Powrót do Hogwartu

32 0 0
                                    


Ottery St. Catchpole 1986r
☆☆☆Ginny Weasley☆☆☆

Zafascynowana buduje miasteczko z klocków, a w tle leci moja ulubiona bajka. Słyszę jak ktoś otwiera drzwi. Odwracam się. Wchodzi tata, wyciąga przed siebie różdżkę i celuje ją prosto na mnie. Odrywam się od klocków i cofam się pod ścianę przerażona. Serce bije mi jak oszalałe, słyszę jak tata wymawia jakieś zaklęcie i tone w promieniach światła.


1994r.
☆☆☆Hermiona☆☆☆


Nadszedł wrzesień. Z powrotem pojawiliśmy się w Hogwarcie, żeby karmić wiedzą nasze wygłodniałe umysły. Albo raczej mój wygłodniały umysł. Czy ktoś oprócz mnie troszczy się o swoją przyszłość?

Rano 1 września wstałam, wyszykowałam się, zabrałam spakowany kufer i wsiadłam z rodzicami do samochodu. Jadąc na dworzec King's Cross mijaliśmy pola porośnięte wrzosami. Cieszyłam się, że wracam do szkoły. Brakowało mi spacerów po bibliotece, wdychania świeżego powietrza przesiadując na błoniach i co prawie najważniejsze moich przyjaciół.

- Hermi, po co ty w ogóle jedziesz do tej szkoły? - spytał tata, po czym zdziwiona odpowiedziałam:

- No jak to po co? Musze się wszystkiego nauczyć. Przecież w przyszłym roku są sumy!

Tata zaśmiał się.

- Ty już wszystko umiesz! Założe się, że przeczytałaś już wszystkie podręczniki na czwarty rok.

- No...tak - odrzekłam lekko zawstydzona.

Na dworcu od razu zobaczyłam Ginny, Harrego, Rona i nieopodal jego rodzinkę. Trudno niezauważyć tej gromadki rudzielców. Podbiegłam do nich i przytuliłam po kolei Harrego, Ginny i Rona.

- Oh Hermiono, niewidzieliśmy się wieki - zażartował Ron.

Po chwili podeszli do nas rodzice Rona, Fred i George.

- A nie mówiłam, Artur! Wiedziałam, że Hermiona będzie tak marnie wyglądać, jak Harry! Szkoda, że nie wpadliście do nas wcześniej na obiad, bym wam dała rosołu, mięsa, placków to może wreszcie wyglądalibyście jak ludzie. No ale, nie martwcie się będę przesyłać wam co tydzień paczki z jedzeniem, żebyście nie głodowali - nadawała zatroskana pani Weasley.

- O tak, najlepiej jeszcze codziennie przesyłaj im po rolce papieru toaletowego. Nie wydaje mi się żeby Dumbledor aż tak dobrze zaopatrzył szkołę - dodał Fred i wszyscy, oczywiście oprócz mamy Rona, wybuchli śmiechem.

- Lepiej się już zbierajcie, za 3 minuty pociąg odjeżdża - ponaglił nas pan Weasley.

- No lepiej już wsiadajcie, bo jak pociąg odjedzie, będziecie musieli dotrzeć do szkoły latającym samochodem, a wtedy...- zaczął George.

-...spóźnicie się i nie usłyszycie co fajnego odbędzie się w Hogwarcie - dokończył Fred.

- Co? Co niby ma być? - spytałam.

Fred i George zrobili tajemnicze, zadowolone miny pod tytułem "Haha, my wiemy a ty nie", po czym pierwszy raz w życiu wymienili porozumiewawcze spojrzenie z rodzicami.

- Nie no! Wy wszyscy wiecie tylko my nie? - poskarżył się Ron.

Wsiedliśmy do pociągu, Ginny odłączyła się od nas widząc, że chcemy być sami i poszliśmy szukać wolnego przedziału. Otwierając kolejne drzwi do przedziałów witaliśmy się z tymi, których znamy lub przepraszaliśmy tych, których widzimy po raz pierwszy. Niestety napotkaliśmy się na Malfoya siedzącego ze swoimi gorylami i tą mopsicą Pansy Parkinson.

Odbicie Prawdy || HogwartWhere stories live. Discover now