3. Poproszę sos o smaku SŁODKIEJ ZEMSTY

18 2 44
                                    

Całkiem często updateuje i mam nadzieję że tak zostanie bo mam frajde pisząc to 🙏🙏🙏🙏 Podziękowania dla happy, bloom i reia, ich obecnosx podnosi moja motywacje 🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥 + jedna osobka z pinteresta dziekuje za recenzje mojego dziela 🗣️🗣️🗣️

☆.。.:* .。.:*

Przechadzałem się po osiedlu, gdy zauważyłem, że jest godzina 7:28. Pora na moją dzienną kawkę.

Ruszyłem do Żabki, uważając by nie spóźnić się nawet o sekundę, albo się załamię. Wbiegłem do budynku i spojrzałem na zegarek. Dalej 7:28. Zdążyłem.

– I czemu ty zawsze tak wcześnie rano w sobotę idealnie o 7:28 tutaj i przychodzisz i kupujesz to samo? – już dobrze znana mi kasjerka stała przy kasie i klikała coś na telefonie.
– To się nazywa rutyna, Saki... Jak jej nie będzie, zapanuje chaos.
– Jesteś pewien, że nie masz autyzmu, albo coś?

Każdy powtarza to samo. Zawsze mnie to irytuje. To że pokazuje 69 oznak autyzmu nie znaczy, że go mam. Przewróciłem oczami.

– Jestem pewien.
– Nie diagnozowałeś się? Weź idź do jakiegoś psychologa. – Saki już zaczęła szykować moją czarną jak moja dusza kawę i hot-doga – Jaki sos, wariacie?
– Musisz to powtarzać za każdym razem? Czosnkowy.

Nie miałem dzisiaj siły na głupie rozmowy. Po prostu wezmę jedzenie i pójdę pod blok jak zawsze. Żadne afery nie należą do moich najwyższych priorytetów.

– A co ty taki markotny dzisiaj? Zły dzień?
– Zmęczony jestem po wczoraj. Jakiś rudy pajac zaczął do mnie podskakiwać a później jakimś cudem znalazł mój numer i do mnie wydzwaniał.
– Tak wygląda ta twoja rutyna? – Saki uśmiechnęła pod nosem.
– Jakieś ćpuny mnie w to wmieszały. Nie podoba mi się to. – przymknąłem oczy i próbowałem się powstrzymać przed wskoczeniem za kasę i zadźganiu się jakimś nożem w pobliżu.
– Może jeszcze na imprezy zaczniesz chodzić?

Imprezy... Nie ma mowy. Za głośno tam. Wszyscy pchają się w stronę alkoholu jak dzikie zwierzęta. Wolę zostać w domu i czytać. Nie jestem jak wy wszyscy.

– Aż tak bardzo nie upokorzę swojego wizerunku przed ludźmi i samym sobą. Jak widzą mnie jako jakiegoś losowego kujona, to niech tak zostanie. Przynajmniej mnie nie zaczepiają.
– Jak pójdziesz na terapię to cię nie zdiagnozują jako samotnego samca alfa sigma samotnika, tylko jako Aspergerowca z depresją i schizofrenią. Taki warning.

Gówno prawda. Jestem najwyższym bytem w tym uniwersum. Nie znacie się. Nie rozumiecie mojego rozumowania. Wy wszyscy jesteście tylko owcami. Nie chciałem jej straumatyzować moją światłością umysłu, więc tylko przytaknąłem.

– Ta.
– Dobra, to będzie-

Od razu podałem Saki dokładnie odliczoną kwotę i wziąłem moją zdobycz.

– Inflacja.

Podałem dodatkowe trzy złote.

– Dziękuję, do widzenia.
– Ale co tak formalnie?

Wyszedłem że sklepu i ruszyłem po blok. Usiadłem na ławce i odetchnąłem. Była to bardzo długa interakcja społeczna. Zajęła ona aż prawie siedem minut. Zazwyczaj ograniczam się do dwóch minut. Jestem wyczerpany.

– Ha, tu jesteś!

Nosz japierdole.

Poznałem ten głos. Shinonome tutaj jest. Nie podoba mi się to. Nie chcę żeby znowu gadał mi o wyrokach i innych dziwnych tematach.

Wstałem z ławki i zacząłem wracać do domu. Nie miałem ochoty na dalsze rozmowy. Ci nędzni śmiertelnicy nie mogą się nawet do mnie porównać, a chcą mnie zamęczyć.

Finish a Water • akitoyaWhere stories live. Discover now