Polecieć na księżyc

87 6 2
                                    

Leżeliśmy na plaży oglądając księżyc, opowiadałam o nim 30 minut, a może godzinę? Był drugim chłopakiem który wysłuchiwał mojego pierdolenia o księżycu - pierwszym był mój przyjaciel z dzieciństwa, nie znałam jego imienia ale nazywałam go bestią a on mnie Bellą. Był naprawdę cudowny dzięki niemu moje dzieciństwo nie było takie okropne.

Czas zatrzymywał się kiedy byłam blisko Veina, tak jakbyśmy byli jedynymi osobami na tej zasranej planecie.

- Chciałabym kiedyś polecieć na księżyc - szepnęłam odwracając twarz w stronę chłopaka, który już na mnie patrzył. Widziałam w jego oczach iskierki, i lekki uśmiech który nie często widniał na jego twarzy.
- Jesteś idealna Bella - wyszeptał gładząc mój policzek
- Od kiedy śmierć jest romantyczna? - parsknęłam
- Od wtedy kiedy cię poznałem - złożył delikatnego buziaka na moim czole trzymając mnie za tył głowy
- Wydawało mi się, że mnie nie polubiłeś. Wtedy przy basenie - zaśmiałam się cicho wpatrując się w chłopaka, ale on oderwał wzrok. Wpatrywał się w coś innego tak jakby chciał uniknąć tematu

Wtedy jeszcze nie wiedziałam że to wszystko było kłamstwem.

- Do zobaczenia Bella, prezent czeka na ciebie w domu - Vein podniósł się z piasku i odszedł. Znowu poczułam tą samą pustkę której od zawsze się bałam, mimo że znam go krótko to wniósł w moje życie uczucie szczęścia którego doznawałam tylko gdy wlewałam w siebie tanią wódkę.

Była już 22, leżałam z nim cholerne 3 godziny. Szybko wstałam i pobiegłam w stronę ogniska by znaleźć moją przyjaciółkę.

Gdy Tessa była pijana włączał jej się tryb jebanej podróżniczki, a co jeśli teraz jest w Los Angeles i ściga się w nielegalnych wyścigach? Moja przyjaciółka była do wszystkiego zdolna więc nie zdziwiłoby mnie to, po 5 minutach szukania weszłam do małego lasku przy plaży i usłyszałam jęczenie. Od razu się wycofałam ale wtedy jakiś chłopak wyjęczał imię mojej przyjaciółki. Nie chciałam widzieć Tessy jak się z kimś rucha, to na pewno ale głos chłopaka kogoś mi przypominał.

Wtedy zobaczyłam jak Jaiden - przyjaciel Veina posuwa Tessę przy drzewie. Wszystkiego bym się po niej spodziewała ale serio? Musiała wybrać chłopaka z cholernego uniwersum Veina! Zakryłam oczy i wyszłam z lasu, ujrzałam Aarona siedzącego najebanego w 3 dupy przy ognisku, wyglądał jakby był najarany albo naćpany.

- Luca! - Aaron przysunął twarz do mojej i ewidentnie chciał mnie pocałować - a raczej mojego brata
- Hej kotku, musimy powtórzyć wczorajszą noc - powiedziałam udając mojego brata
- Tak! Naprawdę dobrze radzisz sobie z moim kutasem - uśmiechnął się i zamknął oczy

Japierdole, ta impreza jest tak pojebana! Ale chociaż mamy potwierdzenie że chłopcy się ze soba bzykaja, ale sobie to wyobraziłam. Obiecuję że zwymiotuję, mój brat i Aaron, razem w łóżku, ujeżdżając... NIE PROSZĘ.

- Jesteście obrzydliwi, nie chciałam tego wiedzieć! I poza tym powinnam cię tu zamordować za to że pomyliłeś mnie z moim cholernym bratem - odpowiedziałam chowając twarz w dłoniach, Aaron naprawdę był zjarany i najebany.
- Proszę nikomu nie mów - chłopak złożył ręce i upadł na kolana, śmiesznie było patrzeć jak błaga mnie na kolanach żebym nie wydawała ich małego sekretu, dwóch najbardziej przystojnych facetów w szkole się ze sobą bzykaja! Zniszczyłabym im życie, ale ich nie wydam. Chociaż można ich trochę poszantażować dla własnych celów, mogliby mnie podwozić gdzie chce, odrabiać za mnie zadania domowe, przynosić mi śniadanie do łóżka i dawać pieniądze. To jest kurwa idealny plan.

Teraz to ja byłam najtrzeźwiejsza osobą z naszej czwórki, znaczy Luca dzisiaj nie pił bo akurat na niego wypadło żeby nas odwoził. Ja z Tessa nie miałyśmy prawa jazdy, ale co tam? I tak jeździmy autem, raz się żyje.

Bitter Lies - TOM 1 Where stories live. Discover now