Świat według ChZPB, part 2

197 10 71
                                    


☆ Uwaga!
Zanim przejdziemy do bekowych scen, musiałam opisać, jak to wszystkie dziewczyny zaczęły współpracować :)

Enjoy❤


Na drugi dzień, tuż po zakończeniu zajęć w żeńskiej szkole, wszystkie cztery panny były w doskonałych humorach.
Rózsa dużo mówiła o Czelem, i już zastanawiała się co będą robić za jakiś czas na Placu.
— Jak myślicie, dam radę z nim pogadać w cztery oczy?
— To się da załatwić, tylko musisz uważać, ten Barabasz i Kolnay są niezmiernie wścibscy, wiem od mojego brata — usłyszała od Emilii — Od razu wiedziałam, że to elegancik wpadł ci w oko...
— A ona jemu! — dodała pewnie Domi, i już zaczęła wysnuwać ciekawe plany — Trzeba będzie, jak to mówi Pauline, pomyśleć nad nazwą ich shipu. Pauline i Janosz to "Jánosine", i jakże to pięknie brzmi...
Pauline zarumieniła się nieznacznie na te słowa, ale uśmiechnęła się do koleżanek.
— Pomyślimy nad tym i wspólnie ustalimy, który najbardziej pasuje, zgoda?
Pozostałe trzy dziewczyny jej przytaknęły.

A Rózsa zechciała pewien moment z lekcji, kiedy nauczycielka poprosiła Emilię, siostrę Janosza do odpowiedzi, używając sformułowania " Panno Boka", na co zgłosiła się ona, oraz Pauline.
— To was jest dwie? — spytała wówczas nauczycielka.
— Tak, jesteśmy... Znaczy... Kiedyś będziemy prawdziwą rodziną! — palnęła Emilia, na co Pauline musiała tłumić śmiech.
— Jeśli będzie w przyszłości ślub, to pamiętaj, że mam być druhną. A co do Kolnaya i Barabasza, to mam na nich plan, i jeszcze ich poustawiam! — oświadczyła pewnie Rózsa.

Domi nagle wypatrzyła Normę, koleżankę z innej klasy, z którą znała się od niedawna, i poszła zagadać. Wiedziała, że ona spotyka się z Feri Aczem, ale jej to nie przeszkadzało.
Po zakończonej bitwie wpadł jej nawet do głowy pomysł, że fajnie by było, gdyby obie drużyny się pogodziły, i nawet rozgrywaliby mecze palanta na Placu Broni.
A Czonakosz parę razy wspominał jak to był u nich jako parlamentariusz, i że ich baza na wyspie wygląda super, i sama chciała kiedyś tamto miejsce odwiedzić.

Po chwili Norma opowiadała o wczorajszym wieczorze w siedzibie Czerwonych Koszul, narzekając trochę na obu braci Pastorów.
— Wyobraź sobie, że Adám, ten starszy wpadł na tak głupi pomysł, że przywiązał sobie czajnik do czapki, i to z wrzącą wodą — mówiła blondynka — Twierdził, że to wynalazek ułatwiający życie, ale Feri określił to wynalazkiem do oblewania wodza...
Obie dziewczyny głośno się zaśmiały, bo sytuacja była wręcz przekomiczna.
Podeszły do nich Emilia, Pauline i Rózsa, które wcześniej stały obok i tylko się przysłuchiwały, i zaraz zapoznały nową koleżankę.

— Muszę przyznać, że nie spodziewałam się, że to właśnie ty jesteś dziewczyną Feriego Acza — Emilia zdziwiła się conieco na tę nowinę — Ale nie to, że mam coś przeciwko, co to, to nie! Po prostu jesteś bardzo sympatyczna, a Feri i mój brat, Janosz Boka, nie przepadają za sobą...
— Feri coś wspominał o bitwie z inną grupą, że była ona niepotrzebna i miał wyrzuty sumienia z powodu pewnego chłopaka, Ernesta Nemeczka — wyjaśniła Norma — Wiadomo co z nim? Ponoć wyzdrowiał...
— Tak, dzięki Pauline, miała skuteczne lekarstwa — odpowiedziała jej Rózsa, i zaraz wpadła na kolejny pomysł — Jak dla mnie to fajnie, że zakolegujemy się z dziewczyną Feriego. Coś czuję, że na jednym konflikcie się nie skończy, a tacy jak Pastorowie łatwo nie odpuszczają...
— O tym samym pomyślałam! — Domi objęła za szyję rudowłosą Rózsę.
— Dobrze myślę? Chcecie, byśmy miały szczególny udział w pogodzeniu się dwóch drużyn, tak? — Norma wydawała się podekscytowana tymi planami.
— Tak! — Emilia aż klasnęła w dłonie — Jeśli nie musimy wracać szybko do domu, może to omówimy gdzieś po drodze, gdzie napotkamy ławkę?

Ale zanim tam doszły, wydarzyło się coś nieprzewidzianego.
Pauline zauważyła inną blondwłosą dziewczynę, która wyszła ze szkolnego budynku, trzymając w ręku teczkę i przeglądała jakieś papiery.
Była podobnej urody co Norma, i po prostu pomyślała, że są siostrami, albo w jakiś inny sposób spokrewnione.
Zresztą sama Norma skojarzyła się jej z samą Marylin Monroe z wyglądu, i tak też do niej się po raz pierwszy odezwała, a ta spytała, czy chodzi o czarodzieja; nie znała przecież prawdy o niej, panience z dwudziestego pierwszego wieku.
Wyszło zabawnie, i dziewczyny, pomimo tego, że miały za chłopaków właśnie przywódców obydwu przeciwnych grup, polubiły się od razu.
— Nie, to jakaś nowa uczennica, ale fakt, z daleka wyglądamy nawet podobnie — przyznała Norma, i wróciła do opowiadania o Pastorach — Wyobraźcie sobie, że oni nadal stosują Einstand. Ale już nie na słabszych, tylko podobno mają to robić dorosłym, do tego jakimś magistrom, i to za pieniądze!

☆☆☆ Preferencje☆☆☆Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz