1

29 2 0
                                    

Na początku był tylko chaos. Bezkresna, niezmierzona pustka, w której nie było nic prócz mroku. Jednak w głębinach tej pustki zaczęło tlić się światło. Nie wiadomo skąd się wzięło ani dlaczego, ale powoli rosło w siłę, aż w końcu eksplodowało w potężnym rozbłysku złotej energii.

Z tego rozbłysku wyłoniła się istota. Byt o nieznanej dotąd formie, emanujący blaskiem i mocą. Istota ta była pierwszym bogiem, Zrodzonym z samego chaosu.

Przez długi czas Zrodzony dryfował po pustce, próbując zrozumieć swoją naturę i cel istnienia. W końcu, pchnięty nieznaną siłą, podjął decyzję. Postanowił wypełnić otaczającą go pustkę nowym formami.

Zrodzony skupił całą swoją boską moc i rozpadł się na tysiące mniejszych fragmentów. Każdy z tych fragmentów zawierał iskierkę jego pierwotnej istoty. Zrodzony rozrzucił te fragmenty po bezmiarze chaosu.

Tam, gdzie spadały, zaczynały kiełkować. Z każdego powstawał nowy byt, przybierający własną formę i osobowość. Jedne stały się istotami światła, inne ciemności. Każdy byt zaczął tworzyć własny świat w własny sposób z własnymi prawami nim zarządzającymi.

W miejscu, gdzie Zrodzony dokonał swojego pierwotnego podziału, pozostało jego serce. Oczekiwało ono na powrót rozrzuconych fragmentów, by na nowo stać się całością i odkryć swoją prawdziwą naturę.

I tak oto z jednego boga powstało wiele istot, a pustka została wypełniona nowym światem. Lecz gdzieś w centrum tego świata wciąż biło serce Zrodzonego, łączące wszystkie formy życia swoją pierwotną mocą.

Jeden z takich fragmentów Zrodzonego wyłonił się w przestrzeni, gdzie wciąż panował chaos i burza. Wbił się więc w nią i zakiełkował. Wyłonił się jako złoty duch bez twarzy i dał sobie na imię Elor. Odseparował materię od tego, co niematerialne, lecz wiedział, że będzie potrzebował pomocy. Postanowił więc stworzyć duchy żywiołów które będą architektami jego świata, by wspomogły go w organizowaniu tej dzikiej przestrzeni. Powołał do istnienia sześć pierwotnych mocy - światło, ciemność, ogień, wodę, ziemię i powietrze. Każdemu z tych żywiołów nadał własną świadomość i osobowość. W ten sposób powstały nowe byty, które miały mu pomóc w tworzeniu ładu z panującego wcześniej chaosu.

Elor spojrzał z zadowoleniem na swoje dzieło. Sześć żywiołów wirowało wokół niego, gotowe do pracy. Teraz mógł zacząć organizować chaos. Wskazał żywiołom kierunki, w których miały podążać i zacząć nadawać kształt materii. Samemu zanurzył się w wir burzy, by go uspokoić. Powoli z dzikiej, szalejącej przestrzeni zaczynał wyłaniać się uporządkowany wszechświat, z twardym podłożem, wodą, powietrzem i przestrzenią.

W ciemnej, nieskończonej pustce kosmosu zabłysło olśniewające światło. Jego promienie przeszyły niezbadane zakątki, nigdy wcześniej niewidziane, rozjaśniając otchłań. W miejscach, gdzie padał blask światła, bezkształtna materia zaczęła gęstnieć, tworząc gazowe obłoki i mgławice. Za swoją ciężką pracę otrzymał imię Lyriel. Od tej chwili żywioł światła zwany Lyriel stał się opiekunem harmonii i porządku we wszechświecie. Jego światło rozproszyło mrok, a promienie nadały kształt materii.

Niedługo później wszechświat ogarnęła ciemność. To on nadał kształt przyszłemu kosmosowi. Jego mrok otulał rodzącą się materię, dodając głębi i kontrastu powstającym mgławicom. Gdziekolwiek sięgał, gęstniały ciemne obłoki. Za ciężką pracę otrzymał imię Xenos. Od tej chwili żywioł ciemności zwany Xenosem stał się opiekunem mroku i chaosu we wszechświecie. Jego cień rozproszył światło.

Następnie do tańca stanął żywioł ziemi. Jego ruchy, choć powolne, miały niezwykłą moc. Gdziekolwiek zatrzymał się na chwilę, materia wszechświata skupiała się wokół, tworząc planetoidy, asteroidy, a gdzie zatrzymał się na dłużej, powstały olbrzymie planety. Jego moc przenikała wnętrza tych globów, rzeźbiąc góry, doliny i rozległe równiny. Za ciężką pracę otrzymał imię Oberon. Od tej chwili żywioł ziemi zwany Oberonem stał się opiekunem planet i ziemi.

Kroniki Averonu: Przedświt ŚwiatówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz