Prolog

165 10 6
                                    

Cordeline Greene była zagubionym człowiekiem, który chciał uratować kogoś, kto mógł nawet nie żyć. Była zabłąkana, odwodniona oraz zagłodzona ale walczyła, nie mogła się tak łatwo poddać. Tęskniła za dawnym życiem, choć mgła zalewała jej wspomnienia o każdym człowieku, który kiedykolwiek brał udział w jej życiu. Wszystko znikało wraz z tym jej nadzieja na przeżycie oraz odnalezienie jej małej córeczki. Młoda Greene pochodziła z farmy, która była w Georgii, miała tam wszystko, rodzine oraz dorobek życiowy jej ojca, w tym świecie miała coś więcej, bezpieczeństwo. Ciągle myślała o minie jej ojca, Hershel'a, który nie chciał aby opuściła ich farmę.  Nie pamiętała do końca czemu to zrobiła,  zapewne ktoś wytargnął jej to że dbała tylko o siebie oraz Cindy, ale co mogła robić? Odkąd jej mąż został zabity przez sztywnych i zamknięty w stodole nie myślała o nikim innym jak o nim, mówiła swojej córce że go szukają, ale kiedyś musiała powiedzieć jej prawdę.

Miesiąc temu szły za znakami do miejsca zwanym Terminus, ponoć było to miejsce gdzie było spokojnie, ludzie mogli normalnie żyć bez strachu, chciała wszystkiego co najlepsze dla Cindy, dlatego ją tam zaprowadziła. Na początku je rozdzielili, kazali jej oddać całą broń jaką miała. Przez tydzień siedziała sama w zamkniętym wagonie ale przez nieuwagę jednego z pracowników Terminusa uciekła, nie mogła szukać córki bo znów zostałaby złapana. Dlatego od tamtego czasu starała się znaleźć rozwiązanie by uwolnić Cindy z rąk tych pieprzonych kanibali.

Siedząc przed mapą na ziemi małej chatki, kobieta próbowała obmyślać plan, który miała niedługo wprowadzić w życie. Niestety była sama i bez broni, ich było tam zbyt wielu. Musiała wybrać się do najbliższego miasta aby znaleźć jakąkolwiek broń, palną lub chociaż noże, które mogłyby być dobrze naostrzone. Słysząc odgłosy ludzi na dworzu szybko wstała i schowała się za ścianą, nie wiedziała czy nie są oni tymi, od których uciekła, dlatego gdy drzwi się otworzyły przygmociła czarnoskórego mężczyznę do ściany, za nim była starsza kobieta, która na początku wydawała się niegroźna ale odepchnęła ją na ziemie z całą siłą. Brunetka schowała jej poranioną twarz przez to jak Gareth ją pociął żyletką.

– Wrócę tam, ale nie róbcie krzywdy mojej córce– Powiedziała wijąc się w kąt pod ścianę, staruszka spojrzała na jej towarzysza o imieniu Tyreese, z jego chusty wyłonił się mały człowiek, oczy Cordelii wypełniły się łzami.

– O czym ty mówisz? – Zapytała Carol patrząc na nieznajomą, dopiero gdy brunetka zorientowała się, że pomyliła się co do ludzi, którzy weszli do jej tymczasowego miejsca przebywania – Co ci się stało?

Zapytała widząc pełną twarz kobiety, zaniepokoiła się stanem dziewczyny, poniekąd jej współczuła ale nie mogła pozwolić aby to spowodowało coś nieprzewidywalnego. Czarnoskóry mężczyzna podał Judith Grimes jego towarzyszce i pomógł wstać Cordeline i posadził ją na małym krzesełku tuż obok nich. Carol dotknęła lekko twarzy kobiety i chwyciła butelkę wody, wylała małą zawartość na szmatkę i zaczęła nakładać ją na czoło dziewczyny. Młoda Greene nie wiedziała dlaczego jest ona aż taka życzliwa, nie znały się a ona pomagała jej opatrzeć rany, było blisko aby wdało się zakażenie.

Brunetka nie odpowiadała na pytanie kobiety, siedziała cicho z zamkniętymi oczami. Po wszystkim Tyreese podał dziewczynie wodę, ta od razu ją wypiła, była zbyt przemęczona. Gdy dziewczyna usłyszała gdzie zmierzają od razu zaczęła prosić ich aby tam nie szli, nie wiedzieli jeszcze na co się piszą.

– Oni mi to zrobili – Wskazała na swoją twarz, lekko ją bolała ale mogła nią normalnie poruszać – Mają moją córkę, wy uciekajcie a ja będę zbierała siły aby ją odbić.

Powiedziała próbując wstać lecz upadła, jej nogi odmawiały posłuszeństwa. Całe ciało Cordeline było w siniakach oraz w ciarkach, spowodowanych jakimkolwiek dotykiem innego człowieka, bała się ale wiedziała że już nic jej nie zrobią, bynajmniej o to się modliła. Jej żołądek ciągle burczał i nie przestawał, było to słychać bo siedzieli w ciszy. 

Your lips my lips, apocalipse | Daryl DixonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz