V

99 17 13
                                    

Tej nocy nie spałem długo, na dodatek czułem się jak człowiek na odwyku. Bardziej chory bez używek niż z nimi. Otworzyłem oczy i wpatrywałem się w pryczę nade mną. Denki od czasu do czasu wiercił się na niej niespokojnie i mamrotał coś pod nosem. Widocznie dręczył go koszmar. Podniosłem kołdrę i oparłem stopy o zimną podłogę. Bardzo chciałem napić się wody, żeby zwilżyć wyschnięte gardło i oczyścić umysł. Powoli podniosłem się z materaca. Na palcach podszedłem do drzwi i uchyliłem je ostrożnie. Korytarz był pusty i ciemny. Cały budynek przypominał zatrzymaną stop-klatkę w filmie.

Podreptałem w stronę łazienki. Poruszałem się cicho, licząc, że nikogo nie obudzę. Jakaś część mnie chciała wierzyć, że dzisiejsze popołudnie było tylko złym snem.

W łazience paliło się światło, ale drzwi były uchylone. Założyłem, że ktoś zapomniał je zgasić. Wsunąłem się do środka bez pukania. W czasie gdy moje oczy przyzwyczajały się do jasności, jakaś postać błyskawicznie poruszyła się i rzuciła w moją stronę.

Krzyk uniemożliwiła dłoń, która przywarła do mojej twarzy. Nieznajomy naparł na mnie. Uderzyłem plecami o drzwi. Mechanizm zamknął się z charakterystycznym kliknięciem. Czyjś oddech owiał moje lewe ucho.

– To tylko ja – Bakugō powoli sięgnął za mnie drugą ręką, żeby przekręcić zamek na klucz. Jego ciało mocniej docisnęło się do mojego i od tamtego momentu czas zwolnił.

Podniósł głowę i spojrzał mi głęboko w oczy.

– Po dzisiejszym naprawdę musimy porozmawiać. Jarają cię gwałty, tak? – stęknął Bakugō, ocierając się swoim nosem o mój. Jego ręka bardzo powoli wsunęła się w moje spodnie. – Może podczas naszego ostatniego spotkania w Musutafu źle cię zrozumiałem, co? – Przejechał palcami po mnie i powoli schodził niżej. – Może, gdy powiedziałeś mi tamtego dnia, że nie jesteś jeszcze gotowy, to tak naprawdę chciałeś żebym wziął cię siłą? – Przestrzeń, którą między nami stworzył posłużyła mu po to, aby w odpowiednim momencie naprzeć na mnie z agresją jeszcze mocniej.

Zamarłem. W jego oczach dostrzegłem czystą surową nienawiść. Przekręciłem głową w bok i uwolniłem swoje usta. Zacząłem się szarpać, bo jego ręka zamieniła się w palec, którym zaczął sunąć jeszcze niżej i jeszcze niżej, aż naparł na mój...

– Nie zgwałciłem jej! – zaprzeczyłem zgodnie z prawdą.

Bakugō wyjął rękę i pochwycił mnie za ubranie. Z całej siły okręcił. Straciłem równowagę, moje nogi boleśnie uderzyły o coś dużego. Nim się obejrzałem wpadłem do wanny, która stała obok. Przygwoździłem potylica o jej stalowe wnętrze. Na chwilę pociemniało mi przed oczami. Ledwo zarejestrowałem kiedy Bakugō zadarł nogę nade mną i oparł ją z drugiej krawędzi wanny. W dłoni trzymał słuchawkę prysznicową.

– Czyli co? Zwaliłeś sobie do gumki?

Nie wiem po co było to pytanie, bo i tak nie dał mi szansy odpowiedzieć. Woda z sykiem uderzyła mnie w twarz, spryskała włosy, skórę, ubranie. Zasłoniłem oczy dłońmi.

– Tak! Zwaliłem!

Podkręcił ciśnienie. Zwiększył temperaturę. Woda zaczęła mnie parzyć. Chwyciłem go za rękę, która trzymała słuchawkę i szarpnąłem z całej siły. Stracił równowagę, poleciał wprost na mnie. Przechwyciłem słuchawkę i nakierowałem strumień na niego. Zakrztusił się wodą, ale jego reakcja była szybka, nie dane było mi nacieszyć się zbyt długo swoją przewagą. Niezgrabnie podniósł się na mnie, wywołując w tych miejscach ból i uderzył ze złością pięścią w kurek. Woda przestała lecieć.

Zamiast wstać, ku mojemu zdziwieniu, opadł z sykiem na mnie. Oboje oddychaliśmy ciężko. Mokre ubranie na mokrym ubraniu.

– Myślałem wtedy o tobie – wyznałem. Słuchawka prysznicowa wypadła mi z ręki i uderzyła o płytki. Bakugō podniósł się na mojej klatce piersiowej i opadł na przeciwległą stronę wanny. Było strasznie ciasno. Nasze nogi przypominały czarną plątaninę.

Falling down | BakuDekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz