Prolog

28 2 1
                                    

Wracając do domu o tak późnej porze, trzeba było mieć oczy dookoła głowy. Był środek lipca w jednej z najbardziej niebezpiecznych dzielnic tego miasta - "dorosłe" dzieciaki miały mnóstwo mniej lub bardziej mądrych pomysłów na zabawy. Ile razy słyszało się o jakichś morderstwach, gwałtach czy napadach na samotnych przechodniów. W tej okolicy jedna osoba stanowiła bardzo łatwy cel i smaczny kąsek dla łakomych przestępców - nieważne, czy czarodziej, czy nie.

Już od furtki dało się wyczuć, że coś było nie tak. Jeszcze kilka kroków i zauważy, że drzwi zostały wyważone, zamek wyłamany. Jeszcze parę wdechów i odkryje, że nic nie zostało skradzione, ale w niemalże każdym pomieszczeniu były ślady walki. Tylko parę wydechów, by spotkać się z głuchą ciszą domostwa zamiast z żywym gwarem jego mieszkańców. Jeszcze kilka stopni, by znaleźć się na piętrze, kilka machnięć różdżką, by znaleźć ślady krwi na ścianie, kilka panicznych oddechów, by wejść do sypialni i...

Krzyk. Pisk. Szok. Panika. Ból.

Dwa trupy – dziecko i rodzic. Leżały pośrodku ponurej sypialni. Nie ruszały się. Serca, które biły w nich jeszcze godzinę temu, już przestały pracować. Już nie zaczną bić szybciej, gdy wejdzie, by ich przywitać.

Już nie mogą się przywitać.

Szybki telefon. Zbita szafka. Szkło.

Reszta minęła jak we mgle. Nie dało się rozróżnić góry od dołu, ducha od żywego, czerwieni od bieli... Nikt nie liczył czasu. Nikt nie miał jak.

Gdzieś w dali można było usłyszeć głosy. Cudze głosy. Znajome głosy. Nie ich, oj, nie, ale kogoś zaufanego. Kogoś bliskiego. Nie tak bliskiego, jak dwa trupy leżące na podłodze, ale wciąż kochanego. Puste echo odbijało się wzdłuż korytarzy, z każdą chwilą będąc coraz bliżej.

Z chwilą, gdy jego źródła weszły do pokoju, nastała ciemność.

Zamieszana w zakazane - Harry Potter fanfictionWhere stories live. Discover now