VINCENZO
Każdy z nas pełni w życiu kilka funkcji. Przeważnie nie jest nam trudno ich połączyć ze sobą. Jesteśmy dla kogoś przyjacielem, rodzicem, opiekunem, nauczycielem, pracownikiem lub szefem. Zdaje się to banalne i zwykłe. W końcu dotyczyło to każdego z nas. W moim przypadku nie było to takie proste. Byłem człowiekiem, który decydował o tym, czy ktoś przeżyje, a z drugiej tym, który walczy z czasem w szpitalnych salach, aby utrzymać pacjenta przy życiu. A do tego ojcem w tym rozdarciu.
Pacjenci wielokrotnie dziękują człowiekowi, który bez mrugnięcia okiem pociągnie za spust, jeśli wymaga tego sytuacja. Hipokryzja, nieprawdaż? Tym właśnie byłem. Byłem skrajnościami. Potworem i aniołem. Mordercą i ratownikiem. Delikatny wobec tych, których kochałem i bezwzględny wobec wrogów.
Byłem dobrem i złem. Pragnąłem być pierwszym, a zostałem stworzony do drugiego. Nie mogłem wybrać jednej strony.
Patrząc w oczy zwyrola, który zgwałci wiele dziewczyn w ostatnich miesiącach, a teraz był traktowany ostrzem przez mojego egzekutora, gdy ja się do niego uśmiechałem. Jego krzyki wsiąkały w betonowe ściany i to będzie jedyne wspomnienie jego osoby, gdy z nim skończymy.
Nie miałem litości, współczucia, czy empatii. Nie dla takich ludzi jak on. Nawet źli ludzie się między sobą różnią. Ja w porównaniu do tego zwyrola miałem zasady, którymi się kierowałem. On ich nie miał. Kierował się pierwotnym instynktem, a nawet zwierzę zachowałoby się lepiej od niego.
– Błagam – łkał, szarpiąc nadgarstkami, które były przywiązane sznurem do drewnianego krzesła. – To ich winna! Kusiły mnie! – krzyczał, wierzgając się.
Matteo zamachnął się, rozcinając mężczyźnie policzek. Krew zaczęła ściekać na poszarpaną koszulę. Rozrywający krzyk wypełnił pomieszczenie.
– Posłuchaj mnie uważnie – syknąłem, chwytając go za brodę i zaciskając na niej palce. – Mogła chodzić kompletnie naga, a ty nie miałeś pierdolonego prawa jej tknąć. – Spojrzałem w przekrwione od płaczu oczu, które błagały mnie o litość. Niedoczekanie. – Zabawiłeś się nimi, a teraz moi chłopcy zabawią się tobą. Mam nadzieję, że będziesz się tak świetnie bawił, jak wyrządzając tym dziewczyną krzywdę.
Odsunąłem się, a trójka mężczyzn podeszła do niego, aby jego ostatnie chwile były gorsze niż pobyt w piekle. Chciałem, aby umierał z poczuciem winy. Aby umierał, że świadomością, że miał wybór i dokonał złego. A wielkie lustro, w które był zmuszony patrzeć, miało pokazać, w jakie gówno się obróci. Jak moi ludzie zmienią jego ciało w miazgę i to będzie ostatni obraz, jaki zobaczy przed śmiercią.
Wyszedłem z pomieszczenia, zamykając pomieszczenie, z którego nie ucieknie ani jeden jego krzyk. Już znudziło mnie jego bezcelowe darcie się.
– Czym ta policja się zajmuje? Nie po to im płacę, aby i tak odwalać za nich gównianą robotę – mruknąłem niezadowolony do Federico.
– Riccardo wysłał jednego z naszych, aby pracował pod przykrywką i zdawał nam relację. Po tym rozpoczniemy czystki w szeregach policji i ustawimy na ich miejsce lepiej wyszkolonych policjantów – wyjaśnił, dotrzymując mi kroku. Z cichym westchnieniem, zgodziłem się na to rozwiązanie. – Don kontaktował się z twoimi consigliere w sprawie ślubu twojego brata.
No tak. Ten łajdak się hajta. Wciąż podziwiałem Claire, że zdecydowała się spędzić resztę życia z moim psychopatycznym bratem. Krzyżyk jej na drogę. Sam by siebie na to nie skazał, ale mimo tego cieszyłem się ich szczęściem. Ta drobna blondynka jest żywym dowodem, że Giovanni ma w sobie jeszcze coś z człowieka.
YOU ARE READING
Dottore Italiano | La Mafia Italiana #3
RomanceWokół ciebie unosiła się niebezpieczna aura, która tylko ciągnęła mnie do ciebie. Sprawiłeś, że zapragnęłam czegoś nieprzyzwoitego. Byliśmy dla siebie dwójką nieznajomych, którzy razem spełnili swoje mroczne pragnienia. Byłeś pragnieniem, do którego...