Rozdział 4

4K 97 11
                                    

- Czy ty wiesz do jasnej cholery która jest godzina?!-krzyknął odrazu na mnie Harry.
- Harry nie krzycz na nią.-upomniał go nasz najstarszy brat.
- Na nas to jakoś się drzesz a na nią? Zobacz wogule jak jeszcze się ubrała.-zapytał tym razem Charls. Przepraszam bardzo co w moim ficie było nie tak? Może spodenki ale wszystko było spoko.
- Skończcie temat. Auroro proszę ic do pokoju jutro bym chciał z tobą porozmawiać na temat twojego wyjścia bez poinformowania nas o tym.-odezwał się do mnie tato.
- Dobranoc.-powiedziałam I ominęłam tatę wraz z chłopakami. Tato i Miki odpowiedzieli mi tym samym.

Po prysznicu ubrałam się w piżamy. A potem usiadłam na łóżku trzymając w dłoniach książkę. Czy zamierzałam poczytać? Tak. Gdy skończyłam czytać połowę książki akurat czytałam " The prince ang the pauper". Gdy spojrzałam na godzinę w telefonie byłam zaskoczona 3:00. Postanowiłam że książkę dokończę jutro a sama pójdę spać.

Wstałam o 6 i odrazu poszłam się ogarnąć. Dziś ubrałam białą spudniczkę i niebieską bluzę a na to jeszcze długie do kolan białe skarpetki.
Łyżko pościeliłam i ogarnęłam pokuj. Wyszłam z sypialni kierując się na duł do kuchni. Ale gdy przechodziłam obok pokoju Charlesa usłyszałam chuk i przekleństwa. Czy ja zamierzałam tam wchodzić? Nie. Ale czy ciekawość wygrała? Tak. Więc co ja zrobiłam? Zapukałam.
- Czego!?-usłyszałam warknięcie Harrego.
- Prosze.-usłyszałam też ostry, ale nie warknkęcie Charlesa. Weszłam.
- Em ten...-zaczęłam się jąkać. Co ja wogule tu robię? Po co tu przyszłam?
- Czego chcesz nie widzisz że zajęci jesteśmy?!-kolejne warknięcie Harrego.
- Chcesz coś?-zapytał Charls.
- Nie sory tak poprostu weszłam już idę.-powiedziałam I usłyszałam parsknięcie Harrego a po chwili znowu chuk. Harry uderzył w ścianę. Czy on jest chory umysłowo?
- Wypieprzaj z tąd już.-powiedział zdenerwowany. Wyszłam choć powiem ze trochę się przeraziłam. Czyli już wiadomo jeden z braci jest popaprany, ale ta cała sytuacja która miałaa miejsce też.

- Psycholog mu raczej nie pomoże.-.runęłam sama do siebie wchodząc do kuchni.
- Komy psycholog nie pomoże?-zapytał mnie głos za mną. Michaela.
- Amm dla Harrego.-odpowiedziałam.
- Coś zrobił?-zapytał.
- Nie nic tak tylko mówię.-odpowiedziałam. No chyba ja mu nie powiem że jego brat nawala w ścianę pięściami i klnie przy okazji prawda?
- Chcesz coś zjeść?-zapytał mnie Miki.
- Tak zrobię sobie tosty chcesz też?
- Nie dziękuję. Pamiętaj że po śniadaniu poczekaj na Tatę bo chce z tobą pogadać.-powiedział A ja tylko mruknęłam na jego słowa a brunet wyszedł z kuchni.

Po śniadaniu usiadłam do salonu aby coś sobie obejrzeć.
Siedziałam może z godzinkę aż do salonu wszedł Tata.
- Dzień dobry.-przywitałam się siadając na kanapie. Ponieważ Gdy oglądałam film z pozycji siedzącej ułożyłam się na pozycję leżącą.
- Cześć Skarbie jak się spało?-zapytał łagodnie mój tato.
- Dobrze dziękuję.-odpowiedziałam.-to ten chciałeś porozmawiać.-powiedziałam.
- Tak właśnie noto proszę powiedz mi gdzie ty wczoraj byłaś?

- No byłam na spacerze-odpowiedziałam. Pr,ypominając wczorajszą rozmowę przez telefon.
- Ale konkretnie?
- No...-tylko nie mów że na chodniku, nie mów że na chodniku.- na cho... naszej kamienicy.-odpowiedziałam prędko.
- Po co?-zapytał.
- Chciałam się przewietrzyc i zwiedzić okolice.-odpowiedziałam na pytanie mężczyzny.
- A dlaczego wyszłaś nie informując nas o tym i nadodatek w takim stroju?-pytał.
- Nie chciało mi się przebierać a pozatym zapomniałam powiedzieć że idę i tyle w sumie.-odpowiedziałam. Nie lubiłam takich pytań bo zwykle nie wytrzymywałam kontaktu wzrokowego beż śmiechu, ale teraz było inaczej.
- Auroro Gdy wychodziś masz nas informować o tym i ubierać się ciepło żeby to było jasne.-powiedział po czy zapytał.-zrozumiałaś?
Skinęłam głową w odpowiedzi ale chyba to nie wystarczyło.
- Używaj słów proszę.
- Tak rozumiem.-powiedziałam.-mogę iść?
- Tak możesz.

Rozmowa nie była taka zła. W sumie mogę dostać medal za nie wybuchnięcie przy tym śmiechem. Gdy szłam obok pokoju Charlesa moja niezdarność się odezwała a ja tylko krzyknęłam
- Nie!
Runęłam na podłogę potykając się o własne nogi. Ja leżącą twarzą na podłodze. Niezły widok co? Po chwili drzwi koło mnie się otworzyła a na przodzie korytarza było słychać kroki, głośne kroki.

- Żyjesz?-Zapytał mnie Charles który jak czułam pochylał się nademną. W odpowiedzi powiedziałam ciche Yhm.
- Dasz radę wstać?-Zapytał.
- Co się stało?!-usłyszałam głos Mikiego który już był przedemną a z uchylonych z dala drzwi mogłam dostrzec twarz Harrego. Nieźle widok trochę śmieszny trochę jak w horrorach.
- Potknęłam się nic takiego się nie stało.-powiedziałam. Juz czułam ten lekki ból w kręgosłupie.- A odpowiadając na Twoje pytanie Charl tak dam radę wstać.
- Coś cię boli?-pytał Miki.
- Nie wszystko git nie musiałeś przychodzić.-powiedziałam wstając na równe nogi. Ta cała scena była żenujące dla mnie. Ja potykajaca się o własne nogi żenada.
- Dobra całe szczęście.-powiedział.

Siedziałam w pokoju dokańczając moją książkę. Po ostatniej scenie dziwnie się czułam nie ze coś mnie bolało bo kręgosłup mnie już nie bolał wcale. Ale pewnie Ta scena była Śmieszna. Pamiętam jak jeszcze miałam 11 lat i w szkole siedziałam z moją koleżanką Lily i siedziałyśmy na ławce przed klasą. Jakiś chłopak w naszym wieku się wywalił potykając się o własne nogi. To ja razem z Lily byśmy z ławki się wywaliła ze śmiechu choć przyznam że próbowałam się powstrzymać, ale to było silniejsze odemnie.

Odnaleziony Skarb [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz