc dobrze.
- Byłam w trakcie spożywania obiadu. Mogę Cię poczęstować- wskazałam na frytki.
- To nazywasz obiadem?
- A co? Masz z tym jakiś problem?!
- Hm, pomińmy szczegół, że obiad powinien być odżywczy i dostarczać wszystkich potrzebnych witamin i minerałów, to jeszcze zamiast ubrać ziemniaki i usmażyć sobie sama, ty kupiłaś frytki z zamrażarki. To najgorszy syf.
- Skończyłeś? Już mam Cię dość. Nie to nie. Lepiej dla mnie. Herbaty?
- Yhy.
Kim on niby jest, by mi mówić, co mam jeść. Postawiłam przed nim kubek z herbatą i wróciłam do jedzenia.
- Jeszcze popijasz to napojem gazowanym.
Przewróciłam oczami.
- To mój organizm. Nie twój.

Olivia: Tak właściwie, to nie spytałam. Na którą mam być?
Ja: Może być 6 albo 7 jak wolisz.

- Jest jakiś szczególny cel twojej wizyty?
- Nie. Tak po prostu przyjechałem.
- Czyli celem twojej wizyty jest pouczanie mnie, co mam jeść.
- Nie. Właściwie to moim celem było wywołanie na twojej twarzy uśmiechu i chyba się udało.
No tak. Musiałam się uśmiechnąć na te słowa, bo nie byłabym sobą.
- Czasami naprawdę Cię nienawidzę.
Zaśmiał się.
- Można wiedzieć co takiego tym razem zrobiłem.
- No bo, uch.
On dalej się śmiał. Coraz głośniej. A byś się tak zaczął dusić.
- Jak trening?- spytałam, by przestał wreszcie się ze mnie śmiać.
- Dobrze- powiedział tylko i dalej się śmiał. Jak zaraz wezmę wałek i Cię walnę to nie będzie Ci tak do śmiechu.
Nie wiedziałam, ile jeszcze potrwa jego bezsensowny napad śmiechu, więc po prostu kontynuowałam jedzenie frytek. Po jakimś czasie chłopak przestał i udał, że ściera niewidzialne łzy śmiechu. No po prostu idiota. Idiota, z którym kochasz spędzać czas i im bardziej się poznajcie tym bardziej Ci się podoba- szepnął ten durny głosik w mojej głowie. Odchrząknął.
- Naprawdę jesteś zabawna.
- Masz gorączkę? Ja i zabawna. Dosłownie jestem najmniej zabawną osobą jaką znasz. No może nie licząc twojego psychopatycznego kuzyna i Aidena.
Pożałowałam swoich słów, gdy znowu wybuchnął śmiechem. Usłyszałam dzwonek do drzwi i się przestraszyłam, ale później spojrzałam na zegarek - 6:07. Pewnie Olivia i zaraz wróci też mama. Zostawiłam chłopaka, który przez ten dzwonek trochę spoważniał i poszłam do drzwi. Upewniłam się, że to Olivia i otworzyłam.
- Hej.
- Cześć. To co wymyśli- przerwała, gdy zobaczyła Cadena- okej.
- Co miałaś wymyślić? - spytał się mnie.
- Nic szczególnego. Olivia chcesz frytki, bo ten idiota stwierdził, że nie będzie jeść tego syfu.
- Jasne, o masz fantę. Podziel się.
- Wyjmij se z lodówki. Tak w ogóle skoro wasza dwójka tu jest. To jak ty mu pomogłaś właściwie podczas ostatniego wyścigu.
- A, nie mówiłam Ci. Kazałam mu skręcić tam, gdzie się uczyliśmy ruszać pod górkę.
- A no tak, piękne czasy.
- Co ty tu tak właściwie robisz Caden?
- Wracałem z treningu.
- Czy to będzie niegrzeczne jak Cię teraz wygonię?
- Co?
- Moja mama zaraz wraca.
- Cóż. Będzie niegrzeczne i będziesz musiała mnie stąd wyciągnąć siłą- popatrzyłam na niego z mordem w oczach- wyluzuj twoja mama i tak mnie widziała.
Westchnęłam.
- Dobra, możesz tu siedzieć.
- Kiedy uczyłyście się jeździć i z kim?
- Jakieś niecałe 2 lata temu. Z moim bratem.
Na te słowa Caden lekko się spiął. No tak już zapomniałam.
- Tak, w ogóle przypomniało mi się coś- powiedziałam, by trochę odciągnąć uwagę od tego tematu. Byłam mistrzem zmieniania tematów - Dowiedzieliście się już, kto jest tym nowym graczem?
Chłopak westchnął.
- Nie.
Zapadła cisza, którą przerwała mama.
- O, Olivia cześć.
- Dzień dobry.
- Olivia może u mnie nocować, prawda?
- Pewnie. Hm, to ja nie będę wam przeszkadzać.
- Mam pomysł.
- Jaki Olivia.
- Nie śpijmy całą noc. Zróbmy sobie maraton Zmierzchu.
- Jutro do szkoły i jestem zmęczona po wczorajszym dniu.
- A, dobra. Jasne. Do kiedyś możemy we 4 albo 5, albo jak Stella i Lily.
- Tak, kiedyś.
Zamilkliśmy.
- To ja już pójdę.
Wstał od stołu i wstawił kubek do zlewu. No normalnie dżentelmen. Żart.
- Będę u Ciebie w pokoju. Włączyć coś?
- Możesz coś wybrać.
Wyszliśmy przed dom.
- Będę robił takie niezapowiedziane wizyty częściej.
- Poważnie? Kurde, a już myślałam, że się od Ciebie uwolnię.
Zaśmiał się.
- Cześć Sophia i powodzenia w tym co macie zrobić. Cokolwiek to jest.
- Cześć.
Przez chwilę stał jakby się nad czymś zastanawiając, aż w końcu złączył nasze wargi. Szybko odwzajemniłam pocałunek. Trwał dłużej niż ostatnio, ale i tak krótko.
- Pa- wyszeptał i poszedł do samochodu, więc i ja poszłam do pokoju. Uspokoiłam oddech i dopiero wtedy weszłam.
- Co włączyłaś?
- Jakiś serial o nielegalnych wyścigach. Może i potrafisz maskować emocje, ale twoja szminka cię zdradza.
Cholera.
- To teraz mi powiedz, jaki masz plan.
Uśmiechnęłam się cwanie.

*

Wybiła północ. Równo o tej godzinie postanowiłyśmy wyjść. Wzięłam plecak i cicho zeszłyśmy na dół. Włożyłyśmy buty i starałam się jak najciszej otworzyć drzwi. Na szczęście sypialnia mamy też jest na górze, a ona ma mocny sen. Ja pewnie już bym się obudziła. Zasunęłam dom i schowałam klucze do plecaka. Następnie przeszłyśmy spacerem do szkoły.
- Myślisz, że nam się uda?- spytała moja przyjaciółka.
- Nie wiem, oby.
Ta szkoła nie ma nawet zatrudnienionego ochroniarza. Zresztą wątpię, że w tym mieście jakakolwiek szkoła ma ochroniarza. Kamery to atrapy. Gdyby tak nie było to już dawno, by mnie udupili z palenie papierosów. Zresztą jak raz policja przyjechała w sprawie bójki to nie udało się niczego ustalić, mimo że tłukli się pod kamerami. Choć mogli wziąć łapówkę i to też jest prawdopodobne. Wyjęłam z plecaka wsówkę i zaczęłam nią grzebać. W takich sytuacjach cieszę się, że nauczyłam się tego 2 lata temu. Jakby się nie udało to bym po prostu wyważyła drzwi. To też umiem. Na wszelki wypadek miałyśmy nałożone kaptury i chusty. W końcu drzwi odpuściły i weszłyśmy do środka. Dobrze wiem, która szafka jest tej pizdy. Gdy ustawiłyśmy się pod odpowiednią, znowu zaczęłam grzebać. Te drzwiczki ustąpiły szybciej, a gdy je otworzyłam jeszcze utwierdziłam się w przekonaniu, że to jej szafka. Wszędzie były zdjęcia Noaha.
- Jaka ona jest jebnięta. Ja rozumiem wszystko, ale to już przesada. To nawet nie obsesja, to coś więcej.
- Zgadzam się z Tobą. Ściągamy zdjęcia Noaha, żeby nie ucierpiały, czy zostawiamy?
- Hm, a może by tak zostawić i jak jutro otworzy szafkę wszyscy to zobaczą, a ja zrobię zdjęcie z ukrycia i wstawię z fake konta na insta plotkarskie naszej szkoły to.
- Genialne.
Starałam się nie naruszyć żadnego zdjęcia. Włożyłam do środka zdjęcia Audrey, które wydrukowałam. Razem z Olivią je przyozdobiłyśmy nożyczkami i długopisem. Następnie wzięłam jej strój Cheerleaderki- To głupie, że go tu zostawiła- i kompletnie go zniszczyłam. Olivia w tym czasie rozbijała zgniłe jajka w jej szafce i wrzucała zgniłe pomidory. Oczywiście w rękawiczkach. Od tego smrodu aż bolał mnie nos. Wrzuciłam strój i wzięłam wiadro, które cały czas niosłyśmy nawzajem, a teraz stało. Zamontowałyśmy je w jej szafce i ją zamknęłyśmy. Jak ją jutro otworzy woda z tego wiadra się na nią wyleje. Ale nie byle jaka woda. Woda z mopa. Jak ścieram podłogę to zapominam ją wylać i teraz przydała się idealnie. Wyszłyśmy ze szkoły zamykając drzwi wsówką. Udałyśmy się w kierunku mojego domu, ale zanim do niego wróciłyśmy siadłyśmy na przystanku i Olivia wyjęła paczkę papierosów. W ciszy je wypaliłyśmy. Jak ja kocham się mścić.

Miłego dnia 😘❤️














nobody breaks my heart [16+] [ Zakończone]Where stories live. Discover now