Gabriella- Proszę mamo, opowiedz mi dlatego my musieliśmy wracać do Angli? - Hailie była taka wkurzona że ja to ukrywałam. Ale ja bym chciała myśleć że każda mama by tak zrobiła, by chronić ich dziecko.
Siedzieliśmy w salonie w rezydencji Monetów, same byliśmy dzięki Bogu.
- No mamo!
- jak przyjechałam tu pierwszy raz, z tobą, to nawet że wiedziałam wszystko o tej cholernej Organizacji, ale nie myślałam że tak, że ktoś co jakiś czas by chciał coś nam oby dwóch zrobić.
- nam? - zapytała zdziwiona. - przecież ty nie jesteś w rodzinie Monet, ja jestem.
- Ale ty moja kochana jesteś moją córką, i ja byłam w relacji z twoim ojcem. Ludzie nie lubili że Monetowie, w ich głowach monetowie zastąpili Lindsay, twoich braci matkę i smarłą żonę twojego taty, nami. Że nie. Minęło 3 lata a oni już mają nowe kobiety dodane to tej rodziny.
- Czyli co? Oni chcieli nam zrobić krzywdę? - zdumiła Hailie, bardziej próbowała zrozumieć co, i dlaczego to się wydarzyło.
- Tak - kiwnęłam głową. A ona zmarszczyła brwi.
- A przecież to nie była nasza winna, to nie fair, przecie...
- Hailie, w tym świecie który twoja rodzina jest, nie ma nic w nim fair myszko. Oni chcieli nam zrobić krzywdę bo po prostu chcieli zranić Cama i jego synów. Taki ich cholerny świat jest.
Zamylkła na chwilę.
- Czyli, dlatego nie chciałaś mnie w tym świecie się dorosnąć? - zapytała z szczerym ciekawością.
- Tak, moja kochana, ciebie od tego chroniłam, do momentu kiedy twój ojciec postanowił ciebie porwać.
- Co!?
Zaśmiałam się.
- No, wymyślił sobie że ma prawo ciebie widzieć i tak wogóle bo jest twoim ojcem.
- Aaa... - Kiwnęła głową.
- A po tym zrobiłam jakiś taki, błąd? Nie wiem czy był czy nie. Ale jak ja przyjechałam po tobie bo dupek w jakimś tam... coś jak hotel niech powiedzmy, on tam przyjechał z chorym dzieckiem.
- Jak mu udało się mnie porwać?
- Jak wysyłam na kolację pierwszy raz od lat muszę dodać, on przyszedł pod block który my mieszkaliśmy i wszedł do budynku jakoś tam, i zapukał do mieszkania jak był jakiś zaproszony tak twoja babcia mi mówiła. Pierwszo nie chciała go wpuścić ale domyśliła się że to twój ojciec jak on po prostu wszedł i szukał po domu ciebie. - zamrugała Hailie, zdziwiona na to że jej ojciec może być taki pojebany, Ale ona i tak go dobrze nie znała no to nie powinna być aż tak w mojej opinii. - znalazł ciebie w twoim łóżku, jak mama mi opowiadała po tym wszystkim, to on na ciebie po patrzył na parę sekund, i ciebie wziął na ręce.
- Babcia tak po prostu mu dała to zrobić? - zdumiła.
- Nie. - prychnęłam.
- cały czas kszyczała „nie możesz tego robić." „Daj jej spokój, jest chora." „policję na cieibie zadzwonię" „nie jest tam" „nie znajdziesz ją" „Do kurwy nędzy pójdziesz do piekła!" - naszladował Camden jak on dołączył się do nas.
Po patrzyłam na niego, wiedziałam że słyszał co gadamy bo czułam że będzie chciał słyszeć doskonale co powiem Hailie o wszystkim.
- To brzmi dosłownie jak babcia Bonnie. - za chychotała.
- No tak. - zaśmiałam się.
Vincent wszedł po tym do salonu.
- Tato, oni nie odpuscą. - powiedział bez emocji Vincent.
- Kurzwa mac. Co mamy zrobić z Santanami? Wiem że ty już masz ten biznes bod kontrolą, ale nie chcą żeby twoje małżeństwo z Grace by było trochę opóźniony?
- Tato to są po prostu Santanowie.
Camden westchnął.
- no to negocjuj synu z Adrienem.
Kiwną głową i wyszedł.
- Daje taką przerażającą aurę. - wyszeptała Hailie. Mówiła o Vincentcie, bo on zrobił się bardziej lodowaty od kiedy ją sotni razem go zobaczyłam. - zawsze tak był? - teraz trochę bardziej głośniej więc Camden usłyszał.
- Nie zawsze królewno.
Hailie kiwnęła głową.
- Gaby może dać ci całą historię teraz. - i wyszedł.
DU LIEST GERADE
A co gdyby... wszystko by było inaczej?
FanfictionGabriella x Camden Monet jest moim Roman Empire- czyli zawsze o nich myśle, teoretycznie.. Przepraszam z góry za każde błędy w tej książce. - A co gdyby..- zaczęłam i automatycznie Camden miał całą moją uwagę. - co gdyby jak ja nadal z Hailie by b...