Impreza

11 1 2
                                    

☆☆☆Ginny☆☆☆

Tego dnia miałam pierwszą w życiu lekcję opieki nad magicznymi stworzeniami. Mieliśmy ją z wyższym rocznikiem.

- Jestem ciekawa co nas czeka, Gin - powiedziała Luna, gdy szłyśmy grupą gryfonów z Hagridem na czele. Lubię oglądać ją podekscytowaną.

- Stawajcie tu, młodziaki - powiedział Hagrid, stąpając z nogi na nogę.

Zatrzymaliśmy się na pustej, po części ogrodzonej polance. Spodziewałam się, że zastaniemy tu jakieś zwierzęta, jednak się myliłam.
Stanęłyśmy z Luną najbliżej Hagrida tuż przy Harrym, Ronie i Hermionie. Nasz ogromny przyjaciel był wyraźnie podekscytowany.

- No więc tego, stójcie tutaj spokojnie, ja przyprowadzę naszych dzisiejszych gości. Cholibka, macie ogromne szczęście, że udało mi się je odnaleźć. Większość dorosłych czarodziejów nawet nie śni, żeby je zobaczyć!

- Jak to będą jednorożce, to ja już mogę umierać - oznajmiła Luna.

- Nie ma szans, to są bardzo rzadkie stworzenia - powiedziałam.

Po chwili naszym oczom ukazał się Hagrid z dostojnym, białym jednorożcem. W moment połowa dziewczyn oniemiała z wrażenia.

- Ah! One naprawdę istnieją! - krzyknęła Lavender.

Luna spojrzała na mnie wzruszona, ze łzami w oczach.

- Niech to dunder świśnie, Ginny! On jest piękny, ale ja chyba jeszcze nie chcę umierać.

- Spokojnie, dopilnuję, żeby tak się nie stało - odpowiedziałam.

Hagrid był uśmiechnięty od ucha do ucha.

- No i masz, tego się nie spodziewaliście, co? Tera już się uspokójcie, jednorożce nie lubią hałasu. Za nim pozwolę wam do nich podejść, to musicie wiedzieć, że to są bardzo szlachetne, wręcz królewskie stworzenia. Ich srebrna krew ma moc uzdrawiania, a ci, co ją wypiją, stają się nieśmiertelni. Jednak kto zamorduje jednorożca, popełnia najstraszliwszą zbrodnię, za co zostaje przeklęty na zawsze - po tych słowach wśród uczniów zapadła cisza jak makiem zasiał - No dobra. Tera wy. Potrzebuję dwóch ochotników.

Nikt specjalnie się nie wyrywał, aż w końcu Harry się zgłosił.

- Ekstra Harry, teraz dobierz sobie jakąś dziewczynę. Jednorożce potrzebują kobiecej dłoni.

- Ginny, wybierz Ginny, wiemy, że chcesz wybrać Ginny - rozległy się szepty z tyłu.

Zaczerwieniłam się. Wszyscy wiedzą, że w zeszłym roku podobał mi się Harry. Gryfoni dobrze pamiętają moją walentynkę dla Harrego.

- Ginny? To niech będzie Ginny - podchwycił Hagrid - podejdź o tutaj.
Stanęłam obok Harrego pośrodku polany. Hagrid zagwizdał i jednorożec do nas podszedł.

- No dobra, widzę, że zmieścicie się oboje na Apollo - zarządził Hargid.

Wymieniliśmy spojrzenie z Harrym. Widziałam, że Harry się nie boi. Pewność siebie w jego oczach sprawiła, że wszelkie wątpliwości mnie opuściły. Uśmiechnęłam się. Byłam gotowa.
Hagrid podsadził nas, żebyśmy mogli wspiąć się na grzbiet. Jednorożce są całkiem wysokie. Ja siedziałam z tyłu, więc chwyciłam się Harrego w pasie. To było trochę niezręczne. Szczególnie że widziałam reakcje moich rówieśników na ten widok. Jedynie Ron i Hermiona nie byli częścią shipującego nas tłumu. Spojrzałam na Lunę. Ona też nie wyglądała na zadowoloną.

- Wiśta wio! - zawołał Hagrid i Apollo ruszył, wręcz wystrzelił w głąb lasu. Myślałam, że zsuniemy się na ziemię, ale Harry w ostatniej chwili złapał jednorożca za szyję. Po chwili poczułam wiatr we włosach i woń leśnego mchu. Zaczęłam się śmiać. Uczucie jazdy było tak cudowne.

Odbicie Prawdy || HogwartDär berättelser lever. Upptäck nu