4

2 1 0
                                    

Gdy pozostali Architekci dowiedzieli się o ludziach Xenosa, ich gniew nie miał granic. Czuli się oszukani i zdradzeni przez brata, który potajemnie stworzył nową rasę z fragmentów ich boskiego ognia. Ich zaufanie zostało naruszone.

Jednak najbardziej rozczarowana była Lyriel. To ona jako pierwsza podzieliła się z rodzeństwem darem stworzenia od Ojca. Teraz jej ufność została złamana przez Xenosa, który potajemnie ukradł cząstkę jej mocy.

Pozostali Architekci domagali się ukarania zuchwałego brata, który został wysłany do swoich komnat i unicestwienia ludzkiej rasy, która ich zdaniem nie powinna istnieć. W ich oczach ludzkość była niczym zaraza, którą trzeba wyplenić.

Lyriel słuchała oskarżeń w milczeniu. Jej twarz, zwykle promienna i łagodna, teraz stężała w gniewnym grymasie. Brwi ściągnęły się w surową linię, usta zacisnęły w wąską kreskę. W jej oczach, zazwyczaj migoczących ciepłym blaskiem, teraz czaiły się niebezpieczne błyskawice.

Milczcie! - krzyknęła w końcu donośnym głosem. - Nie pozwolę wam skrzywdzić niewinnych istot!

Jej rodzeństwo zamarło w osłupieniu. Nigdy jeszcze nie słyszeli, by Lyriel podniosła głos.

- Ale siostro - odezwał się łagodnie Oberon - czy nie czujesz się oszukana? Twój dar został wykorzystany bez twojej wiedzy.

- Owszem, czuję się zdradzona - odparła Lyriel, już spokojniej. - Jednak gniew wasz jest niewłaściwy. Ludzie nie są winni grzechu Xenosa. Nie możemy karać niewinnych.

- Ale oni nie powinni istnieć! - krzyknął Karthas, uderzając pięścią w stół. - To obrzydliwe kreatury, niższe od wszystkich innych ras!

Lyriel spojrzała na niego surowo.

- Milcz, bracie! To twoja duma przemawia. Ludzie są równie godni życia co inne dzieci Stwórcy. Może ich ciała są słabsze, ale poosiadają dusze. Zasługują na szansę.

Karthas prychnął pogardliwie, lecz umilkł pod jej palącym spojrzeniem. Lyriel kontynuowała:

- Rozumiem wasz gniew, lecz proszę, powstrzymajcie się od pochopnych osądów. Nie unicestwiajmy tego, czego jeszcze nie poznaliśmy. Dajmy ludzkości szansę, by udowodniła swoją wartość. Jeśli okaże się, że to błąd Xenosa, sami ją wyplenimy. Ale najpierw musimy poznać prawdę.

Jej słowa nieco uspokoiły rozgniewane umysły braci i sióstr. Lyriel zawsze była głosem rozsądku i miłosierdzia wśród rodzeństwa. Jeśli ona prosiła o wstrzemięźliwość, gotowi byli jej posłuchać.

Pani światła zdecydowała podporządkować ludzi jako służbę dla swojej rasy Eldrathów. Od tej pory każdy człowiek, każda kobieta i dziecko miało spełniać jedynie wolę swych nowych panów. Ich losy na zawsze splatały się z rozkazami Eldrathów. I tak, decyzja Lyriel wstrząsnęła światem, a przyszłość ludzkości została zapieczętowana pod jarzmem nieuchronnej służby. Ich marzenia, niezależność i ambicje zostały zamknięte w ciemnościach. W tym mrocznym świecie, gdzie los ludzkości został związanym z bezwzględną siłą, która nie dopuszczała sprzeciwu, przyszłość stała się jedynie cieniem, a nadzieja zamieniła się w czarną mgłę.

Postanowienie Pani światła zasiało nasienie nieufności i gniewu w umysłach innych Architektów. Czuli się zdradzeni, że Lyriel bez ich zgody oddała ludzi, będących przecież ich wspólnym tworem, we władanie jej rasy Eldrathów. Lyriel postąpiła w ten sposób, ponieważ czuła że nowa rasa ludzie może nie przetrwać pozostawiony samemu sobie.

Xenos zaszył się w swoich komnatach, gdzie przybył do niego Elor. Za złamanie słowa o drugiej próbie Ojciec postanowił ukarać go i wysłać do Wymiaru, gdzie Xenos wysłał swoje pierwsze stworzenie. Tam miał się nimi zajmować lub podporządkować je sobie. Z godnością przyjął karę, choć w głębi duszy czuł urazę do Ojca. Miał nadzieję, że kiedyś dane mu będzie wrócić i odzyskać jego łaski.

Pozostali architekci byli wściekli, że ich siostra Lyriel podjęła tę decyzję samowolnie, nie konsultując się z nimi. Uważali, że ludzkość powinna pozostać neutralna, a nie służyć konkretnej rasie. Obawiali się, że dała zbyt wiele władzy Eldrathom, którzy teraz mogą nadużywać swojej pozycji.

W geście protestu każde z rodzeństwa opuściło Świątynię Stworzenia, by teraz zamieszkać ze swymi tworami, które sami powołali do życia. W ten sposób chcieli dać wyraz swojemu niezadowoleniu z decyzji Lyriel. Liczyli, że ich odejście skłoni ją do refleksji i być może zmiany postanowienia.

Tam, przebywając wśród swych ras, Architekci zaczeli łączyli się z nimi, dając życie nowym istotom obdarzonym cząstką ich boskości. Byli to półbogowie - znacznie potężniejsi od zwykłych śmiertelników, lecz nieporównywalnie słabsi od samych Architektow. Ci nowi półbogowie mieli stać się przeciwwagą dla rosnącej potęgi Eldrathów i chronić inne rasy przed ich panowaniem.

Kroniki Averonu: Przedświt ŚwiatówWhere stories live. Discover now