Rozdział 4

28 1 8
                                    




Spojrzałam we wsteczne lusterko. Czarny Range Rover siedział mi na dupie od dobrych dwudziestu minut. Nienawidziłam tego. Oczami wyobraźni widziałam jak nagle muszę zahamować, a on wjeżdża mi w tył auta. Niektórzy nie powinni dostawać prawa jazdy, szczególnie jak pojęcie „trzymaj odstęp" jest im obce. Jechałam przepisowe trzydzieści mil na godzinę i nie miałam zamiaru przyspieszać, bo jakiś baran się spieszy. Mógł wyjść z domu szybciej, albo jechać drogą ekspresową, a nie przez centrum. Kierowca włączył migacz i wyminął moje auto w niedozwolonym miejscu, przed samymi światłami. W dodatku przejechał na pomarańczowym.

– I właśnie przez takich idiotów jest tyle wypadków na drogach – powiedziałam do siebie, słysząc w swoim głosie nutę wyższości.

Miałam jeszcze dwadzieścia minut do wywiadu, a nawigacja w moim telefonie pokazała, że do celu zostało mi jakieś pięć minut. Bo długich dyskusjach nie udało mi się przekonać szefa, że zasługuje na awans, więc wzięłam co dawał, czyli odwalenie za kogoś brudnej roboty, by może w dalekiej przyszłości awansować. Prychnęłam pod nosem z pogarda na sama myśl o Barrym albo Tonym, którzy będą czytać moje wypociny z kpiącymi uśmieszkami i jeszcze dorzucą swoje trzy grosze w ramach „dobrej rady".

Zajechałam na podziemny parking i sięgnęłam po teczkę z materiałami na dziejesz wywiad, by przekierować swoje myśli na coś innego. Wstyd się przyznać, ale nie zapoznałam się z nimi wczoraj.

Sięgnęłam  po teczkę i otworzyłam. Pierwsza strona ukazywała Beau Michaelsa, zawodnik, który w tym sezonie będzie grał na pozycji skrzydłowego. Był całkiem niezły, zaliczył kilka dobrych akcji w ubiegłym sezonie. Następny był Corey Wills – masywny facet, zapewne koło stu pięćdziesięciu kilo żywej wagi, grający w linii ofensywnej. Zderzenie z taką kupą mięsi musi być bolesne. Skrzywiłam się na samą myśl. Z tymi zawodnikami Patriots mają plan w tym roku wygrać Super Bowl. Ciekawiło mnie czemu postawili sobie, aż tak wysoki cel, szczególnie, że w poprzednich sezonach nie popisali się zbytnio. Mieli dobry skład, ale zgubiły ich błędy.

Wysiadłam z auta i ruszyłam w stronę wind, które znajdowały się na samym końcu betonowego parkingu. Wjechałam na ostatnie piętro wieżowca, gdzie mieściła się wynajęta na wywiad sala konferencyjna. Gazeta postarała się, żeby zrobić wrażenie na takich gwiazdach. Nasza redakcja mieściła się dwadzieścia pięter niżej, więc musieli się wykosztować. Poprawiłam czarną, kopertową sukienkę i poły kremowej marynarki. Trzy wdechy na uspokojenie i weszłam z szerokim uśmiechem do sali. Zamarłam, gdy tylko moja stopa przekroczyła próg.

– Jim – wyszeptałam tak cicho, że chyba nawet tego nie usłyszał.

Wstał z miejsca podpierając się o stół, a ja nie mogłam oderwać spojrzenia od jego twarzy. Malowało się na niej tyle emocji, jakby czekały te wszystkie lata, by się w końcu wydostać. Czekałam aż mi wygarnie albo po prostu wyjdzie. Zrozumiałabym. Ale nic takiego się nie stało.

Jego niebieskie oczy wpatrywały się we mnie, a ja nie byłam w stanie odwrócić wzroku. Musiałam chwycić się jakiegoś koła ratunkowego, żeby nie zacząć w nich tonąć.

Chciałam się ruszyć, byłam w końcu w pracy. Mój mózg wysyłał sygnały do ciała, ale ono skutecznie go ignorowało. Był jak sapera*, jego oczy to było pungi*, a ja byłam wężem, którego on zaklinał. Nie powinnam się tak czuć, mój oddech nie powinien ugrząźć mi w piersi, a po moich plecach nie powinny spływać krople potu. Nie doznałam takiego stanu od pięciu lat, wcale za tym nie tęskniłam. Kiedyś się temu poddałam i to był pierwszy i ostatni raz.

– Kim, cześć – odezwał się w końcu i skinął głową na krzesło obok, które odsunął. – Siadaj.

Odpowiedziałam mu na powitanie i z wymuszoną uprzejmością zajęłam miejsce obok niego. Wyciągnęłam teczkę z torebki, wyłożyłam papiery, które nawet go nie dotyczyły. Wyjęłam z trzy długopisy, które nie były mi potrzebne, wyjęłam okulary i założyłam je, chociaż noszę je tylko do czytania. Po wykonaniu tych wszystkich czynności, które miały opóźnić ponowne spojrzenie na niego, uniosłam głowę. Przyglądał mi się z rozbawieniem.

INTRUSIVE FEELINGS [+18] Where stories live. Discover now