Rozdział trzynasty

2.5K 322 24
                                    

-Thomas? -zdziwiłam się- Nie jesteś w pracy?
Odwrócił się do mnie, wciąż z kocykiem Mike'a w dłoni. Stał nad kołyską, chociaż chłopiec jeszcze spał i nie było potrzeby robić przy nim cokolwiek.
Uśmiechnął się lekko. Odłożył kocyk, układając go na malucha.
Podszedł do mnie i wsunął dłonie na moją talię, posyłając mi podstępny uśmiech.
-Stwierdziłem, że dzisiaj wezmę sobie wolne.
Zacisnęłam wargi.
-Super.
"A mnie ze szkoły zwolnić nie mógł?"
"Daj spokój, może chce spędzić czas z "malcem"..."
Wskazał na chłopca.
-Jak myślisz... Jak długo będzie jeszcze spał? -Zapytał.
-Nie wiem- wzruszyłam ramionami- Nie budź go, niech się wyśpi.
Spojrzałam na zegarek. Cholera. Zaraz się spóźnię!
"Niech Thomas cię podwiezie. I tak jest w domu..."
"Rusz tyłek, jeszcze zdążysz złapać busa, ciamajdo"
-Podwieziesz mnie do szkoły?- spytałam błagalnie składając ręce jak do modlitwy.
Roześmiał się.
-Nie idziesz dzisiaj do szkoły...
"Czekaj, co?"
"Wybawco!"
"Mój bohaterze!"
"Kochany!"
"Najmilszy!"
"Rybeńko!"
"Misiaczku!"
"Kotku!"
"Foczko!"
"Żabciu!"
"Czekaj, moment! Co? Foczko? Żabciu? Na głowę upadłaś?"
"No co? Czepiasz się mnie ciągle!"
"Brałaś dzisiaj swoją porcję leków na głupotę?"- Przed nimi wyrosła jak z ziemi dziewczynka z dużymi okularami w szpitalnym fartuchu i z notesem oraz długopisem w małych dłoniach.
"Ja nie biorę leków na głupotę!"- oburzył się głos.
Dziewczynka spojrzała na niego wielkimi oczami, a jej usta wykrzywiły się w ogromnym uśmiechu.
"Noi wszystko jasne"- pokiwała głową z zadowoleniem, że znalazła rozwiązanie i zapisała coś w notesie, który potem zatrzasnęła i odeszła w ciemną przestrzeń, gdzie powinien być mózg Rosie...
"Ej, ej! Kto to powiedział do jasnej anielki! Jakiś głupi lektor wtrąca się do naszych spraw. Rosie zrób coś!"
"Rosie pomyślała, że głos jest już męczący, dlatego udawała, że nic się nie działo..."
"I widzisz? Znowu to robi!"
"Rosie westchnęła bezgłośnie i pomyślała, że to właśnie ten głos powinien się leczyć"
"ROSIE! Nie zostawiaj mnie z nim!"
Uśmiechnęłam się szeroko do Thomasa.
Ucisnęłam go w podziękowaniu.
-Pójdziemy na lunch?- spytał.
-Masz na myśli... Na dwór? Razem?-przygryzłam wargę, piszcząc z uciechy.
-Tak, czemu nie?- rozglądał się po pokoju zdezorientowany.
Wzruszyłam ramionami.
-Wczoraj nie chciałeś.
Roześmiał się cicho.
-Wczoraj miałem scenariusze do przeczytania.
"Aaa... To ma sens"
Zmrużyłam oczy.
-Czemu chcesz ze mną zjeść lunch na mieście?- spytałam podejrzliwie.
-Mam być szczery? -spytał, marszcząc czoło.
Przychyliłam głowę i podniosłam prawą brew.
-Myślałam, że zawsze jesteś...
Roześmiał się i pogładził ręką mój policzek.
-Oczywiście, że jestem.
-Więc czemu idziemy na lunch?- wierciłam mu dziurę w brzuchu.
"Oświadczy się! Oświadczy się! Aaaaaa! Tak, Thomasie! Tak! Nie musisz pytać!"
"O mój Boże! Rzeczywiście! Jest w garniturze i zachowuje się tak romantycznie! "
"I zwolnił cię ze szkoły!"
"O mój Boże! Na pewno chce się oświadczyć!"
"Byleby nie wrzucał pierścionka do deseru, albo szampana... Zadławię się!"
"Ty... A może on chce nas zabić? Może tak naprawdę jest mordercą, który uciekł z psychiatryka?"
-Szczerze mówiąc...-wciągnął powietrze i wydychając jednym tchem, wyrzucił z siebie- Nie chce mi się gotować.
"Bum!"
"Romantyczność zrobiła puff!"
"Thomas ty debilu! Wszystko zniszczyłeś!"
"Uważaj, co mówisz! Jak Ci dam fangę w nos to zobaczysz! Mojego Thomasa się nie obraża! Mojego Thomasa się kocha!"
"Miało być tak pięknie! Miał mi się oświadczyć!"
"A skąd wiesz, że tego nie zrobi..."
"Nie rób mi nadziei! Wkurzasz mnie już"
"No co? Jestem optymistką!"
"To zmień się!"
W głowie pojawiła się mała postać. Dziewczynka miała potargane włosy i przekrzywione okulary, jakby została porażona prądem. Podeszła do dużej dźwigni, jak przełącznik. Była skierowana w górę, na napis "optymista". Dziewczyna pociągnęła za nią i skierowała ją na sam dół, na napis "pesymista".
"Ej! A gdzie miejsce na realistę?! "-oburzył się głos.
Dziewczynka wzruszyła ramionami i zniknęła.
Uśmiechnęłam się do Thomasa.
-Ok, będę gotowa za pięć minut.
Roześmiał się.
-Mam nadzieję, że twoje pięć minut nie będzie dłuższe niż pół godziny.
Wytrzeszczyłam na niego oczy i uśmiechnęłam się szeroko.
-Thomas, ty jesteś złośliwy!- zażartowałam -Co się z Tobą dzieje?- zacmokałam, kręcąc głową z dyssatysfakcją.
Poruszył brwiami.
-To ty na mnie tak działasz- powiedział, jakby chciał mnie tym uwieść.
-Idiota- mruknęłam, chichocząc i poszłam do łazienki, żeby się przygotować.
************
Hej ❤ kocham was ❤ kolejny raz dziękuję za wszystko ❤ to po prostu niesamowite ile osób to czyta ❤ niektórzy z was napisali, że będą czytać fanfic o więźniu labiryntu, więc chciałam wam napisać o czym mniej więcej jest.
"Budzę się. Nie, nie, to jednak sen. Słyszę. Głosy. Piski maszyn. Chrzęk metalu.
"Zabij."- słyszę w głowie.
"Zabij wszystkich."
Przestaję widzieć, co mnie otacza. Przestaję widzieć cokolwiek. Ciemność. Mrok zdaje się mnie otaczać. Widzę twarze. Napisy. Struktury. Ściany. Roślinność. A potem znowu ściany. Biegnę. Czuję strach, chociaż nie wiem, czego się boję. Biegnę. Mięśnie mnie nie palą. Jakbym była do tego stworzona.
"Zabijesz ich wszystkich"
Moja ręka zaciśnięta jest na czymś. Spoglądam w dół. Miecz? Szabla? Czemu ma tyle kamieni na rękojeści?
"Zabijesz każdego"
Nie zatrzymuję się. Mrok wydaje się być coraz gęstszy. Pochłania mnie. Czy przed tym się boję?
"Jedna noc, jedno cięcie, jeden chłopak."
Biegnę. Nie wiem, skąd biorą się głosy.
Twarze stają się niewyraźne. Siwe włosy mężczyzny, który do mnie przemawiał wciąż jaśnieją na tle ciemności.
"Zdobądź ich zaufanie, a potem atakuj."
Do moich nozdrzy dotarł miedziany zapach krwi. Słodko-słony smak wypełnił moje usta. Ale ja biegłam dalej. Lubiłam ten zapach. Lubiłam smak. Jakby było to moje jedyne pożywienie.
"Jeżeli tego nie zrobisz, wyślę kolejnego. Zginiesz, tak tak oni..."
Nagle przestałam widzieć. Moją głowę wypełniło jasne, niebieskie światło. Tak rażące, nie do zniesienia...A potem mężczyzna odezwał się po raz ostatni...
"Pamiętaj. Jedna noc, jedno cięcie, jeden chłopak."
A potem ogarnęła mnie ciemność..."
****
Noi jak się podoba? :33 taki prolog :3 dziękuję jeszcze raz za wszystko ❤ miłego dnia ❤

There's no rose without a thorn | Thomas Brodie-SangsterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz