ROZDZIAŁ 17

91 7 7
                                    

-Chase!- krzyczę, gdy brat zabiera mi popcorn.

Zgodnie z naszą tradycją przynajmniej raz w tygodniu robimy sobie dzień rodzinki. Jesteśmy tylko w piątkę i spędzamy czas tak jak kilkanaście lat tamu, gdy byliśmy jeszcze mali. Rodzice rozkładali nam kanapę, przynosili koce i poduszki, a przekąski układali na stolik. Zazwyczaj graliśmy w planszówki, albo oglądaliśmy bajki. Czasami czytaliśmy też książki albo słuchaliśmy muzyki i do niej tańczyliśmy.

Miło wspominam takie wieczory i bardzo cieszę się, że dalej spędzamy ze sobą czas.

Rodzina Wilson zawsze i na zawsze.

-Nie obrażaj się- szturcha mnie ramieniem Shane.

Bliźniacy tak jak każdy dostali swoją porcję popcornu, a mimo wszystko zabierają mój i zostawiają mnie z niczym. Może i zachowuję się jak rozkapryszone dziecko, ale oni na moim miejscu rozpętaliby trzecią wojnę światową.

-Jak mam się nie obrażać skoro zabieracie mi mój popcorn?- pytam z wyrzutem, wyraźnie podkreślając przedostatnie słowo.

Wątpię, żeby mi go oddali, ale jak to mówią nadzieja matką głupich.

-Zachowujesz się jak dziecko- komentuje złodziej przekąsek.

On też, a jakoś mu tego nie wypominam.

Gnojek.

-A ty jak małpa, która pomyliła zoo z domem- burczę pod nosem.

Czekam na odpowiedź brata, ale zamiast niej słyszę zdenerwowany głos mamy.

Ups.

-Rosie, do kurwy nędzy!- słyszę krzyk kobiety.

Agresywnie.

-Zachowujcie się, jak przystało na ludzi w waszym wieku- mówi tata, gdy wchodzi do salonu.

Nuda przez wielkie N.

Kocham tych idiotów, ale czasami mam ochotę ich udusić.

-Nie- odpowiadamy z rodzeństwem jednocześnie.

Ale się zgraliśmy.

Lata praktyki.

-Twoje geny- oznajmia mama i spogląda na tatę wymownie.

-Chyba zapomniałaś, jak ty się zachowywałaś za młodu- mamrocze pod nosem mężczyzna i zajmuje miejsce na kanapie obok mnie.

Stąpasz po cienkim lodzie, tato.

Po bardzo cienkim lodzie.

-Mówiłeś coś?- pyta mama i mierzy tatę wzrokiem, który jasno daje mu do zrozumienia, że lepiej dla niego jeśli zamilczy.

Po tylu latach małżeństwa mężczyzna bezbłędnie odbiera niemy przekaz i natychmiast zmienia się w potulnego baranka.

Pantofel.

-Nie, skarbie- odpowiada natychmiast i uśmiecha się uroczo.

-Tak myślałam.

Sukces!

Tata żyje!

-Co oglądamy?-zmienia temat Shane.

O nie!

Najgorsza z możliwych rozmów na świecie.

Nasza rodzinka nigdy nie potrafi się zgrać i zawsze się sprzeczamy o to co obejrzymy tym razem. Dzisiaj będzie tak samo. Nie ma czegoś takiego jak wyjątki od reguły.

-Szybkich i wściekłych?- proponuje Chase.

Już wiem, że to nie przejdzie. Nie, gdy obok jest nadopiekuńczy Shane.

Golpe De AmorWhere stories live. Discover now