Rozdział 1

910 57 2
                                    

Cholera. Nie mogę uwierzyć, że dałem się w to wciągnąć. Nie dość, że musiałem tutaj przyjechać pociągiem, zamiast autem. To do tego wszystkiego mam mieszkać w jakimś starym domostwie, którego jedna część została przerobiona na Hotel. Po prostu gorzej nie można było upaść. Jęknąłem w duchu wysiadając z pociągu. Gdyby ktoś kilka dni wcześniej powiedział mi, że wyląduje w South Shields to bym go wyśmiał. Jednak teraz wiem iż wcale by nie skłamał. Wysłali mnie tu na przymusowe wakacje, bo "Moje zachowanie jest karygodne". Dobra wiem, że nie jestem święty. Lubię kłócić się z kompozytorami, drażnić stylistki i robić różne głupoty. No, ale proszę was żeby tak wysyłać mnie na wakacje! To jest już totalne przegięcie. Simon czasami mógłby trochę pomyśleć, zanim coś wymyśli.

Wlekłem się ulicami tego miasteczka, które swoją drogą musiało być ładne. Jednak w obecnej sytuacji i przy moim humorze, jakoś nie interesowało mnie jego piękno. Po kilkunastu minutach drogi doszedłem w końcu do ów domostwa. Muszę przyznać, że wyglądało na prawdę zachwycająco. Duży stary dom, pewnie jeszcze z epoki Wiktoriańskiej, stojący pośród ogrodu utrzymanego w stylu francuskim. Dawało to niesamowity efekt i przyciągało oko. Dom był biały, zdobiony złotem. Niektóre okna, szczególnie te u samej góry posiadały jeszcze okna z kremowym witrażem. Miały one chronić przed słońcem, jednak w praktyce nie wiele różniły się od zwykłych okien. Dom sam w sobie był dość spory, dwu skrzydłowy, a gdzieś z tyłu dało się dostrzec nawet i komnatę. Co do ogrodu, cóż bardzo francuski, sosny, tuje, nawet palmy. A między nimi frezje i róże. Komponowało się to cudownie, przy okazji wprowadzając w przełom epok XVII-XIX wieku. Coś niesamowitego.

Skierowałem się w stronę wejścia do Hotelu. Pierwsze, co mnie poraziło po wejściu. To to, że całość była utrzymana faktycznie w stylu Wiktoriańskim. Biały sufit z zdobieniami, ozdabiał piękny szklany żyrandol. Ściany również białe i zdobione wzbogacone były o malownicze obrazy, każdy z nich pokazywał coś innego. Jedne ludzi pracujących, inne damy, a jeszcze inne przyrodę. Na wprost od wejścia stała sosnowa lada recepcyjna, która wykończona była zdobieniami. W Lobby ustawione były fotele i sofy pufiaste i białe, a na przeciwko nich malutki dębowy stolik zdobiony po bokach. Całość wyglądała, jak żywcem wyjęta z obrazka. Nawet recepcjonistka miała na sobie strój, w którym chodziły kobiety z tamtych czasów.

Wolnym krokiem podszedłem do recepcji.

- Dzień dobry. Mam tutaj zarezerwowany pokój na nazwisko Styles - powiedziałem uprzejmie.

- Dzień dobry - powiedziała, sprawdziła coś w komputerze i dodała - Faktycznie. Czy mogę prosić o Pański dowód tożsamości - wyjąłem z kieszeni portfel otworzyłem go wyjmując ów dokument. Podałem jej go. Spisała jakieś dane, po czym oddała mi go.

- Tutaj ma Pan kluczyki do swojego apartamentu, a tutaj kartę pobytu. Prosiła bym o jej podpisanie - powiedziała. Chwyciłem za długopis na ladzie i podpisałem dokument.

- Oto klucze do Apartamentu. Który znajduje się na drugim piętrze. Najprościej było by Panu pójść do windy i wjechać na drugie piętro. Kiedy Pan wysiądzie, proszę się kierować w prawą stronę i korytarzem aż do samego końca - powiedziała. Skinąłem głową. Kobieta uśmiechnęła się do mnie po czym spytała się

- Życzy Pan sobie kogoś do pomocy przy bagażu?

- Nie dziękuję.

- W takim razie życzę miłego pobytu - powiedziała. Posłałem jej słodki uśmiech, po czym skierowałem się do windy. Stanąłem przed nią i nacisnąłem guzik. Chwilę potem nadjechała winda. Wgramoliłem się do niej naciskając odpowiedni guzik. Jedyne o czym teraz marzyłem to kąpiel w ciepłej wodzie i sen. Podróż całkowicie mnie wymęczyła. Nie wspominając już o kilkukrotnej próbie ucieczki. Która swoją drogą nie była udana, a jedynie wykańczająca. Winda stanęła na odpowiednim piętrze, wysiadłem z niej i skierowałem się dokładnie tak jak powiedziała recepcjonistka. Stanąłem przed drzwiami swojego apartamentu. Przejechałem po czytniku kartą magnetyczną, a drzwi otwarły się. Powoli wszedłem do środka oświecając przy okazji światło. Widok po prostu mnie zachwycił.

Duży pokój mający świerkowe panele, na którym tylko przy łóżku był puchaty biały dywan. Swoją drogą łóżko było wielkie u góry jak i u dołu zdobione złoceniami. Ładnie pościelone w białą pościel, a na to położony był czarny trochę przypominający skórę koc. Koło łóżka stała szafka drewniana również złocona. Jednak nie to mnie tak zachwyciło. Zachwyciło mnie wnętrze pokoju, które było białe, a nawet błękitne zdobione złoceniami. Na suficie, tak samo jak w recepcji, wisiał szklany żyrandol. Na przeciwko mnie stał stolik i kanapy z pufami, w kremowym kolorze plusy zdobienia. Największą uwagę przykuwała szafa, totalnie wykuta w ścianie. Tylko drzwi były drewniane złocone. Podszedłem do niej i przyjrzałem się im. Na drzwiach nożem zostały zrobione ilustracje, które przedstawiały ludzi w różnych okolicznościach. Po prostu arcydzieło. Położyłem walizkę na łóżku i jeszcze raz przyjrzałem się pokojowi. Jedyne, co mi umknęło to wielkie okno balkonowe, zasłonięte kotarami. Muszę przyznać iż pokoje tutaj są jak ilustracje z książek dla dzieci. Są idealne.

Usiadłem na łóżku, otworzyłem walizkę. Wyjąłem z niej kosmetyki i czystą bieliznę, skierowałem się wraz ze swoim nabytkiem do łazienki. Szybko się rozebrałem i wskoczyłem pod prysznic. Letnia woda spływająca po moim ciele dawała ukojenie moim nerwom. Umyłem się i ubrałem w czystą bieliznę. Powróciłem do pokoju, rzucając wszystko na łóżko. Postanowiłem wyjść na balkon, by zobaczyć widok. Skierowałem się do drzwi balkonowych. Otwarłem je i chwilę potem już stałem na balkonie, zachwycając się cudownym widokiem ogrodów. Miałem widok na większą część ogrodów, które po tej stronie były troszkę inaczej skomponowane niż z przodu. Frezje i róże zastępowały tulipany i orchidee, a świerki zostały zastąpione żywopłotem. Całość z góry wyglądała jak przecudny labirynt, w środku którego stoi pewno marmurowa fontanna z aniołkiem. Niesamowity widok.

Stałem tak wpatrując się w piękny widok. W końcu stwierdziłem, że mam dość i wróciłem do pokoju. Skierowałem się do drzwi otworzyłem je i na klamce wywiesiłem zawieszkę z napisem "Nie przeszkadzać". Zamknąłem dokładnie drzwi i udałem się w głąb pokoju. Zdjąłem z łóżka walizkę, wczołgałem się pod kołdrę i zgasiłem światło.



Autorka: Witam was w pierwszym rozdziale. Jest już Poniedziałek, więc przepraszam za zwłokę. Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał :) Rozdziały będą podzielone na trzech narratorów: Harrego, Lili - To będą rozdziały utrzymane w teraźniejszości oraz Pegg - rozdział utrzymany w przeszłości. Mam nadzieję iż taki podział wam się spodoba.

Do zobaczenia jutro <3

Black MagicOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz