Rozdział IX | Zagubienie.

36 6 3
                                    


Wszelkie momenty w życiu potrafią spowodować u człowieka zgubienie samego siebie. W głowie mogą roić się różne myśli, ale nie zawsze dzielimy się nimi z innymi. Ciągłe myślenie o paru rzeczach na raz może być przytłaczające i powoduje że niektórzy się w sobie zamykają.

Dixon pakując swoje rzeczy na motor, który dostał parę godzin temu od Deanna'y. Nie miał zamiaru iść na dzisiejszą imprezę powitalną, wolał pilnować aby nikt z jego grona nie zniknął z niewytłumaczalnych przyczyn. Widział jak niektórzy się szykują, Carol i Rick mieli coś w zamiarach lecz tym razem wolał się w nic nie wplątywać choć to nie leżało w jego naturze. Miał zamiar zostać w jednym z domów, wchodząc do jednego z pokoi ujrzał brunetkę, która była ubrana w skórzane jeansy z niskim stanem i czerwoną koszulę.

– Hej – Odparła cicho odwracając się w stronę Daryl'a ,Cordeline – Jesteś pewny że nie chcesz iść?

Mężczyzna oparł się o framugę drzwi lekko mierząc ją wzrokiem co poczuła na swoim ciele, promieniujące ciarki przeszyły ją od stóp aż do głowy.

– A ty jesteś pewna że chcesz iść? – Odwrócił pytanie w jej stronę, ona lekko przytaknęła zakładając złote kolczyki w kółka – Jeszcze wczoraj byłaś ledwo żywa a teraz chcesz iść tam, to niezbyt odpowiedzialne.

– A w tym świecie teraz cokolwiek jest odpowiedzialne Daryl? – Pierwszy raz powiedziała jego imię na głos, mężczyzna przytaknął rzucając jej zimne spojrzenie – Dziękuje za wczorajsze śniadanie.

On tylko mruknął pod nosem i zaczął odchodzić. Dziewczyna wpatrywała się w swoje odbicie z małym uśmiechem na twarzy, pierwszy raz odkąd uciekła z farmy wyglądała normalnie. W tym miejscu poczuła się jak w domu, słysząc śmiechy ludzi zmierzających na imprezę zajrzała za okno, bała się zostawić córkę samą w domu ale wiedziała że musi tam iść, tak jak mówiła Carol, muszą zrobić dobre wrażenie. Z jej córką miał zostać Carl i Daryl, którego już oczywiście nie było w domu. Wiedziała że nastolatek da sobie radę, ufała mu.

Chwytając za tabletkę przeciwbólową nalała sobie wody do szklanki i szybko połknęła pastylkę. Jej głowa od rana pękała ale stwierdziła że da radę. Żegnając się z córką i dziećmi Grimes'a wyszła na ulicę wypatrując spojrzeniem kogoś znajomego. W końcu gdy weszła w mały tłum ludzi przed mieszkaniem Deanna'y znalazła przed sobą Carol. Jej ubiór był bardzo skromy i do niej pasował, kobiety odeszły na bok wpatrując się w bawiących ludzi. Grała muzyka klasyczna, Cordeline tęskniła za jej brzmieniem. Widząc alkohol dziewczyna chwyciła za duży kieliszek i nalała sobie białego wina. Starsza kobieta od niej odeszła, widząc samotną Tarę w pobliżu dziewczyna zdecydowała się do niej podejść.

– W porządku? – Zapytała brunetki z krótkimi włosami, wiedziała że kilka osób nie ufało jej ale doskonale rozumiała ją, sama niedawno dołączyła do ocalałych – Myśle że możemy tutaj być bezpieczni.

– Nie można na to się nastawiać – Odparła cicho biorąc do ręki babeczkę – Też tak myślałam podążając za gubernatorem i omal nie skończyłam martwa.

Atmosfera zrobiła się coraz bardziej napięta, stały obok siebie w ciszy patrząc jak inni niczym się nie przejmują. Cordeline chwyciła ramię dziewczyny i poszła w stronę barku, dawno nie czuła smaku alkoholu a teraz ją do tego ciągnęło. Mała buteleczka bimbru przypomniała jej o składziku jej ojca w piwnicy, trzymał trzy takie beczki. Słysząc Elvis'a Presley'a z głośników uśmiechnęła się. Ten wieczór zleciał szybko, dziewczyna chowając pod koszulą butelkę whisky wyszła żegnając się z niektórymi. Widząc ławeczkę przy stawie usiadła na niej i wzięła łyk lekko się skrzywiając.

W jej głowie brzmiała tylko jedna piosenka, tańczyła do niej z ojcem w dzień wybuchu apokalipsy, chcieli rozweselić każdego, z kim wtedy byli w domu. Obrazy osób, które już nie żyją przewijały się w jej głowie ale nie miała ochoty płakać. Słysząc odgłos trawy i kroków odwróciła się lekko. Ujrzała tam mężczyznę, który odwiedził ją tuż przed wyjściem. Usiadł obok niej wsłuchując się w odgłosy świerczy i spokojny oddech Deline.

Your lips my lips, apocalipse | Daryl DixonOnde histórias criam vida. Descubra agora