4. Pójdziemy Do Ciebie?

5 0 0
                                    

Rano byłam zaspana i nie miałam ochoty wstać przez całą noc praktycznie nie spałam, myślałam o Luku i byłam już prawie pewna, że miał rację gdy się zdenerwował. Nie miałam prawa go dotykać bez jego zgody, miał prawo być zły. Musiałam z nim pogadać i to jak najszybciej, dlatego wstałam z łóżka i zeszłam na dół, wiedziałam, że śpi na kanapie. Nie myliłam się chłopak sobie smacznie spał, nie dziwiłam się była piąta rano. Powoli do niego podeszłam i zastanawiałam się co zrobić, nie chciałam go budzić normalnie bo było by to bez sensu. Nie pewnie usiadłam na nim okrakiem po czym pocałowałam go w policzek.

- Próbuję spać. - Powiedział nie otwierając oczu. - Porozmawiamy potem.

- Nie mogę spać. - Chłopak na te słowa pociągnął mnie na siebie tak abym na nim leżała jednak ja wiedziałam, że to i tak nic nie da. - Luke na prawdę nie zasnę.

- Promyczku po prostu śpij, porozmawiamy potem.

- Jesteśmy w salonie, Ash może nas zobaczyć. - Powiedziałam jednak on się tym nie przejął jakby to nie miało dla niego żadnego znaczenia. - Słuchasz mnie?

- Są na imprezie, nie wrócą zbyt prędko, mamy czas dla siebie. - Wymamrotał jednak mimo to nie zamierzałam odpuścić dlatego wyplątałam się z jego objęć i ponownie usiadłam aby na niego patrzeć, Luke otworzył oczy i na mnie spojrzał. - Promyczku ja wiem, że ty nie umiesz odpuszczać ale o ile dobrze pamiętam jest niedziela, w piątek mówiłaś, że odpoczniesz w niedzielę.

- Nie o tym chcę rozmawiać. - Powiedziałam chcąc z niego zejść ale jego ręce wylądowały na moich biodrach uniemożliwiając mi możliwość zejścia z niego. - Przepraszam.

- Nie szkodzi. Wiem, że nie masz doświadczenia i pewnych rzeczy nie wiesz. Miałem ci pomóc a sam się zdenerwowałem chociaż nawet nie wyjaśniłem ci co można a czego nie. - Zaczął mówić a ja nie wiedziałam co zrobić bo przecież to była moja wina a nie jego więc dlaczego wziął to na siebie? Nie powinien był tego robić, to była w stu procentach moja wina. A mimo to zgonił to na siebie. - Przepraszam promyczku, bo podczas gdy powinienem cię zrozumieć ja się zdenerwowałem a powinienem...

- To moja wina. - powiedziałam przerywając mu. - Tłumaczysz się jakby to była twoja wina a to ja cię sprowokowałam.

- Ale to ja zareagowałem jak ostatni idiota. Miałem cię nauczyć a zamiast ci wyjaśnić, że robisz źle wkurwiłem się i wyszedłem z pokoju.

- Ale to ja cię sprowokowałam.

- Jak byś nie zauważyła próbuję pierwszy raz wziąć winę na siebie a ty mi to utrudniasz. Możesz chociaż raz się ze mną zgodzić i kulturalnie przyznać mi rację? - Zapytał a ja się zaśmiałam. - No co?

- Ty i kulturalny? - Zapytałam a on skinął głową. - To do siebie nie pasuje.

- Aha, ja się staram. - Powiedział udając smutnego. - Nie wiem czy ci wybaczę te oskarżenia.

- Wybaczysz bo mnie kochasz. - Zaśmiał się na moje słowa. - A nie?

- Oczywiście, że tak ale czy to oznacza, że musze ci to wybaczyć?

- Tak. - Powiedziałam wstając mimo jego protestu i męczeńskiego jęknięcia. - Pora wstać.

- Nie. - Pokiwał przecząco głową a ja wywróciłam oczami. - Jest zbyt rano, ty też powinnaś jeszcze spać, nie jesteś robotem.

- Nie musisz się o mnie martwić, sama wiem czego potrzebuje a aktualnie jest to śniadanie, też ci zrobić? - Spytałam ale nie uzyskałam odpowiedzi. - No Luke nie mów, że śpisz przecież dopiero cię budziłam.

Jednak chłopak milczał, on na prawdę w ułamku sekundy zasnął. Nie dziwiło mnie to za bardzo bo Luke uwielbiał spać, co prawda nie na kanapie ale chyba tym razem nawet to mu nie przeszkadzało. Stwierdziłam, że zabiorę się za robienie śniadania. Zrobiłam sześć kanapek, trzy dla siebie i trzy dla Luka wiem, że to mu nie wystarczy ale wolę zrobić mniej niż więcej i miało by się zmarnować. Gdy je zrobiłam obudziłam go.

You lied so beautifully - Leila BennettWhere stories live. Discover now