CHAPTER FIVE

252 27 49
                                    



Adelaide




Dni do mojego drugiego wyścigu w Formule jeden mijały mi bardzo szybko i okropnie intensywnie. Całe szczęście moi przyjaciele i rodzice przylecieli do Arabii cali i zdrowi, tylko tyle mi trzeba było do szczęścia.


Treningi poszły mi nie najgorzej, nie chcieliśmy też wywierać parcia w nich, bo uznaliśmy, że lepiej dać z siebie wszystko w kwalifikacjach i wyścigu. Bolid był naprawdę zajebiście przygotowany, więc liczyliśmy, że będzie z tego jak najlepszy rezultat. Wczorajsze kwalifikacje poszły nam zgodnie z planem i takim oto sposobem zdobyłam pole position, co gwarantowało mi przewagę od samego początku.


Przez te kilka dni spędzałam czas wolny z rodziną i przyjaciółmi, lecz nie tylko tymi z Hiszpanii, a także z padoku. Cieszyło mnie to, że Carlos z Eleną i Mateo odnowili swój dawny kontakt, co prawda nie przyjaźnili się w dzieciństwie jakoś bardzo, ale nie można powiedzieć, bo lubili się. Lando tak jak myślałam, dogadał się praktycznie od razu z Mateo. Widok tego, jak w szybkim tempie mogliśmy spędzać razem czas, był cudowny. Gdzieś w międzyczasie, dołączyli do nas Pierre i Kika, a także partnerka Carlosa, Isa. Rodzice natomiast nie mogli przestać wypytywać o wszystko Carlosa, tym bardziej moja mama.


Dzięki temu, że zajmowali oni mój czas, nie zwracałam kompletnie uwagi na Charlesa, którego zdanie na mój temat po mojej wypowiedzi na temat jego dziewczyny zdecydowanie się zmieniło. Z tego, co zauważył Pierre, Leclerc chodził spięty, nie mógł się z nim dogadać. Wywnioskowałam, że Gasly chyba nie dowiedział się o tym, co ja powiedziałam jego przyjacielowi.


Nie przejmując się kompletnie niczym, właśnie samotnie wchodziłam na padok. Dzisiaj wyścig i równie wielki dzień, bo moi najbliżsi, którzy przyjadą na wyścig za kilka chwil, bo pojechali pozwiedzać jakieś pobliskie miejsce niedaleko toru, zobaczą mnie pierwszy raz na żywo w tak wielkim wydarzeniu. Moje podekscytowanie sięgało coraz wyżej, chodziłam z takim uśmiechem na twarzy jak najebany Lando na ostatniej imprezie. Przemknęłam szybko przez cały obiekt i trafiłam bez większych przeszkód do garażu.


Tradycyjnie przywitałam się ze wszystkimi, a następnie podeszłam do mojego inżyniera, czyli mojej prawej wyścigowej ręki.


- Cześć Jack, jak bolid i przygotowania do wyścigu? - usiadłam obok Anglika, uprzednio podnosząc mój notes wyścigowy, który wczoraj zostawiłam przy biurku. Nie było to zbyt mądre posunięcie, bo mam tam zapisane strategie i różne rzeczy dotyczące ściśle mojego bolidu, ale na szczęście leżał w tym samym miejscu co wczoraj w stanie nienaruszonym.


- Cześć, dobrze, że już jesteś. Musimy ogarnąć jedną rzecz strategiczną, a bolid właśnie przechodzi przegląd czy wszystko gra, ale myślę, że nie ma się czego przyczepić, więc prawdopodobnie będzie dobrze. - inżynier uspokoił mnie tą odpowiedzią, wiedziałam, że mogłam zaufać mu w dużym stopniu. Udowodnił mi to już kilka razy podczas wyścigu i kilku treningów, a także pracy w garażu. 


- Jasne, bierzmy się do roboty. Mamy dzisiaj wyścig do wygrania! - zachęciłam do pracy Anglika, który sam w sobie rwał się do niej. Widać, że uwielbia swoją pracę, tak samo, jak ja swoją i właśnie dlatego uważam, że to najlepszy dla mnie inżynier.


Uwinęliśmy się ze wszystkim w bardzo szybkim czasie, bo zajęło nam to niecałą godzinę. Tak jak myśleliśmy, pojazd jest w stanie idealnym, więc najważniejsze zadanie na dzisiaj to utrzymać pole position przez cały wyścig.


RACE LOVERS | CHARLES LECLERCWhere stories live. Discover now