Rozdział 4 - Przemiana Sakury

30 5 2
                                    

- Plecy masz! Wolny jestem!

- Ryotaaa, tu!

- Odegraj!

Ryota podał piłkę do Tatsui, który znalazł się sam na sam z bramkarzem. Chłopak bez zastanowienia posłał futbolówkę po ziemi i umieścił ją w bramce przy samym słupku, pomimo rozpaczliwych starań golkipera, który wychodząc starał się w popłochu zagrodzić mu drogę.

Tatsuya uśmiechnięty podbiegł do asystującego mu Ryoty i zbił mu obie piątki dziękując za podanie. Pierwszoklasista szybko odnalazł się w drużynie złożonej ze starszych kolegów. Był typową dziewiątką - może średnio sprawdzał się na innych pozycjach, ale w polu karnym przeciwnika nie miał sobie równych. Miał niesamowity zmysł i zdolność instynktownego działania, gdy tylko otrzymał piłkę od pomocników i oczywiście talent do zamieniania sytuacji podbramkowych na gole. Mimo tych zalet, chłopak pozostawał zawsze skromny, nie przechwalał się i chętnie pomagał oraz udzielał rad kolegom, gdy tylko widział, że tego oczekują. Potrafił też docenić innych graczy, szczególnie tych, którzy dogrywali mu dobre piłki. Jednocześnie nigdy nie czuł się wzorem czy autorytetem, znacznie chętniej przyjmując, niż udzielając rad. Licealista natomiast nie był naturalnym kapitanem. Dobrze wypełniał powierzone mu zadania, a także potrafił każdego obdarzyć komfortem emocjonalnym, jednakże rzadko przejmował inicjatywę, gdy nie chodziło o zdobywanie bramek. Ale właśnie za to właśnie wszyscy lubili Tatsuyę i czuli się przy nim dobrze.

Dobrze też czuli się w towarzystwie Ryoty, choć w zupełnie inny sposób. Chłopak potrafił bardzo szybko znaleźć rozwiązanie dla postawionego problemu i tak samo szybko wcielić go w życie. Dodatkowo łatwo mu przychodziło pociągnięcie za sobą swojej drużyny, która wiedziała, że na drugoklasistę można liczyć w każdej sytuacji. Być może dlatego obecny kapitan, trzecioklasista Hiroto Suzuki, upatrywał w nim swojego następcę i obdarzał go dodatkowymi obowiązkami.

- Znowu to zrobiliście - powiedział z podziwem Hiroto. - Dobra, to miała być ostatnia akcja, zwijamy się, panowie!

- Dziękuję, Suzuki-senpai - podbiegając do kapitana odpowiedział z uśmiechem Tatsuya.

- Ja również - dodał doceniony Ryota.

- Yamada-kun, zadbaj, żeby cały sprzęt i wszystkie piłki trafiły do schowka.

- Tak jest - odpowiedział drugoklasista.

- Pomogę ci - zaoferował się pierwszak.

***

Gdy chłopacy dopilnowali już, żeby wszystkie piłki i akcesoria znalazły się na swoim miejscu, a później przebrali się i pożegnali z resztą drużyny, zatrzymali się pod bramą szkoły.

- Nie idziesz do domu?

- Czekam jeszcze na Takeshiego - wyjaśnił Tatsuya.

- Myślałem, że nie za bardzo za sobą przepadacie - Ryota zdziwił się tym bardziej, słysząc że pierwszoklasista mówi o starszym koledze używając jego imienia.

- Początek naszej znajomości faktycznie nie wyszedł najlepiej, ale to było tylko nieporozumienie. Takeshi myślał, że próbuję poderwać Nakamurę-senpai. Dopiero, gdy przekonałem go, że nie rozglądam się za dziewczynami, wtedy uznał, że możemy się zaprzyjaźnić. Tym bardziej, że obydwaj interesujemy się grami. Takeshi od razu zaprosił mnie do siebie, żeby wspólnie pograć. I właśnie umówiliśmy się na dzisiaj.

- To mi całkiem pasuje do Takeshiego - uśmiechnął się. - Jest raczej bezpośredni i najpierw działa, a dopiero później myśli. Ale nie można mu z pewnością odmówić tego, że jest wyjątkowo przyjacielski.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 13 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Kwitnąca miłość: Historia Sakury i Ryoty w japońskiej szkoleWhere stories live. Discover now