VINCENZO
Jak to było w zwyczaju, uroczystości famiglii były huczne. Przestrony ogród wypełnił się najważniejszymi członkami klanu: generałowie z żonami, Capos i ich consigliere. Każdy z nich przyszedł, aby zobaczyć zaręczyny pierwszej żeńskiej Capo w historii Cosa Nostra.
Nie poświęcałem nikomu szczególnie uwagi. Przeprowadzałem niezobowiązujące rozmowy z członkami organizacji, co jakiś czas szukając wzrokiem córki. Najczęściej widywałem ją u boku narzeczonej Giovanniego, która z całych sił próbowała nie wyglądać na przerażoną sarenkę. Mimo iż już długo obracała się w kręgach naszej rodziny, trudno było jej się przystosować. Jednak bardzo dobry kontakt złapała z Vittorią, która była jej całkowitym przeciwieństwem. Żona Dona bardzo szybko wdarła się do tego świata i zaznaczyła swoje miejsce.
Przeniosłem wzrok na Lorenzo, u którego nóg stał jego syn. Killian był wpatrzony w swojego ojca i wielokrotnie go naśladował. Enzo dla niego był autorytetem i każdy to widział gołym okiem.
– Stresuję się. – Usłyszałem szept obok swojego ucha. Przekręciłem głowy, aby ujrzeć twarz siostry. Kręcone włosy spływały po jej ramionach, niemalże wtapiając się w czarną sukienkę. Napierała na moje ramię, dając mi w ten sposób znać, że chce się przytulić. Omiotłem otoczenie wzrokiem, wyciągając ramię w jej kierunku. Bez zwlekania wtuliła się we mnie.
– Głowa do góry, Elda i pokaż im, kto tutaj rządzi – mruknąłem w jej włosy, napotykając spojrzenie Dona. Zmrużył pytająco powieki, na co nieznacznie pokręciłem głową.
– Nie boję się małżeństwa z Decleanem – wyznała, odsuwając się nieznacznie, aby spojrzeć mi w oczy. W ciemnych tęczówkach kryła się obawa, ale nie mogłem odgadnąć przed czym. – Jest wspaniałym przyjacielem, ale nie... – urwała, wzdychając. W kobiecym głosie pobrzmiewała udręka. Przez cały wieczór posyłała zebranym uśmiech, grając szczęśliwą wybrankę. Ktoś postronny mógł w to uwierzyć, ale nie ja. W tej chwili była przeciwieństwem radości. Kąciki ust spoczywały opadnięte, a w oczach błyskało wahanie.
– Nie mężczyzną, którego byś pokochała – dokończyłem za nią ze zrozumieniem.
– Czuję się, jakbym traciła szansę na miłość i jestem o to na siebie zła – wymamrotała, uciekając wzrokiem w bok. Czekałem cierpliwie, aż się uzewnętrzni ze swoimi obawami. Nie zamierzałem naciskać. – Zyskałam coś, o czym marzyłam od małego, a teraz zapragnęłam, czegoś równie ważnego, choć wiem, że nie mogę mieć wszystkiego.
– Przykro mi. – Tylko tyle mogłem powiedzieć, bo nie zamierzałem jej okłamywać. W tym świecie coś jest za coś.
– Wiem, że wiele małżeństw w naszym świecie są tylko transakcją, ale ta dziecięca część mnie wciąż wierzyła. – Wzruszyła ramionami.
Elda wzdrygnęła się i skrzywiła, gdy kruk spoczął na jej ramieniu, zaczepiając się pazurami. Na mój usta wypłynął uśmiech, bo to znaczyło, że Nelli się zbliżała. Ten kruk był jej wiernym kompanem, od kiedy pamiętam.
– Tato, Rowan jest głodny – powiedziała Antonella, wyłaniając się za brunetki. Siostra spojrzała nieufnie na ptaka na jej ramieniu, po czym zerknęła na bratanicę.
– Skoro Rowan już uczepił się mojego ramienia, to może razem go nakarmimy? – zaproponowała, wyciągając dłoń do dziewczynki. Entuzjastycznie pokiwała głową, chwytając ciotkę.
Odprowadziłem dziewczyny wzrokiem, zaplatając ręce na torsie. Listopadowy wiatr musnął moją twarz, pozostawiając po sobie dreszcz.
– Ludzie mają psy, koty, konie, króliki, a twoja córka ma kruka. – Usłyszałem rozbawiony głos brata. Zerknąłem na niego wymownie przez ramię. Lucas opierał się o mur z dłońmi wciśniętymi do kieszeni garniturowych spodni. – Niestandardowy pupil – mruknął, zbliżając się do mnie.
YOU ARE READING
Dottore Italiano | La Mafia Italiana #3
RomanceWokół ciebie unosiła się niebezpieczna aura, która tylko ciągnęła mnie do ciebie. Sprawiłeś, że zapragnęłam czegoś nieprzyzwoitego. Byliśmy dla siebie dwójką nieznajomych, którzy razem spełnili swoje mroczne pragnienia. Byłeś pragnieniem, do którego...