Rozdział 8: Dwa Światy

28 3 0
                                    

Kiedy Regulus Black był jeszcze małym chłopcem, często zwiedzał ze swoim bratem opuszczone czarodziejskie budynki. Sam za tym zbytnio nie przepadał, ale Syriusz nigdy nie przepuściłby żadnej okazji do przeżywania ekscytujących przygód. Spędzanie wolnego czasu w domu zdecydowanie mu nie wystarczało. Szukał ucieczki w nieznanym. Miał prawdziwy talent do wymyślania różnych wymówek, aby zabierać ze sobą małego Regulusa. Miał nadzieję, że w końcu zarazi go swoim buntowniczym stylem życia. Bezskutecznie.

Te gorzkie wspomnienia oganęły Ślizgona, gdy czekał na Sonię w starej bibliotece czarodziejów. Jednak tym razem przyszedł do takiego typu miejsca w zupełnie innym celu. Tylko tutaj mógł poczuć względny spokój. Bez pytań matki oraz ojca na temat śmierciożerców czy usilnych prób Tamary do skontaktowania się z nim. Za każdym razem, gdy ktoś okazywał nim najmniejsze zainteresowanie, czuł niepohamowaną złość. Chciał zostać sam ze swoim paraliżującym bólem, który pomimo upływu czasu wcale nie znikał. Wręcz przeciwnie, tylko się wzmagał kiedy odzyskiwał umiejętność logicznego myślenia. Lord Voldemort nie da mu spokoju. Tym bardziej, gdy już ukończy Hogwart. Stanie się pełnoprawnym członkiem biorącym udział w o wiele bardziej zorganizowanych akcjach. To będzie jego codzienność.

Próbując choć na chwilę o tym zapomnieć, wypił prawie całą butelkę Ognistej Whisky. Paliła w gardło, aby zamienić rozbiegane myśli w coś namacalnego. Niezbyt przepadał za tym smakiem. Podczas imprez w Slytherinie Regulus unikał takich napojów. Wtedy miał jeszcze jako tako kontrolę nad swoim życiem. Jednak coraz częściej sięgał po rzeczy, których najzwyczajniej w świecie nienawidził. W ten sposób sprawdzał czy w ogóle jeszcze potrafi coś czuć. Tęsknił za błogą nieświadomością własnych czynów.

- Od kiedy pijesz? - Soni dziwnym sposobem zawsze udawało się dotrzeć do jego świadomości.

- Chyba od wczoraj. Nie pamiętam, ale mogę postawić ci kolejną butelkę.

- Dziękuję, ale raczej nie skorzystam. - Spojrzała podejrzliwie na resztki płynu, który znajdował się na samym dnie. - Jeżeli to jest ten twój sposób na poprawę relacji międzyludzkich to ja chyba wrócę do domu.

- Sofija Shafiq niszczycielka dobrej zabawy i uśmiechów dzieci - prychnął zdając sobie sprawę, że nie przekona jej do zmiany zdania. - Nie musisz wiecznie udawać świętej. Wszyscy w naszym wieku tak robią i jeszcze nikt od tego nie umarł. W Durmstrangu nie mieliście żadnych imprez?

- Daleko mi do świętej, wierz mi - głos jej lekko zadrżał. - Po prostu się o ciebie martwię. Tylko tyle.

Regulus nic na to nie odpowiedział, ale posłusznie odłożył butelkę. Sonia miała w sobie coś takiego, że trudno było się jej sprzeciwiać. Wzbudzała respekt równy profesor Macgonnagall, pomimo swojego młodego wieku. Zapewne była to wina jej braku przystosowania do ludzi. Naprawdę nie wiedział jakim cudem przetrwała szkołę.

Kolejnym objawem dziwności dziewczyny było podekscytowanie na widok otaczających ich zakurzonych ksiąg. Niestety większość z nich nie nadawała się do użytku przez podpalone strony. Przesuwała palcami po literach z prawdziwą rozkoszą. To się nazywała dopiero prawdziwa kujonka.

- To jeden z najsłynniejszych zabytków świata magii. Szkoda, że to wszystko co pozostało po najsłynniejszej czarodziejskiej bibliotece. Pożar z 2 września 1666 niemal doszczętnie by ją zniszczył, gdyby nie zaklęcia ochronne. Ogień wytwarzany przez walijskie zielone smoki ma bowiem silne magiczne właściwości. Przedostał się przez ściany, ale półki z książkami przetrwały. Teraz można wchodzić do niej bez większego problemu w przeciwieństwie do zabytków mugolskich. Plusy małej społeczności magicznych istot. Nie można niczego wynieść poza teren budynku, ponieważ grozi to wywołaniem efektu podobnego do petryfikacji.

Zmartwychwstanie | Regulus BlackWhere stories live. Discover now