Gdy jajecznica była już prawie gotowa, zarejestrowałem ruch, który wynurzył się z korytarza. Uniosłem wzrok na kobietę, na której ramionach spoczywała jedna z moich koszul. Sięgała jej delikatnie za tyłek, a ja delektowałem się każdym fragmentem odkrytej skóry. Górę guziki były nie dopięte, a za długie rękawy podwinęła do łokci.

– Zwędziłaś mi koszulę – zauważyłem, a kąciki ust drgnęły mi do góry.

– Możliwe, że zbłądziłam i zawędrowałam do twojej garderoby – powiedziała, przy tym figlarnie się uśmiechając. Usiadła przy wyspie kuchennej, dzięki czemu biały materiał zawędrował ku górze, odsłaniając koronkowy materiał majtek.

Przysunąłem do niej kubek kawy, z którego chętnie upiła łyk, otulając obiema dłońmi naczynie.

– Dobrze spałaś? – Wróciłem wzrokiem do patelni, mieszając jajecznice.

– Dawno tak dobrze nie spałam – przyznała cicho, opuszczając głowę. Nie chętnie przyznała mi rację, że ostatnio nie zdarzały się przespane noce. Zagryzła dolną wargę, widocznie coś ją trapiło, ale nie zamierzałem pytać. Zaprosiłem ją do siebie, aby czuła się tutaj swobodnie. Wypytywanie jej i wywieranie odpowiedzi z pewnością wprawiłoby ją w dyskomfort.

Postawiłem przed nią talerz ze śniadaniem, a następnie zająłem miejsce u jej boku. W ciszy wzięliśmy się za jedzenie, ale kątem oka dostrzegłem, jak dziamgała widelcem w ściętych jajkach i zamyślonym wzrokiem się w nie wpatrywała. Zirytowany jej mentalną nieobecnością westchnąłem.

– Jak sobie to wszystko wyobrażasz? – Odwróciła do mnie głowę, gdy ściągnąłem brwi. – Zwolniłeś mnie – przypomniała z wyrzutem. – Fakt, dużo pracowałam...

– Przepracowywałaś się – poprawiłem ją, na co zgromiła mnie wzrokiem.

– Mam od ciebie brać pieniądze na życie? – spytała z nutą oburzenia. Rozchyliłem usta, gotowy przedstawić jej, jak ja to widziałem, ale kontynuowała. – Nie jestem twoją żoną, abym...

– Nie ukrywam, że w przyszłości chciałbym, abyś nią została – przerwałem jej, a kobiece oczy szeroko się otworzyły. – Jak z pewnością zauważyłaś, utrzymywanie cię, nie będzie dla mnie dużym wydatkiem.

– Nie chcę być utrzymanką, Vincenzo – powiedziała z naciskiem na moje imię. – Rozumiem twoją troskę o mnie, ale większość studentów studiuje i pracuje jednocześnie.

– Masz rację, droga Lareino, ale czemu masz męczyć się jak reszta twoich kolegów, skoro masz możliwość przeznaczyć czas, w którym pracowałaś na sen, naukę, bądź na zwykłe spotkania towarzyskie – wyjaśniłem, a ona zacisnęła usta z niezadowoleniem. Wiedziałem, że jej postawa wynikała ze zwykłej upartości. – Czemu nie chcesz przyjąć mojej pomocy? – Położyłem dłoń na jej udzie, gładząc je kciukiem w reakcji, na co dostała gęsiej skórki.

– Nie masz racjonalnego powodu, aby mi pomagać.

– Jesteś moją kobietą. Czy to nie jest racjonalny powód? – Zadarłem brew, przyglądając jej się wnikliwie. Zwiesiła głowę, bezradnie nią kręcąc.

– Nazywasz mnie swoją kobietą, a nawet to... – Pokazała palcem na nas. – ...co jest między nami, nie może być oficjalne. – Westchnęła ciężko.

Ująłem ją dłoń, a następnie przycisnąłem ją do ust, składając na niej krótki pocałunek. Lareina przyglądała mi się z zaciekawieniem, ale i wątpliwością.

– Uwierz, chciałbym chwalić się tobą, trzymając cię za rękę, gdy przechadzamy się na mieście. Całować cię i nie przejmować się, że ktoś nas zobaczy. Przedstawiać cię jako swoją dziewczynę. Jednak nie mogę tego zrobić i już nie chodzi tu o mnie, a o ciebie. To ty poniosłabyś większe konsekwencje ode mnie, a masz całe życie przed sobą. Nie mógłbym tego zniszczyć ze względu na własne uczucia.

Dottore Italiano | La Mafia Italiana #3Where stories live. Discover now