Alkocholiczka

67 10 5
                                    

Autobus nadjechał.Nie chciałam myśleć w jakim stanie może być moja matka po powrocie do domu.Pewnie znowu nie poszła do pracy.Pewnie znowu mój młodszy brat nie zjadł obiadu.Pewnie NIE MA z czego zrobić obiadu.Po śmierci babci i rozstaniu taty byliśmy skazani na siebie:ja,mój młodszy brat oraz nasz pies Toby.Nasza starsza siostra Natasza wyjechała 2 lata temu by zarobić.Pienądze od niej przychodzą co miesiąc i starczają na dwa.Matka nie zarabia więc Natasza jest naszym jedynym źródłem.Opłaca nam też rachunki-bez niej nie zostalibyśmy w mieszkaniu na dwa tygodnie.Zanim się zorientowałam usłyszałam dzwonek autobusa-mój przystanek.Wysiadłam z pojazdu i przeszłam pod drzwi starej kamienicy.Nie wyglądała gorzej od naszego mieszkania.Schody doprowadziły mnie do 4 piętra i mieszkania 18.Nie słyszałam nic z środka.Wkroczyłam nie wiedząc co się może stać.Plecak położyłam pod drzwiami i ruszyłam do kuchni.Zastałam tam śpiącą na stole blondynkę a obok niej cztery puszki piwa.To był ten z gorszych dni-zapijała się i zapominała o naszym istnieniu.Przestraszona widokiem matki truchtem przeszłam do pokoju brata-bawił się z psem.
-Mikuś nie jesteś głodny?-zapytałam troskliwie brata.Jego odpowiedź to Tak,jestem ale nie ma kto nam go zrobić dlatego pobawimy się razem!Moje oczy się przeszkliły i spojrzały na psa-wyglądał na najchudszego labradora jakiego widziałam.Wkurzona i kipiąca emocjami wróciłam do kuchni.Potrząsnełam kobietą ale to na nic.Po kolejnych minutach ocknęła się.
-co...?ja....?gd....zee?-wydukała z siebie-Przy...nies...wodke......
-Nie nie przyniosę masz zrobić obiad, otrząsnąć się i zająć się nami jak matka!-wrzasnęłam na matkę.Moje słowa odbiły się echem po pomieszczeniu.
-Co takiego ku**a?-ocknęła się już całkowicie jak wyrwana z transu.Wstała i podeszła do mnie.Chwyciła mnie za włosy i szarpnęła pod ścianę.Krzyczałam z bólu.Przytrzasnęła moje ciało do ściany.
-Jak ci matka każe masz wykonać!Jesteś gówniarą pod moją opieką i masz się słuchać lub zrobisz wyjazd z tego domu!!!
Zaczęłam płakać.Nie mogłam wytrzymać tej atmosfery.
-JA Z TOBĄ DOMU NIE MAM!!! JESTEŚ AGRESYWNA PRZEZ PICIE!!ZMIEŃ SIE!!DAJ NAM ŻYĆ!!!-Wrzasnęłam tak że pewnie sąsiedzi tylko nasłuchiwali.Wyrwałam się z objęć teraz sparaliżowanej matki i pobiegłam do pokoju.Rzuciłam się na łóżko i próbowałam się wyrzyć.Jeszcze tylko 4 lata... Napisałam do Nataszy a ona natychmiast wysłała mi numer pod którym mam zadzwonić.116 111.Numer zaufania dla dzieci i młodzieży.Nałożyłam słchawki,zadzwoniłam i rozmawiałam z miłą panią przez 30 minut.Powiedziała mi jak mam się zachować i co powinnam zrobić teraz-iść przeprosić mamę ale najpierw zrobić drzemkę by poukłada ć myśli.
Godz.21
Wstałam,ubrałam kapcie i spojrzałam co z Mikołajem-spał w łóżku z psem który był równie nasycony jak on.W kuchni panował porządek a drzwi balkonowe były uchylone.Weszłam na balkon i zobaczyłam matkę.Trzeźwą.Bez alkocholu.Siadłam obok jej i przytuliłam się.
-Przepraszam.Za wszystko.Za głód.Bałagan.Agresję.Brak pieniędzy.Rzucę picie dla was.Kocham cię i twojego brata oraz siostrę.Ale bez mamy i Kamila...Nie daję rady.
Z moich policzków popłynęły łzy ale dałam radę wyznać najważniejsze:też cię kocham.I wraz z mamą przytulone do siebie oglądałyśmy gwiazdy.

~~~
Hej!Piszcie w komentarzach o jakich problemach chcielibyście posłuchać.Ta książka nie ma w celu nikogo obrazić.Tak inni mają na codzień

One-Shoty Problemów Psychicznych (𝑊 𝑇𝑟𝑎𝑘𝑐𝑖𝑒) Where stories live. Discover now