4. Rurza

24 2 58
                                    

Tutaj już ostro siostro, bo lecimy z włamywaniem sie do domu i stalkowaniem, Akito jak widać bardzo się stara o serce Toyi ❤❤❤ (trochę za bardzo) i fluff. Troszeczke takiego wiecie miziu miziu sie przyda

☆.。.:* .。.:*

Ach, spokój. Coś czego nigdy nie zaznam, jeśli nie uspokoję tego głupiego stalkera. Bez niego świat byłby słodszy. Gdyby tylko w Polsce- znaczy Japonii- znaczy Kalifornii dało się dokonać aborcji.

Odblokowałem swój telefon i spojrzałem na powiadomienia. Trzy nieodebrane połączenia i siedem SMSów. Osiem. Dziewięć.

Gówniarz
KORWA MACI!!!!!!!!
Odbiez
Toja
Plis
Koham cie
Znaczy nie
Nie warzne
ODBIEZ!!!!!!!!
Korwa
Wkorwirz mne zaraz

Ty
Naucz się pisać, Shinonome.

Gówniarz
Pisanir to progapanda
Propanda
Proganda
Pro
NOSZ JAPIERDOLĘ

Ty
Propaganda. Zostaw mnie w spokoju. Nie potrzebuję twojej obecności do życia.

Gówniarz
HALO
co
ONIENIENIENIE
Odbiez

Mój telefon zadzwonił a ja skrzywiłem się na sam widok tego przeklętego imienia na moim ekranie. W sumie nie mam nic do stracenia. Pośmieję się i się rozłączę. Odebrałem połączenie.

- Hehehe... Dobry wieczór! - jego okropny głos powitał mnie ponownie.
- Czego potrzebujesz tym razem? Mogę zaoferować korepetycje z języka polskiego- znaczy japońskiego- znaczy angielskiego.
- Nie potrzebuję takih rzeczy!

Jeśli udawało mu się popełnić błąd ortograficzny mówiąc, to chyba potrzebował.

- Oczywiście. W takim razie, czego twoja dusza pragnie? - bruknąłem sarkastycznie, kładąc się na łóżku.
- Róże!

Róże? Chce żebym mu dał róże? Niezłe standardy sobie tworzy. Chociaż jeśli pomoże mi to odciąć od niego, mogę to zrobić.

- Jakie róże? Mam ci dać róże?
- Nie. Chociaż jak chcesz to możesz. Czy lubisz róże?

Chce... mi dać róże? Ten człowiek jest pełen zaskoczeń i plot twistów.

- Tak. Jeśli chcesz mi je dać, to od razu na kolanie, przepraszając za naruszenie mojej rutyny codziennej. - pierwszy raz uśmiechnąłem się podczas jakiejkolwiek interakcji z Shinonome.
- Naiwny jesteś! - mój uśmiech odrazu zanikł a ja uderzyłem się pięścią w czoło. W sumie to czego ja się spodziewałem? - Najpierw są motylki w brzuchu, a później chuj w dupie.

Po tych słowach, rozłączył się. Cholera. Podbiegłem do mojej komody jakby wystrzelony z procy i otworzyłem jedną z szuflad.

Biała róża owinięta czarną wstążką, a obok niej mała karteczka z zeszytu dwulinioniowego z nabazgranym "Najpierw są motylki w brzuchu, a później chuj w dupie.". Ta kartka... Napisałem to w wieku sześciu lat kiedy podsłuchałem rozmowę moich starszych braci po tym jak Gniewomir Bronisław Wielki obsrał nasze pianino. Jeszcze był malutkim kociakiem kiedy go tak nazwałem.

Chwyciłem różę leżącą w szufladzie i przyjrzałem się jej. Pozbył się kolców. To. Dziwne.

A jeszcze dziwniejsze było to, że ten jebany cwel włamał mi się do mieszkania i grzebał w moich personalnych osobistych prywatnych obiektach. Shinonome tu był. W moim pokoju. I zostawił mi różę.

Nie nie nie... To za wiele. Wróciłem do łóżka i wziąłem telefon. Dzwonię na pały. Nie ma mowy, że dam mu tak sobą pomiatać.

– Hal-
– POMOCY!!!!!!!!! – głos z drugiej strony od razu wrzasnął a ja podskoczyłem prawie upuszczając mój telefon na Gniewomira Bronisława Wielkiego, który spał obok mojego łóżka.

Finish a Water • akitoyaWhere stories live. Discover now