rozdział 8

42 1 3
                                    

Caden

- Uu stary. Jak to jest dostać kosza?
- Zamknij się.
- Spokojnie, przecież to nie koniec świata. Jeszcze masz czas.
Ja naprawdę nie wiem, co mam jeszcze zrobić .

Sophia

    Nie wiem, co on sobie myślał zapraszając mnie na tą imprezę. Jeszcze pewnie myślał, że się zgodzę. Musiałam ochłonąć. Następnego dnia starałam się skupić na lekcjach i nie myśleć już o tej propozycji. Było to trudne. Zastanawiałam się, po co zadaje siebie tyle trudu. Przecież może sobie wziąć każdą przypadkową dziewczynę i pójść z nią do łóżka. Nie musi się za mną uganiać. Ciekawe jakie głębsze dno się kryje pod tym. Wróciłam do domu. Rzuciłam plecak byle gdzie i wyjęłam nutellę. Chyba serio zacznie mi się okres. Poszłam do pokoju i aby się czymś zająć włączyłam Barbie akademia księżniczek. Oglądałam to sobie w zupełnym spokoju, gdy ktoś zadzwonił na Messengerze. Aria dzwoni na grupie. Domyślam się po co. Zastopowałam film i odebrałam. Emma już odebrała. Olivia po chwili dołączyła do rozmowy. Siedziała z Betty. Nieźle, nieźle.
- Jaki jest powód przerywania mi czytania okrutnego księcia ?
- Zgadnijcie, kto zaprosił mnie na imprezę halloweenową?
- No, kto?- spytała Olivia.
- Noah- pisnęła- i jeszcze dostałam od niego naszyjnik i miśka. Jezu marzenia się spełniają.
- To super.
Zaczęły energicznie kiwać głowami i się uśmiechać, więc robiłam to samo.
- Jak super. To teraz jeszcze wy dwie musicie znaleźć partnerów na imprezkę.
- Ciekawe skąd- westchnęła Emma.
- Za co się przebieracie?- spytałam, by zmienić temat.
- Nie wiem jeszcze właśnie.
- Może przebierzmy się za witch. Jest nas akurat pięć.
- Super pomysł, tylko skąd weźmiesz kostiumy na szybko?
- Hm, racja.
- Jak zamówimy teraz na takiej jednej stronce to powinny jutro albo pojutrze przyjść - powiedziała Betty.
- Okej, zamawiaj stroje. Aria będzie Cornelią, bo ma takie włosy. Olivia będzie Will. Hm ja mam długie włosy to będę Hay lin w miarę podobne. Ty Betty będziesz Taranee, a Irmą będzie Emma. Wszystkim pasuje?
- Jasna sprawa- odpowiedziały wszystkie.

*

Siedzieliśmy na lunchu. Słodycz, która biła od Noaha i Ari była taka, że chciało mi się rzygać, ale życzyłam im dobrze. Mojej przyjaciółce sprawiało to szczęście, więc reszta mnie nie interesowała.
- Aria idzie z Noahem, Olivia z Betty. Tylko nas nikt nie zaprosił, co Sophia.
- Hm? A tak. Tak właściwie to mnie zaprosił.
- Kto? Jak? Gdzie? Kiedy? I czemu nic o tym nie wiemy- krzyczała Aria.
- Caden?- spytała Olivia.
- Tak, a nie wiecie, bo nie ma o czym rozmawiać. Nie zgodziłam się.
- Co? Żartujesz sobie? Najpopularniejszy chłopak w mieście zaprasza Cię na imprezę, a ty odmawiasz?
- Właśnie tak Emma.
- Piszesz do niego, że zmieniłaś zdanie.
- Błagam cię, nawet jakbym chciała moja duma mi na to nie pozwoli.
Wstałam i wyszłam ze stołówki. Wszyscy mnie wkurzali. Nie chciałam być dłużej tutaj. Poszłam na wagary.

Caden

- Dobra. Ja idę ze Stellą, Noah z Arią. Aiden chce zaprosić Emmę, a Liam Lily, a ty z kim idziesz Caden?
- Z nikim.
- Jak z nikim?
- Po prostu z nikim.
- No weź. Zawsze miałeś jakąś laskę u boku.
- To teraz nie będę miał. Dajcie mi spokój.
- A co z Lucy?
- Co ma być?
- Nie zaprosisz jej?
- Nie, nie chcę mieć już z nią nic wspólnego. Chociaż ta dziewczyna nie zna słowa nie.
Wysiadłem z auta. Byliśmy pod szkołą, bo Aiden chciał poczekać na Emmę. Muszę zapalić. Nie wiem, dlaczego jesteśmy tu tak wcześnie. Przecież kończy lekcje za 3 godziny. Wkurzony odpaliłem fajkę. Nie chcę tu być. Świat chyba sobie ze mnie kpi, bo z budynku wyszła Sophia. To są jakieś żarty? Spojrzała w moim kierunku i nasze spojrzenia się skrzyżowały. Nie mogłem nic wyczytać z jej twarzy. To niesamowite jak potrafi ukrywać emocje. Ja tak nie umiem. Chciałem za nią pójść, ale uświadomiłem sobie, że to bes sensu i wsiadłem z powrotem do auta.
- Ją powinieneś zaprosić- powiedział Lukas.
- Em, próbowałem. Odmówiła. Nie rozmawiajmy o tym.
- Okej. Myślicie, że się zgodzi ze mną pójść?
- Myślę, że tak.
Nawet na pewno.

Sophia

Mama nie dała mi ochrzanu, że uciekłam ze szkoły. W końcu jak sama mówi: też była w moim wieku. Miałam podły humor. Nie chciałam mieć żadnych kontaktów z ludźmi.

Rodzinka wariatów
Emma: Aiden mnie zaprosił. Teraz to już musisz Sophia pójść z Cadenem.

Odczytałam, ale nie odpisałam. Nie chcę tam z nim iść. Ja go nawet nie lubię.
Kolejny dzień, który przybliża mnie do imprezy halloweenowej. Usuńcie mnie stąd fizycznie. Moje oceny wołają o pomstę do nieba. W sumie dziwię się, że mama w ogóle pozwala mi iść na tą imprezę. W piątek Betty nam napisała, że stroje doszły, więc miałyśmy się spotkać u Olivi, żeby je przymierzyć i wszystko jeszcze dokładnie obgadać.

Caden

-Jesteście pewni, że to się uda?- zapytałem.
- Sam to zaproponowałeś.
- Wiem- westchnąłem. Mimo wszystko włamanie się na komisariat policji to grube przegięcie. Nawet jak na mnie, ale muszę ukraść pewne dokumenty i je zniszczyć. Nie pójdę siedzieć.
- W nocy kręci się tu mało osób. Damy radę.
- Hm, Okej- mruknąłem. Nałożyłem na twarz kominiarkę. Jeżeli coś pójdzie nie po naszej myśli nie tylko ja pójdę siedzieć.
- Na pewno wszystko jest dobrze podpięte Lukas?
- Tak, sprawdzaliśmy to milion razy.
- Dobra.
Odetchnąłem głęboko. Plan nie był zły. Aiden miał udawać, że zasłabł. Noah wtedy pobiegnie na komisariat wołając o pomoc. Większość się w to zaangażuje, a ja wejdę, zabiorę to czego potrzebuję i wyjdę. Proste? Proste. Lukas ma mnie na podsłuchu i wszystko monitoruje.
- Dobra, zaczynamy- powiedziałem.

Sophia

Szłam ulicą na przystanek. Mimochodem moje myśli powędrowały do dwóch irytujących facetów. Zwłaszcza jednego. Właściwie Noah ostatnio irytował mnie już mniej. Był nawet znośny. Natomiast Caden, nie potrafiłam go rozgryźć. Nie wiem, czego ode mnie chce. Bo wątpię, że chodzi tylko o to, żebym się z nim przespała. Już dawno, by odpuścił. Nacisnęłam dzwonek. Drzwi otworzył mi starszy brat Olivi.
- Cześć Soph.
- Hej. Olivia u siebie?
- Tak, ale wam zazdroszczę, że byliście na tych wyścigach. Normalnie taka okazja mnie ominęła.
- Taaa.
Lepiej o tym nie przypominać. Nadal mam jakieś zobowiązanie wobec Cadena i jest mi z tym źle. Zazwyczaj na wyścigi jeździmy ze starszym bratem Olivi. Może, gdyby z nami pojechał nic takiego, by się nie wydarzyło?
- Liv kazała mi zamówić pizzę. Jaką chcesz?
- Z kurczakiem. Wszystkie dziewczyny już są?
- Tak.
Kiwnęłam głową i weszłam wreszcie do pokoju Olivi.
- Hej.
- No nareszcie jesteś.
Dziewczyny były już przebrane w swoje stroje.
- Przebieraj się.
Muszę przyznać, że wyglądałyśmy nieźle. Wszystkie w miarę dopasowałyśmy się z kolorami włosów. Tylko Emma sobie kupiła perukę.
- Będę musiała wyprostować włosy- powiedziała Aria- a no i kupiłam doczepy, bo moje są za krótkie.
- Betty ścięłaś włosy- powiedziałam.
- Tak, stwierdziłam, że trochę zetnę, żeby się bardziej upodobnić.
- Hm, może też trochę powinnam ściąć.
- Lepiej nie Liv.
Znikąd do pokoju wszedł jej brat.
- Nie pomyślałeś imbecylu, żeby pukać.
- Wyluzuj siostra. Chciałem wam powiedzieć, że pizza przyszła.
- Przebierzemy się i przyjdziemy.
Wspominałam już, że kocham jeść?
Siedliśmy wszyscy w salonie.
- Gdzie wasi rodzice?- spytałam gryząc kawałek pizzy. Niebo w gębie.
- Pojechali na weekend do babci.
Posiedzieliśmy jeszcze chwilę i uznałyśmy, że pora się zbierać.
- Za ile masz tramwaj Emma?
- Właśnie jedzie, ale fart. Cześć.
Podniosłam rękę na pożegnanie. Ze swoim naturalnym wyrazem twarzy czekałam razem z Arią na tramwaj, który zawiezie nas na nasze osiedle.
- Dlaczego mu odmówiłaś? Przecież to nic w sumie nie znaczy.
- Właśnie, dla zasady, nie wiem. Nie chcę po prostu. Najchętniej bym w ogóle nie szła na tą imprezę.
Zastanawiała się nad czymś, co chce powiedzieć, ale nie było jej dane. Nie, gdy koło nas przejechał samochód z prędkością światła, a za nim kilka radiowozów na sygnale.
- Co to kurwa było?- spytała się.
- Też bym chciała wiedzieć.
Chociaż miałam swoją teorię.

Jak wam się podoba?
Ig:patk_a099
Tik tok: patka099
Dziękuję za 300 wyświetleń
Miłego dnia ❤️😘


nobody breaks my heart [16+] [ Zakończone]Where stories live. Discover now