CHAPTER FOUR

284 17 59
                                    




Adelaide





Obudziłam się dosłownie zajebiście skacowana i z kapciem w mordzie. Wstałam z łóżka za szybko, bo zakręciło mi się w głowie tak, że o mało nie zajebałam głową o szafę, ale się wyratowałam. Przebrałam się z sukienki, którą miałam dalej na sobie, w wygodne rzeczy i spojrzałam na godzinę. Zegar wskazywał równą trzynastą, nie najgorszy wynik, patrząc na to, iż poszłam spać o czwartej.



Nie będę komentować tego, jak wyglądała moja twarz. Popędziłam do łazienki, gdzie zmyłam resztki makijażu i stwierdziłam, że wezmę szybki prysznic. Nawet nie wiecie, o ile lepiej poczułam się, gdy wyszłam czysta spod prysznica. Ubrałam z powrotem w rzeczy, które założyłam wcześniej i wyszłam z łazienki, w następnie skierowałam się w kierunku salonu.


Obaj kierowcy na kanapach smacznie spali, ale jebało od nich niemiłosiernie wódą, więc postanowiłam, że zrobię im pobudkę marzeń, żeby wypierdalali pod prysznic. Wzięłam garnek i nalałam do niego wody do pełna, podeszłam do kierowców i pół wylałam na Lando, a drugie pół na Carlosa.


- Wstawać, bo jebie od was, jak nie wiem! - Norris z wrażenia wylądował na podłodze, natomiast Carly siedział w szoku na kanapie. - Może i mam zalane wodą obydwie kanapy, ale było warto.


- Ja pierdole, mój kręgosłup! - zawył na podłodze Lando. - Kobieto czy ty jesteś normalna?


- Ty się ciesz, że Cię nad ranem nie zostawiłam pod klubem, bo byś się tam obudził i nie wiadomo jak skończył. - odłożyłam do kuchni garnek i poszłam do sypialni, aby wygrzebać jakieś rzeczy, które będą dobre na chłopaków. Mają kurwa szczęście, że lubię oversizowe rzeczy i wygrzebałam z szafy dwie duże koszulki i dwie pary dresów. Wróciłam do salonu, obaj kierowcy siedzieli ze spuszczonymi głowami. - Główka boli co? Znajcie moje dobre serce, zaraz wam dam jakieś tabletki, a teraz jazda jeden do jednej łazienki, a drugi do drugiej, bo ja tu dłużej nie wytrzymam.


Kierowcy przyjęli ode mnie ubrania i zgodnie z poleceniem udali się do łazienek. Ja natomiast rozpuściłam w trzech kubkach elektrolity i wyciągnęłam tabletki przeciwbólowe. Zrobiłam też dla naszej trójki jogurt z owocami identyczny, jak jadłam wczoraj, ale swoją drogą był smaczny.


- Tu by się jakaś zupka na kaca przydała, a nie jogurcik. - zawył sztucznie Lando po wyjściu z łazienki, gdy zobaczył rozłożone na stole śniadanie.


- Do twarzy Ci w tych różowiutkich dresach, musisz kochany więcej nosić ubrań tego koloru! - powiedziałam z sarkazmem w stronę kierowcy, przy okazji puszczając buziaka w jego stronę.


- Bardzo kurwa śmieszne Adi, naprawdę! - kierowca usiadł przy stole i zaczął zachłannie jeść posiłek. Podarowałam mu również wcześniej zrobione elektrolity z tabletkami. - O kurwa, złota kobieto, tak mnie łeb napierdala, że sobie nie wyobrażasz!


- Luz, mnie też. Wracając do poprzedniego, czemu powiedziałeś na mnie Adi? - usiadłam naprzeciwko kierowcy, aby zjeść razem z nim.


- Nie wiem, tak o jakoś mi się wymsknęło, swoją drogą zajebiste przezwisko co nie? I gdzie do chuja pana jest Carlos! Ile On się myje!


- Tu jestem kurwa! I już się nie drzyj, bo mi zaraz łeb rozpierdoli! - wydarł się Sainz na małego Lando Norrisa, który tylko wywrócił oczami. Niezły kabaret się zaczyna od samego rana. Chociaż czy ja wiem? Mamy środek dnia. Dla nas jak rano aktualnie.


- Ja pierdole koniec kurwa! Siadać na dupie i wpieprzać to śniadanio-obiado chuj wie co, bo z tego, co wiem, to wszyscy dzisiaj lecimy do Arabii! - automatycznie Carlos usiadł na miejscu i w ciszy zaczął jeść. - Nie mówię, że nie macie gadać ze sobą, jak na stypie, tylko streszczać się trochę! Przyspieszcie tempo, ktoś was musi utemperować!


RACE LOVERS | CHARLES LECLERCWhere stories live. Discover now